„Rolnictwo stanowi jeden z podstawowych działów gospodarki. obejmuje uprawę roślin i hodowle zwierząt domowych oraz wstępną obróbkę uzyskiwanych wytworów. Głównym celem rolnictwa jest dostarczanie ludności pożywienia w postaci produktów nadających się do bezpośredniego spożycia oraz w postaci surowców, z których po przeróbce uzyskuje się artykuły spożywcze. Produkcja rolnicza jest źródłem surowców roślinnych i zwierzęcych dla wielu gałęzi przemysłu.”
Tak zaczyna się praca zaliczeniowa z Geografi jednego z uczniów... Ten tekst nie zawiera w sobie żadnych emocji, autor pracy skupia się na rolnictwie jako na „pojęciu”. A czy zastanawiali się Państwo jak wygląda naprawdę praca rolnika? Ile w Elblągu jest osób, które utrzymują się tylko z rolnictwa? Czy elbląscy rolnicy odczuli pozytywne zmiany po wejściu Polski do Unii Europejskiej? Na te wszystkie pytania postaramy się odpowiedzieć w rozmowie z elbląskimi rolnikiem, Stanisławem Wiśniewskim.
- Jak duże jest Pana gospodarstwo? Ile posiada Pan hektarów ziemi?
(Stanisaław)
- Na własność posiadam 15 ha ziemi, drugie tyle dzierżawie. Zajmuję się hodowlą bydła, w tej chwili mam 16 krów, hoduję również trzodę - około 70 prosiaków, kury i kaczki hodujemy do własnego użytku. Można powiedzieć, że moje gospodarstwo jest średniej wielkości, ale i tak nie starcza czasu i ludzi by to wszystko obrobić.
- Nie lepiej nastawić się tylko na jedno, np. na hodowlę krów?
- Oczywiście, tak powinno być, ale ten proces musi trwać, tak od razu nie można tego zrobić, bo byśmy z głodu umarli. W domu jest nas łącznie siedem osób. Starsi synowie pomagają jak tylko mogą, tu pracuje każdy, czasami po 12 godzin dziennie, zaczynamy o świcie, a kończymy późnym wieczorem. Niestety taka jest rzeczywistość. Pracujemy, a i tak nie starcza. Nie żyjemy biednie, ale nie możemy też sobie pozwolić na luksus.
- A nie myślał Pan żeby to wszystko rzucić i zająć się czymś innym, bardziej opłacalnym?
- A co ja miałbym robić? Całe życie w tym siedzę, mam 50 lat, od dziecięcych lat pracuje jako rolnik. Moi synowie studiują, ale dzisiaj ciężko jest z pracą, w tej chwili ta „ziemia” będzie dla nich jedynym ratunkiem.
(pytanie do syna - Piotrka)
- Skąd ta rana na ręku?
- Wypadek przy pracy...
- Praca rolnika to nie przelewki...
- Wypadki się zdążają, ja sobie połamałem tylko rękę, ale mojemu bratu ucięło połowę palca, mojemu ojcu zresztą też. Tak jak przy każdej ciężkiej, fizycznej pracy takie wypadki się zdążają i są nieuniknione.
- A co dało wam wejście Polski do Unii Europejskiej?
(Stanisław)
- Z pozytywnych rzeczy, to np.: dostaliśmy dopłaty do ziemi, z tym, że przy wydatkach jakie ponosimy, to i tak jest niewiele. Istnieją pewne wymogi, a my musimy im sprostać np.: w tej chwili budujemy drugą oborę dla krów, bo nie można trzymać dwóch gatunków zwierząt w jednym pomieszczeniu, kolejny wymóg to: budowa obornika. Sam projekt kosztował 3 tyś. zł, a budowa będzie nas kosztować około 30 tyś. zł.
Wydatki miesięczne pewnie też są spore?
- Wydatków jest bardzo dużo, co miesięczne opłaty: prąd - 2 tyś zł, woda 1 - tyś. zł, itp. Zdażają się też straty wywołane różnymi klęskami, aktualnie lato było bardzo suche i gorące, mało padało, dużo roślin pousychało. Wiele gospodarstw na terenie Żuław upadło. Ja i moja rodzina będziemy pracować tak długo dopóki nam starczy sił!