Spędziła 4 sezony w Piotrkovii Piotrków Trybunalski. Rozpoczynała swoją karierę na Śląsku. W Elblągu zaczyna nowy etap swojej kariery. Rozmawiamy z nową zawodniczką Startu Elbląg Joanną Wagą która specjalnie dla naszych Czytelników mówi o swojej karierze, charyzmatycznym trenerze, który wyzwala dodatkowe siły, apetycie na medal, klubie z Elbląga i obecnym sezonie. Zapraszamy!
Czy wie pani, kiedy Start Elbląg zdobył ostatni medal w Ekstraklasie?
Przyznam, że nie wiem.
To podpowiem, że miało to miejsce aż 13 lat temu… Kibice są spragnieni sukcesów zespołu.
Przychodziłam tu z myślą, żeby grać o jak najwyższe cele. Każdy sportowiec chce wygrywać, marzy o medalu. Jednak niestety w swoim dorobku takiego nie posiadam. Potrzeba czasu, żeby osiągnąć taki sukces. Po dobrych rezultatach, przedsezonowych turniejach, wydawało się, że przełożymy dobrą dyspozycję na ligę. Mieliśmy rozbudzone apetyty. Jednak liga pokazała, że potrzeba nam więcej pracy i zgrania. Trener przekazuje nam pewną wizję, którą najpierw musimy przyswoić i zaprezentować na boisku. Krok po kroku grając razem, zbieramy doświadczenie i jestem dobrej myśli.
Kibice chętnie przychodzą na spotkania ligowe. Ta presja przeszkadza, czy mobilizuje?
Fajnie jest grać przy takiej publiczności. W Piotrkowie nie było aż tak dużego zainteresowania w przeciwieństwie do Elbląga. Kibice są naszym 8 zawodnikiem, co bardzo pomaga. To sprawia, że lepiej się prezentujemy.
W spotkaniu z Pogonią trochę wam ta presja chyba przeszkodziła
Chciałybyśmy o tym spotkaniu zapomnieć. Trudno powiedzieć dlaczego przegrałyśmy. Czy to presja, oczekiwania, czy może zbyt duże sukcesy przed sezonem w turniejach? Byłyśmy dobrze przygotowane do tej rywalizacji. Pogoń niczym nas nie zaskoczyła. Tym bardziej ciężko to wytłumaczyć.
Gdzie rozpoczęła pani swoją karierę?
Rozpoczynałam w Pałacu Młodzieży w Tarnowie gdy miałam 8 lat. W wieku 15 lat dostałam powołanie do kadry juniorek. Nie było możliwości dalej się rozwijać w Tarnowie więc skorzystałam z okazji jakią dawała Szkoła Mistrzostwa Sportowego w Gliwicach. Tam byłam przez 4 lata. W następnym klubie w Sośnicy Gliwice, spędziłam dwa lata. Trafiłam tu po szkole, wówczas mając 19 lat. W Sośnicy miałam się od kogo uczyć, ponieważ byłam w klubie z takimi zawodniczkami jak Iwona Łącz, Ewa Jarzyna. Tu stawiałam pierwsze kroki w Ekstraklasie
Na szersze wody wypłynęła pani w Zgodzie Ruda Śląska
Szybko się zaaklimatyzowałam. Super koleżanki w drużynie, miałam dużą pewność siebie. Sezon 2007/2008 był przełomowy. Już nie byłam tylko wchodzącą zawodniczką. Trener na mnie stawiał a to sprawiało, że w każdym kolejnym meczu grało mi się coraz lepiej. To było budujące gdy trener i koleżanki zaczynają na ciebie liczyć.
Dobra forma sprawiła, że przeszła pani do Piotrkowa.
To była możliwość rozwoju. Zgoda wówczas nie była potentatem finansowym. Mieli określony budżet i nie chcieli przekraczać funduszy. W Piotrkowie był dobry zespół, zajął 3 miejsce w lidze, występowały tam kadrowiczki. To był krok naprzód. W śląskim klubie byłam wiodącą zawodniczką jednak w nowym musiałam się przebić.
Wówczas nie udało się zdobyć medalu
To była porażka. Liczyłam na medal. Grałyśmy nieźle. W spotkaniu o brązowy medal z Vistalem pierwszy mecz wygrałyśmy, jednak w następnych zaprzepaściliśmy szansę. Ciężko było się z tym pogodzić.
Potem zdarzyła się kontuzja. Zerwanie wiązadeł w kolanie.
To jest trochę zabawna historia. W domu gdy klękałam zgięłam nogę i potem nie mogłam jej wyprostować. Lekarz powiedział, że zablokowała się łękotka. Jednak okazało się, że nie mam więzadeł. Pierwszą tego typu kontuzję miałam w Rudzie Śląskiej. Wtedy była operacja, klub załatwił super klinikę, żeby wszystko było jak najlepiej zrobione.
Wykorzystałam ten okres, w którym nie mogłam występować, na urodzenie dziecka.
Jak przebiegała kuracja?
Rehabilitacja po tego typu kontuzjach to dla sportowca trudna sprawa. To była ciężka praca, chodziłam pierwsze 6 tygodni o kulach. Potem około 6-8 miesięcy pauzowałam.
Zmieniła pani podejście do piłki ręcznej?
Tzn. kiedy są ciężkie treningi i słyszę, że komuś się nie chce, to wówczas opowiadam, że nie można tak mówić. Wcześniej zdarzało mi się tak do tego podchodzić, jednak doświadczenie związane z kontuzją podpowiada mi, że trzeba doceniać taki wysiłek. Lubię grać w piłkę ręczną i chciałabym jeszcze trochę pograć.
Czy grała pani potem bardziej asekuracyjnie?
Na początku nie grałam na 100%. Potrzebny był czas. Przepracowałam okres przygotowawczy, trenowałam i zaczęłam grać normalnie. Po kilku spotkaniach było dobrze i nabrałam sporo pewności.
Jak wyglądało przejście do Startu?
Przed sezonem 2012/2013 była już oferta z Elbląga jednak nie zdecydowałam się na przejście do tego klubu. Opiekowałam się dzieckiem, dopiero co szlifowałam formę, z mężem nie chcieliśmy tego wszystkiego rzucić w poprzednim mieście. Jednak po tamtym sezonie znów dostałam propozycję z Elbląga i się zdecydowałam. Kontrakt podpisałam na 2 lata.
Czy to osoba trenera Antoniego Pareckiego wpłynęła na pani decyzję?
Tak, ponieważ jego doświadczenie z Danii sprawia, że zawodniczki chętnie z nim współpracują.
To charyzmatyczny trener?
Tak. Na początku poznawaliśmy się nawzajem. Trener jest zaangażowany w swoją pracę, bardzo przeżywa spotkania, gestykuluje. Również na treningu. Kiedy zajęcia były ciężkie to jego motywacja pozwalała wyzwolić we mnie więcej sił. To pozytywne, gdy trener w lidze przy ławce podpowiada. Mnie to motywuje.
Jak pani opisze przygotowania do sezonu, treningi?
Okres przygotowawczy był ciężki. Dużo biegałyśmy, trenowałyśmy na siłowni. Ta praca przynosi efekt. Mogę powiedzieć, ze swojej strony, że jestem dobrze przygotowana wytrzymałościowo. Miałam problem w sparingach, kiedy nie potrafiłam wytrzymać całych spotkań. Obecnie mogę, poczyniłam spory krok w przód.
Start prezentuje w lidze różną formę.
Jakby budowa zespołu była prosta, to co sezon inny klub zdobywałby mistrzostwo. Trzeba sporo pracy, trener przekazuje swoje doświadczenie. W sporcie trzeba umieć z kobietami współpracować (śmiech). Są specyficzne, mogą je rozpraszać drobne rzeczy.
Potrzebujecie zgrania na boisku?
Każde spotkanie działa na naszą korzyść. To przyniesie efekt. Na boisku nie grają indywidualności. Potrzebny jest monolit. Każda zawodniczka ma duże umiejętności. Potrzebujemy czasu.
Rozgrywki są interesujące. Nie ma niezwyciężonego zespołu, sporo niespodzianek. Nasze spotkania w lidze przypominają amplitudę, ponieważ wciąż staramy się lepiej rozumieć. W naszych starciach czasem brakuje jakiegoś elementu, ponieważ jak zagramy dobrze w ataku to szwankuje obrona itp.
W niedzielę 3 listopada Start będzie gościł Piotrkovię, pani były klub
Przed sezonem awizowano różne zamiary obydwu klubów. Słychać było, że to Start ma grać o najwyższe lokaty a Piotrkovia o utrzymanie. Jednak tabela tego nie odzwierciedla. Znajdujemy się na podobnych pozycjach w lidze.
Na zakończenie co chciałaby pani przekazać kibicom?
Chciałabym zachęcić kibiców, żeby w nas wierzyli i przychodzili na spotkania.
Dziękuję za rozmowę.
Z Joanną Wagą rozmawiał
No i ładnie Info,pozwólcie że Was pochwalę za ten wywiad.W E-gu jest dużo kibiców Startu,klikalność takich wywiadów zapewniona:)
Ładna dziewczyna i super zawodniczka.
ZDRAJCA :P jedyna zawodniczka,ktora cenie to BEATA SKURA!! Tylko Piotrcovia od zawsze na zawsze jest w jej sercu-reszta to chwilówki...