Dziś, 21 czerwca, obchodzimy Międzynarodowy Dzień Deskorolki. Zobacz jak Igor Krysik, prowadzący bloga "Elbinghetto" poświęconego elbląskiej deskorolce ocenia nowo powstały skatepark i jak dzień ten świętują elblążanie.
Jak oceniasz pierwszy elbląski skatepark?
Fajnie, że w ogóle w końcu jest! To już jest jakiś progres. Myślę, że park wyszedł całkiem fajnie. Jest sporo ciekawych przeszkód no i basen, można wrócić do korzeni deskorolki i poczuć się jak w latach 70-tych. Prawie jak California, każdy znajdzie coś dla siebie. Wydaje mi się, że kiedy wszyscy zaczną chodzić do skateparku to zrobi się naprawdę ciasno, a przy tym niebezpiecznie. Jest po prostu za mały. Chciałbym też zwrócić wszystkim uwagę, że komunikacja niewerbalna w takim miejscu jest bardzo ważna. Widać, że obiekt cieszy się naprawdę dużym zainteresowaniem. Przychodzą tam dzieci z rodzicami, Ci starsi, którzy parę lat temu schowali deskę do szafy, skejci z innych miast też, bo chcą zobaczyć co u nas zostało wybudowane. Jest to także wskazówka, że w takim mieście jak Elbląg powinno być więcej takich obiektów, a ten obecny należy zostawić taki jak jest, bo każda miejscówka ma swój charakter i urok. Najważniejsze jest to, że nie musimy już jeździć do innych miast, żeby pojeździć na desce. Poziom jazdy w Elblągu w szybkim tempie idzie w górę, a za jakiś czas zorganizujemy prawdziwe zawody dla pasjonatów sportów ekstremalnych, czyli kolejna promocja dla miasta, bo na pewno pojawią się skejci z rożnych zakątków Polski.
Deskorolka jest lepsza od roweru, rolek bądź łyżew?
Nie mogę powiedzieć, że deskorolka jest lepsza czy najlepsza. Każdy sport jest świetny i dla każdego znaczy co innego. Dla mnie osobiście jest najlepsza, ale o gustach się nie dyskutuje.
Jak wyglądają obchody "Dnia Deskorolki" w Elblągu? Czego Elblążanie mogą spodziewać się w tym roku?
Zacznę od tego, że święto stworzono bodajże w roku 2005 w Stanach Zjednoczonych i jak wirus momentalnie rozprzestrzenił się po całym świecie. Mamy epidemie! Do Elbląga też to dotarło. Zresztą w całym kraju hucznie obchodzony jest "Dzień Deskorolki". Co roku spotykamy się w wyznaczonym miejscu, przeważnie jest to Plac Jagiellończyka i stamtąd ruszamy w miasto zwiedzać wszystkie lokalne spoty. Grupa liczy ok. 40 osób. Wszyscy się śmieją, krzyczą, robią tricki, bo w końcu zaczyna się też lato i wakacje! Obowiązkowo odwiedzamy pomnik na Placu Konstytucji. Mogę stwierdzić, że to pomnik historii deskorolki w Elblągu. To tam każdy z nas się wychował i spędził najlepsze lata swojego życia. Wszyscy starają się robić jak najlepsze tricki, chłopaki z kamerami to nagrywają, robią zdjęcia. Jest świetna atmosfera, wszyscy znajomi w jednym miejscu. Na koniec po ulicach zmierzamy na Dolinkę. Tam znajduje się coś jak skatepark i resztkami sił rozpalamy grilla, by wspólnie świętować "Dzień Deskorolki" !
Jakich rad udzieliłbyś początkującym, którzy chcieliby nauczyć się jeździć na deskorolce?
Trzeba mieć mega dużo cierpliwości i wytrzymałości! Znam mnóstwo osób, które zrezygnowały bo coś nie wychodziło. Najgorsze są początki. Trzeba nauczyć się wielu rzeczy. Nigdy nie można się poddawać.
Co jest najtrudniejsze w jeździe na "desce"?
Myślę ze najtrudniejsze jest opanowanie strachu przed wykonaniem trudniejszego tricku, w naszym slangu nazywamy to "schizą", czyli walka z psychiką. Często kończy się to groźnymi kontuzjami. Ktoś kiedyś powiedział "co nie zabije, to wzmocni" i w pewnym sensie miał racje. Po upadku znowu wykonać to samo jest znacznie trudniej, ale trzeba próbować, w końcu się uda. Początkujący może powiedzieć, że dla niego najtrudniej nauczyć jest się skakać. To prawda, ale później jest już z górki. Zresztą jak wspomniałem wyżej nie można się poddawać. Trzeba mieć mocną psychikę, bo nie tylko sprawność fizyczna się liczy.
Jakie wyzwania można sobie stawiać uprawiając ten rodzaj sportu?
Tutaj jest duże pole do popisu, bo deskorolka wymaga od człowieka kreatywności, a wyzwania czy cele są bardzo ważne, bo bez tego nie robi się postępu. Przykładowo wymyślę sobie, że chcę zrobić b/s flipa z bardzo dużych schodów i będę robił wszystko w tym kierunku, żeby mi się udało.
Od jak dawna jeździsz na deskorolce, i dlaczego wybrałeś właśnie ten sport?
Jest mi ciężko odpowiedzieć na to pytanie, dlatego że to było dosyć dawno. Wszystko na poważnie zaczęło się na pewno w roku 2003 i z biegiem czasu coraz bardziej się w to angażowałem. Totalnie mnie to pochłonęło. Jazdą na deskorolce zaraził mnie kolega z bloku. Rodzice nie byli zbyt zadowoleni. Woleliby, żebym trenował koszykówkę czy coś w tym stylu. Ale po co, skoro deskorolka daje mi tyle satysfakcji, wolności i radochy! Robię to co kocham, i chyba o to chodzi w życiu?
Dziękuję za rozmowę.
Z Igorem Krysikim rozmawiała Paulina Rakoczy
W tytule jest mały błąd. CI. A artykuł spoko
życzę finalizacji wszystkich planów i braku kontuzji tego sezonu :-) Szacun!