W czwartek do Elbląga przyjeżdża jeden z najważniejszych nauczycieli buddyjskich w Polsce: Karol Ślęczek. O 18.00 w sali zielonej w Światowidzie rozpocznie się otwarte spotkanie, podczas którego będzie można poznać bliżej i podyskutować o tej dalekowschodniej filozofii. Zanim jednak Karol Ślęczek przyjedzie do Elbląga, rozmawiamy z Adrianem Żebrowskim z elbląskiej sangi.
-Buddyści w Polsce na pewno wiedzą kim jest Karol Ślęczek. Ale przybliżmy Go tym wszystkim, którzy interesują się buddyzmen jako takim i chcieliby wiedzieć z kim się spotkają.
-Generalnie, przyjeżdża do nas jeden z dziesięciu nauczycieli darmy (nauk buddyjskich) w Polsce. Jest on przedstawicielem jednej z 3 linii buddyzmu tybetańskiego, którą i my reprezentujemy: Karma Kagyu, bardzo prężenie rozwijąjąca się w Europie i w obu Amerykach. To człowiek, który po prostu "ludzkim głosem" przedstawi buddyzm i jego główne założenia.
-Elbląska sanga jest niezwykle przejęta tą wizytą. Oznacza to, że jest to postać bardzo szczególna?
-Bardzo! To człowiek, który zaczął w Polsce propagować buddyzm po spotkaniu z naszym głównym nauczycielem: lamą Olem Nydalem. Dzięki jego staraniom, w Polsce istnieje około 30 ośrodków buddyjskich, jest też parę miejsc odosobnień. A przyjeżdża do nas, żeby każdy chętny mógł się zorientować czym jest buddyzm w świeckim świecie, bo nie polega to na tym, że ubieramy szaty i jesteśmy mnichami. Chodzi o to, żeby zorientować się jak można zastosować buddyjskie nauki w codziennym życiu.
-Czego będzie można się dowiedzieć na spotkaniu? Czy nie boicie się, że ktoś zarzuci wam "sekciarstwo"? Czy może chodzi o to, że każdy może przyjść, nie musi się zmieniać i "nawracać", po prostu posłuchać?
-No oczywiście. To jest spotkanie otwarte dla każdego. Chodzi tylko o przedstawienie samego buddyzmu. Nie trzeba być buddystą, żeby przyjść. Nikt nikogo nie nakłania do przechodzenia na buddyzm. A "sekciarstwo" kompletnie odpada. Jesteśmy legalnie działającym, zarejestrowanym związkiem wyznaniowym w Polsce. Buddyzm jako taki ma 2500-letnią tradycję, więc nie jest to jakieś chwilowe "widzimisię".