Na castingu pojawiła się przypadkiem. Ten sam zbieg okoliczności sprawił, że wygrała, jak sama mówi, "niewiarygodną przygodę". Mimo, że "Bitwa na głosy" nie była jej pierwszą, telewizyjną przygodą muzyczną, to własnie ją rozśpiewana przedszkolanka zapamięta na zawsze. Tylko nam, Agnieszka Lach zdradza m.in. dlaczego nie planuje odległej przyszłości.
Jak wyglądał Twój debiut telewizyjny i co go odróżnia od "Bitwy na głosy"?
Już jako mała dziewczynka wystąpiłam w programie "Od przedszkola do Opola". Później spróbowałam swoich sił w "Szansie na Sukces", jednakże były to tylko jednorazowe programy. Bitwa trwała o wiele dłużej i na pewien czas zmieniła moje życie. Nie spodziewałam się, że wygram casting, dostanę się do czołowej "szesnastki" i będę miała okazję cieszyć się muzyką, śpiewem, tańcem i tymi wszystkimi cudownymi ludźmi.
Czym różniły się emocje towarzyszące Ci podczas castingów od tych, które obecne były przy wykonywaniu solówek?
Na casting zgłosiłam się zupełnie nieprzygotowana. Postawiłam na spontaniczność. Stwierdziłam, że nie mam nic do stracenia i udało się. Przed każdą solówką, którą miałam zaśpiewać czułam strach. Bałam się, że w ostatniej chwili zapomnę tekstu mimo, że do każdego występu przygotowywałam się prawie cały tydzień. Na szczęście za każdym razem, wszystko kończyło się pomyślnie.
Co według Ciebie było najważniejsze podczas szalonego maratonu z "Bitwą na głosy"?
Myślę, że dużą role odegrało to ogromne i niesamowite wsparcie, które otrzymałam od ludzi otaczających mnie na co dzień. Chciałam z całego serca podziękować dyrektorowi z przedszkola "DOROTKA" za wyrozumiałość, jaką wykazywał wobec mnie, moim koleżankom z pracy, które tak chętnie zamieniały się ze mną dyżurami, a także moim bliskim. Bez Waszej pomocy w tych lepszych i gorszych chwilach, nie dałabym rady.
Wiesz już, co będziesz robiła za kilka lat? Zajmiesz się muzyką?
Staram się nie wybiegać w przyszłość. Program uświadomił mi, że życie potrafi być naprawdę szalone. W jednej chwili moja dość monotonna codzienność zmieniła się diametralnie na całe dwa, długie miesiące. Nie chcę nic planować. Los obdarował mnie niesamowitą przygodą. Być może kiedyś jeszcze raz mnie tak zaskoczy.
Paulina Rakoczy, klasa medialna