Wczoraj, 16 kwietnia, podczas 11. Elbląskiej Wiosny Teatralnej, elblążanie mieli okazję zobaczyć spektakl „O północy przybyłem do Widawy, czyli Opis Obyczajów III” w wykonaniu Teatru IMKA z Warszawy. Wystąpili w nim Iwona Bielska, Mikołaj Grabowski, Andrzej Konopka, Wojciech Błach, Oskar Hamerski, Olga Mysłowsk, Magdalena Boczarska, Tomasz Karolak i Urszula Popiel. Spektakl stworzony został na podstawie tekstów Ks. Jędrzeja Kitowicza, Henryka Rzewuskiego i cudzoziemców odwiedzających Polskę w czasach Stanisława Augusta. O tym, dlaczego Tomasz Karolak, dyrektor Teatru IMKA, zdecydował się na wyprodukowanie tego spektaklu i co kojarzy mu się z Elblągiem opowiedział w wywiadzie udzielonym wyłącznie dla info.elblag.pl.
„O północy przybyłem do Widawy, czyli Opis Obyczajów III” to świetna lekcja historii. To spektakl skłaniający do refleksji. Dlatego zdecydował się Pan, aby go wyprodukować?
Od jakiegoś czasu, w Warszawie, spotkałem kilku znajomych aktorów z dobrymi nazwiskami, którzy nie byli w żadnych zespołach. Postanowiliśmy wyprodukować „Opis obyczajów III”, czyli jakby trzecią część znanego tytułu. Z tym, że teksty Jędrzeja Kitowicza wybrane przez Mikołaja Grabowskiego, miały dotyczyć funkcjonowania w Warszawie. Zebrałem na to pieniądze, również dołożyłam swoje i udało się wyprodukować przedstawienie. Za tym poszło założenie Teatru IMKA, który ma już dwa lata i dziesięć premier na swoim koncie. Tym przedstawieniem, tym, że Grabowski jako Dyrektor Starego Teatru przyjechał na moje zaproszenie, udało się stworzyć takie miejsce, prywatny teatr komercyjny, ale z przesłaniem. Teatr, który zajmuje się też poważnymi sprawami. Teatr środka, który jest zrozumiały dla prostego widza, nieobytego w kulturze teatralnej, ale i dla takiego, który jest koneserem teatralnym.
Wychodzący po spektaklu widzowie mówili, że to była powtórka z historii, gdzie trzeba zagłębić się w treści, pomyśleć, tłumaczyli sobie nawzajem niezrozumiałe do końca fragmenty. Poważny tekst przy lekkim przekazie był celowym zamierzeniem?
Jeżeli mówimy, że Polacy szybko się uczą po łacinie, a „kurwa” jest słowem z tego języka, wiadomo, że reżyser w ten sposób będzie chciał uatrakcyjnić przekaz. Oprócz tego, że teatr ma uczyć może też bawić. Jednak w sztuce dominuje aspekt edukacyjny. Mało kto dziś wie o kołtunie. A jeszcze dwieście pięćdziesiąt lat temu, jakbyśmy wyszli na ulice Krakowa czy Warszawy, to skojarzenie z Peru, albo Chile byłoby na miejscu, bo wszyscy mieli dredy czy kołtuny. Był straszliwy zabobon. Tych kołtunów nie obcinano ze strachu przed śmiercią. Dopiero Józef Dietl, wybitny lekarz krakowski, zdołał namówić Polaków, żeby w Wielki Piątek pozbywali się kołtunów. Zabiegi takie w Krakowie odbywały się w Bazylice Mariackiej, żeby zły duch nie wchodził w człowieka. Kitowicz opisuje też czasy Saskie jako najlepsze, tymczasem my wiemy, z perspektywy historii, że to był rozkład państwa, samowola, itd. Co ciekawe premierę tego spektaklu nie mieliśmy w Warszawie, tylko w Rzeczycy, w remizie strażackiej. W Rzeczycy właśnie Kitowicz żył i tworzył tekst o obyczajach ówczesnej Polski.
Czy według Pana publiczność zrozumiała przesłanie zawarte w spektaklu?
Widziałem dzisiaj, że widzowie bardzo dużo rozumieją. Grając w serialach, filmach, mam do czynienia z producentami, którzy naprawdę uważają was, nas, za idiotów. Nie doceniają polskiej publiczności. Teatr pokazuje, że jest inaczej. Na przykład taki „Opis obyczajów” wydawałoby się wymaga wiedzy z historii Polski. Natomiast na widowni byli tacy, którzy mieli o niej pojęcie i tacy, którzy tego pojęcia nie mieli, a odbiór był rewelacyjny. Grało się fantastycznie.
Elbląska Wiosna Teatralna odbywa się już po raz jedenasty. Czy Pana zdaniem takie przedsięwzięcia są potrzebne?
Uważam, że takie festiwale, przy dzisiejszych cięciach na kulturę, to jest coś niesamowitego, że zespół może wyjechać i zagrać przedstawienie. Natomiast jak patrzę na program, to życzyłbym sobie, żeby było trochę bardziej ambitnie. Życzę, żeby było więcej pieniędzy, żeby zaprosić Teatr Stary z Krakowa albo Teatr Polski z Wrocławia, ale rozumiem, że widzowie umęczeni kryzysem chcą się trochę pobawić. Ale fajnie by było, gdyby można pokazać ze dwa przedstawienia z innego gatunku, żeby widzowie mieli całą paletę tego, co się dzieje w teatrze. Ja jestem zachwycony przede wszystkim publicznością, tym co się dzisiaj działo na przedstawieniu. Takie przeżycia zostają w aktorach na długie lata.
Na zakończenie chcę zapytać o Pana pierwsze skojarzenie z Elblągiem.
Od wielu lat w Pasłęku i Morągu spędzam wakacje i Elbląg zawsze kojarzy mi się z wakacjami. Znam trochę historię tego miasta i wiem, że było potworni zniszczone przez Rosjan. Z kolei ta sieć kanałów, którą Prusacy zbudowali można by odnowić i rozbudować, co uatrakcyjniłoby Elbląg. To jest miasto zawsze po drodze do Gdańska. Ale niedawno nieźle się uśmiałem, gdy poczytałem o Elblągu w Wikipedii. Przed wojną honorowymi obywatelami miasta byli Hitler, Goering i Goebbels, a po 1989 roku Wałęsa i Jan Paweł II. To mówi wiele o mieście.
Miasto potrafi płynąć "nurtem historii" Panie Tomaszu ;-)
Jaka gwiazda takie wakacje
to swiadczy jedynie o burzliwej historii tego miasta
Spektakl-rewelacyjny!Dawno się tak nie ubawiłam!Dzięki,Panie Tomaszu