W Elblągu spędziła czasy licealne, czyli – jak mówi – okres życia, który najbardziej kształtuje osobowość człowieka. Jutro w Lublinie odbędzie się premiera pierwszego wyreżyserowanego przez nią filmu, w którym wystąpił m.in. Lesław Żurek. Ukończyła aktorstwo na PWST we Wrocławiu. O swoich planach zawodowych, a także wspomnieniach związanych z naszym miastem, opowiada Hanka Brulińska, która urodziła się w Elblągu, a przez pierwsze lata swego życia mieszkała w Młynarach.
Antek Rokicki: - Proszę powiedzieć coś o pierwszym Pani filmie zatytułowanym „Biec w stronę Ty”. Kiedy zrodził się pomysł jego utworzenia i jak wyglądała praca nad nim?
Hanka Brulińska: - Moja przygoda z reżyserią zaczęła się bardzo wcześnie. Byłam dzieckiem o ogromnej wyobraźni... W domu mieliśmy małą kamerkę policyjną. Już wtedy z moimi rówieśnikami kręciliśmy filmy. I choć były one „na niby”, to znaczyły one dla mnie bardzo wiele. Pamiętam, że ustawiałam kolegów i ich reżyserowałam. Po prostu, organicznie z lekkością (uśmiech). Tworzyłam wówczas kryminały, kino akcji, a także dokumenty (uśmiech). Na długie lata odstawiłam moją zabawę w reżyserię i zostałam aktorką. A trzy lata temu pojawił się pomysł, aby zrobić film, tym razem nie na niby (uśmiech). Pomysł przyszedł do mnie we… śnie. Obudziłam sie pewnego dnia i wiedziałam, że muszę zrobić film. Była to bardzo jasna wizja, podobnie jak tytuł filmu: "Biec w stronę Ty". Nie mając pojęcia o tym, jak napisać scenariusz, poprosiłam o pomoc kolegę Pawła Jędruszczaka, chłopaka z dużym potencjałem. Stworzył on dialogi do filmu. Upłynęły dwa lata i scenariusz został nagrodzony w konkursie organizowanym przez Lubelski Funduszu Filmowy. Wkrótce natrafiłam na niezwykłych ludzi, którzy pomogli mi zrealizować to senne marzenie. Piotr Kotowski, Jarosław Barzana, Jacek Bulika, Marcin Janiec, Ola Ciepłoch to tylko niektóre osoby, jakie wzięły udział w produkcji. Cały jej proces trwał długo (poszukiwania pieniędzy, dobieranie ekipy filmowej, szukanie obsady aktorskiej, dokumentacja). Musiałam więc wykazać się cierpliwością i uporem. Dzisiaj mamy skończony film. Premiera odbędzie sie 27 lutego w kinie „Bajka” w Lublinie. Co najważniejsze, film ma swego dystrybutora. Jest nim Vivarto, tak więc będzie on wyświetlany w kinach, a także wydany na płytach DVD.
- Proszę zdradzić nam jego fabułę…
- Film stanowi poetycką impresję. Jest próbą zmierzenia się bohaterki Irmy ze swoją przeszłością i teraźniejszością. Czas rzeczywisty i miniony są w filmie ze sobą silnie splecione. Obrazy z dzieciństwa, przełomowe wydarzenia dojrzałego życia i w końcu alegoryczny bieg przez las będący odzwierciedleniem stanu emocjonalnego Irmy stają się psychologicznym studium kobiecej duszy. Niezwykła wrażliwość bohaterki – pisarki, ma swoje odzwierciedlenie w wyrazistej poetyce filmu, która niejednokrotnie wkracza w konwencję nadrealistyczną, symboliczną. „Biec w stronę Ty” jest zapisem zmagań człowieka z samym sobą, ze swoją historią i bagażem życiowych doświadczeń, ale jednocześnie daje odpowiedź gdzie szukać oparcia i siły. Okazuje się bowiem, że najważniejszy związek człowiek tworzy z samym sobą i moment uświadomienia sobie tego jest już zwycięstwem.
- A co z aktorstwem? Czy w przyszłości chciałby się Pani bardziej spełniać w tej dziedzinie sztuki, czy może jednak bardziej ciągnie Panią w stronę reżyserii?
- Aktorstwo zawsze było dla mnie świętością. Dużo pracowałam nad sobą. Zagrałam wiele ciekawych ról, m.in. Balladynę, Julię w "Romeo I Julia", Adelę w "Sklepach cynamonowych" Różę w Widnokregu, Mariannę w „Opowieściach lasku wiedeńskiego". Cały czas wydaje mi się jednak, że jestem „w drodze”. Myślę, że rola reżysera, w jakiej znalazłam się ostatnio, wiele mi uświadomiła. Pozwoliła mi odkryć siebie na nowo. Tworzenie tego filmu było fantastyczną przygodą, wyprawą po nieznanych rewirach, ale nie wiem co będzie dalej. Najważniejsza jest chwila obecna. W tym momencie nie chcę niczego zamykać poprzez słowa...
- Jak wspomina Pani pracę przy serialach? Wzięła Pani udział w takich produkcjach jak „Magda M” czy „Kryminalni”.
- Od razu po szkole aktorskiej wygrałam duży casting do głównej roli w serialu „Tak miało być” w reżyserii Agnieszki Trzos. Kręciliśmy go kilka miesięcy. Serial miał wejść za „Klan”. Było to przyjemne doświadczenie. W tym samym czasie dostałam propozycję pracy w Teatrze im. Juliusza Osterwy w Lublinie i przyjęłam ją. Teatr mnie zaabsorbował sobą i nie było miejsca i czasu na seriale. „M jak miłość”, „Magda M” czy też „Kryminalni” były, jak dotychczas, epizodem na przełomie sześciu lat pracy w zawodzie. Stanowiły one jednak dla mnie ciekawą odskocznię.
- Które doświadczenia zawodowe są dla Pani szczególnie ważne? Wiem, że oprócz pracy w teatrze działa Pani też na innych płaszczyznach, związanych z Pani umiejętnościami. Mowa m.in. o pracy w radiu.
- Zgodziłam się pracować jako lektor w radiu, bo bardzo lubię słuchowiska radiowe. Ważnym doświadczeniem jest dla mnie na pewno praca z młodymi ludźmi. Prowadzę warsztaty teatralne dla grup międzynarodowych. Od pół roku uczę w szkole aktorskiej w Lublinie. Bardzo dużo uczę się od moich studentów i mam cichą nadzieję, że oni ode mnie też trochę (uśmiech).
- Jak Elbląg zapisał się w Pani pamięci? Czy są jakieś szczególne miejsca lub wydarzenia związane z rodzinnym miastem, do których często Pani powraca myślami?
- Elbląg nie jest moim miastem rodzinnym. Tutaj spędziłam jednak najważniejszy czas w moim życiu, czyli lata licealne. To moment, w którym najmocniej kształtuje się nasza osobowość. Mam wiele wspomnień. Pamiętam doskonale moich kolegów z klasy, ze szkoły, moich nauczycieli, m.in. Piotra Imiołczyka, który uczył mnie historii. Z Mają Makowską, aktorką Teatru Dramatycznego im. Aleksandra Sewruka w Elblągu, utrzymuję kontakt do dzisiaj.
- Wiem, że uczęszczała Pani na zajęcia prowadzone przez Bożenę Sielewicz. Co więcej, miała Pani nawet okazję współpracować z mężem Pani koleżanki, którą poznała Pani na tychże zajęciach…
- Tak, to prawda. Lesław Żurek, mąż mojej koleżanki aktorki Kasi Misiewicz-Żurek, zagrał u mnie w filmie. Wcielił się w postać Piotra - fotografa, chłopaka głównej bohaterki. Co do zajęć teatralnych, to pamiętam, że na zajęcia do Wojewódzkiego Ośrodka Kultury chodzili ze mną wspaniali ludzie m.in. Marta Skalińska, Dominika Figurska, Tomek Błasiak, Magda Margulewicz. Był też Paweł Płoski, którego ostatnio spotkałam, przez przypadek, przy Teatrze Narodowym, w którym obecnie pracuje. Na tych zajęciach mieliśmy możliwość pracować z wybitnymi postaciami. Przyjeżdżali do nas: Jarosław Gajewski, Irena Jun, Bożena Suchocka, Bartosz Zaczykiewicz. Spotkanie na drodze tych osób miało ogromny wpływ na moją osobowość.
- Jak często odwiedza Pani Elbląg? Co ciekawego Pani zauważa?
- Zawsze miasto odwiedzam z uśmiechem na twarzy. Ostatnio byłam tu w lipcu 2011 roku na spotkaniu klasowym. Poczułam się tu bardzo dobrze. Miasto rozwija się i na przestrzeni kilku lat jest to, moim zdaniem, mocno zauważalne.
***
"Ciekawi elblążanie" to cykl artykułów na Info.elblag.pl
Co tydzień w niedzielę prezentujemy ciekawe osoby, które były lub są związane z naszym miastem.
Bardzo ładna buźka!
Hanka pochodzi z Młynar a nie z Elblążkowa
To są jakieś jaja! A od kiedy Ona jest elblążanką!!!? I nad czym się tak rozpisywać, nie dokonała niczego nadzwyczajnego, to już ciekawszych ludzi to miasto nie ma? No tak z braku laku....................!
Robi Ty też na pewno dziś masz premierę swojego filmu, prawda? Ty też na pewno możesz pracować w zawodzie, który kochasz? Ty też na pewno miałbyś dużo sił i determinacji, by przekonać dystrybutora filmów, by wydał Twoją produkcję?
ona nie ma na imie hanka a anna..:) chodzilam z nia do jednej klasy w podstawowce w pogrodziu...:)