Zdobył I miejsce na Międzynarodowej Trybunie Muzyki Elektroakustycznej w Rzymie w 2004 roku. Studiował kompozycję na Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Obecnie wykłada tam m. in. realizację muzyki komputerowej. Jak czytamy na oficjalnej stronie elblążanina, uprawia on m.in. human-electronics, czyli szczególny rodzaj elektronicznej muzyki improwizowanej, w której komputery kontrolowane są… akustycznymi instrumentami. O tych rzadko spotykanych zainteresowaniach rozmawiamy z czterdziestojednoletnim Cezarym Duchnowskim.
Antek Rokicki: - Jak wspomina Pan udział w Międzynarodowej Trybunie Muzyki Elektroakustycznej w Rzymie w 2004 roku, kiedy to Pana utwór (monada 3 na głos, fortepian i komputer) zajął I miejsce?
Cezary Duchnowski: - Udział w tym wydarzeniu był szczególnym przeżyciem. Formuła konkursu, gdzie najważniejsze rozgłośnie radiowe zrzeszone przy UNESCO rekomendują najlepsze utwory ze swojego kraju, potęgowała napięcie. Sama rekomendacja Polskiego Radia była dla mnie wielkim wyróżnieniem. Potem informacja o Nagrodzie głównej była marzeniem, o którym nie śmiałem myśleć. Trzeba zaznaczyć, że duży udział w tym sukcesie miała wykonawczyni partii głosu Agata Zubel, a także realizator nagrania Ewa Guziołek.
- Kiedy poznał Pan wspomnianą Agatę Zubel, wybitną polską kompozytorkę i śpiewaczkę? Jak wygląda Wasza współpraca?
- Agatę poznałem na studiach. Była moją studentką na zajęciach z realizacji kompozycji komputerowej w ramach studiów kompozycji. Wtedy jeszcze nie śpiewała. Studia wokalne zaczęła później, ale już wówczas zaczynała pierwsze eksperymenty z przetwarzaniem głosu przy pomocy nowszych technologii. Zaproponowałem jej wykonanie mojego utworu na głos i komputer w corocznych koncertów muzyki elektroakustycznej na Dziedzińcu Akademii Muzycznej. I tak zaczęła się nasza współpraca w ramach duetu ElettroVoce, która trwa już ponad 10 lat.
- Proszę powiedzieć coś o Studiu Kompozycji Komputerowej w Akademii Muzycznej we Wrocławiu, z którym jest Pan związany od początku jego istnienia.
- Powstanie Studia Kompozycji Komputerowej było dla mnie ważnym momentem. Zacząłem wtedy na poważnie zajmować się muzyką elektroakustyczną. Było to pierwsze studio akademickie, które pokazało, że można komponować taką muzykę na szeroką skalę, wychodząc ze świata domeny analogowej, a jednocześnie tworząc w domenie cyfrowej muzykę równie, a z czasem i bardziej, intrygującą. W warunkach polskich była to sytuacja pionierska. Dziś takich uczelnianych jednostek mamy sporo i ciągle się one rozwijają. Jest to niezwykle ważne, bo wydaje mi się, że najważniejszym dziś instrumentem dla kompozytora, a jednocześnie ciągle zbyt mało eksplorowanym w katedrze kompozycji, jest właśnie komputer. Kompozytor podczas studiów powinien z nim obcować jak najczęściej, bo niezależnie od chęci czy predyspozycji, będzie w pewnym sensie na to urządzenie skazany. Jednym z głównych założeń Studia Kompozycji Komputerowej (co uwidacznia się w samej jego nazwie) było przeniesienie całego etapu twórczego – prekompozycyjnego, edycyjnego czy generowania samej muzyki – do komputera, w domenę cyfrową. Dziś studio może się poszczycić sporą grupą wychowanków – ludzi otwartych na tego typu myślenie o muzyce.
- Nad jakimi projektami obecnie Pan pracuje?
- Obecnie pracuję nad paroma projektami. Największy to duże, ponad godzinne, dzieło realizowane przez wybitny zespół wykonawstwa muzyki współczesnej z Kolonii MusikFabrik (zespół solistów o międzynarodowym składzie poszukujący artystycznych innowacji – przyp. red.) Prawykonanie będzie miało miejsce w ramach festiwalu Sacrum Profanum we wrześniu w Krakowie.
Przygotowuję również wraz z przyjaciółmi immersyjną operę kameralną, będącą kompozycją zbiorową Circus Maximus, której tematem głównym ma być pewne szczególnego rodzaju środowisko programowania dla muzyków. Piszę także duży utwór inspirowany twórczością Rafała Wojaczka na orkiestrę symfoniczną i media elektroniczne, który mam nadzieję, będzie można usłyszeć na tegorocznym festiwalu Musica Polonica Nova.
- Jakiej muzyki słucha Pan na co dzień, którzy muzycy Pana inspirują?
- Dla przyjemności słucham głównie nowoczesnego jazzu i improwizowanej muzyki awangardowej. Muzykę poważną, która jest moją pasją i którą uprawiam, chcę słuchać przede wszystkim na żywo. Nie mam szczególnych wzorów pośród muzyków czy kompozytorów. Inspiracje czerpię z otaczającej rzeczywistości - często wydawałoby się pozamuzycznej.
- Jakie ma Pan wspomnienia związane z Elblągiem?
- Moje wspomnienia z Elbląga mogę opisać słowami piosenki, do której kiedyś popełnił muzykę sam Witold Lutosławski pod pseudonimem Derwid:
"z lat dziecinnych, dom rodzinny jakże piękny świat
kiedy wszystko jeszcze dziwi tylko bajki są prawdziwe, wiek szczęśliwy
kiedy wszystko budzi zachwyt w oczach dziecka blask
na uliczce jeszcze młodej pierwszych wzruszeń czuję dziś smak
nie potrafię stąd już odejść zanim znajdę siebie sprzed lat"
***
"Ciekawi elblążanie" to cykl artykułów na Info.elblag.pl
Co tydzień w niedzielę prezentujemy ciekawe osoby, które były lub są związane z naszym miastem.
Elbląg ,to brzmi dumnie , ale dziś niewiele z niego zostało , dziś to niestety Elblążkowo.Kiedyś w samym Zamechu pracowało 8500 osób .Czemu to miasto wojewódzkie po 1999 roku musiało tak nisko upaść niech odpowiedzą ci którzy są autorami reformy administracyjnej.
racja. elblag dno kompletne brak mozliwosci przeciez widac gołym okiem ze nuda, pisze bzdury? to dlaczego mASA ludzi wyjechała za chlebem? bo tutaj jest tak dobrze? :D nie rozmieszajcie mnie
Czyli mówiąc językiem dorożkarzy krakowskich - gość tworzy tzw. computer-szajs-music na podkładzie tam-tam-tam folkloru plemienia Tschigalla z Dolnego Czadu, wzmocnionej inowacjami modern-pirsing-tatoo-pastuchów ze slumsów Harlemu?
Czarku, serdecznie pozdrawiam!!! Zawsze będę Cię kojarzyć przy fortepianie ćwiczącego oktawy w Koncercie Mendelssohna. Gratuluję sukcesów i życzę kolejnych.Zawsze wiedziałam, że zajdziesz daleko:)