Kilkanaście lat temu życie Rafała Rockiego całkowicie odmienił tragiczny wypadek. Elblążanin podniósł się jednak po nim i swój ból przelał na sportową pasję - rugby. W ubiegłym tygodniu wrócił z mistrzostw Europy rugby na wózkach, które odbyły się w Szwajcarii. Polska drużyna, której jest zawodnikiem, zajęła wysokie piąte miejsce.
Antek Rokicki: - Jak bardzo czuje się Pan związany z Elblągiem? Czy mieszka Pan tu od urodzenia?
Rafał Rocki: - Urodziłem się w Elblągu i, szczerze mówiąc, nigdzie indziej w Polsce nigdy nie chciałem mieszkać. Jestem lokalnym patriotą. Cieszę się, że tu mieszkam i wreszcie zaczyna się tu coś dziać, szczególnie w kierunku sportu.
- Kiedy zaczął Pan uprawiać rugby i jak wyglądały Pana początki?
- O rugby dowiedziałem się po wypadku będąc na rehabilitacji w Warszawie. W 2001 roku po raz pierwszy usiadłem na wózek rugbowy i można powiedzieć, że siedzę na nim do dzisiaj. Od razu pokochałem ten sport i postanowiłem osiągać w tej dziedzinie coraz więcej i więcej. A trzeba przyznać, że początki były bardzo trudne!
- Czy można powiedzieć, że pasja sportowa dała Panu siłę do życia po wypadku?
- Zdecydowanie tak. Sport uprawiałem od kiedy pamiętam, a po wypadku początkowo traktowałem go bardziej jako rehabilitację. Z czasem jednak zajęcie to stało się moją pasją. Spotykałem się z ludźmi z taką samą niepełnosprawnością, jeździłem na turnieje, a od momentu kiedy dostałem powołanie do Kadry Polski w 2008 roku, stało się to moim celem,
spełnieniem sportowych marzeń. Trafiłem do reprezentacji kraju, mocno wyselekcjonowanego grona kadry narodowej.
- Jak często Pan trenuje?
- Kilka dni temu wróciłem z Mistrzostw Europy w Szwajcarii, do których tak naprawdę przygotowywaliśmy się cały rok. Były zgrupowania, turnieje krajowe, wyjazdy raz, dwa, a czasami nawet trzy razy w miesiącu. Czasami tylko na weekend, a niejednokrotnie na jedno czy dwutygodniowe zgrupowania. Poza tym w okresie kiedy kadra nie miała treningów przygotowywałem się na miejscu. Codzienna jazda na wózku aktywnym (tym do codziennej jazdy) i na wózku rugbowym. Trasa to przeważnie Modrzewina.
- Ilu niepełnosprawnych z Elbląga i okolic uprawa ten sport?
- Jeśli chodzi o kadrę, to z całej północy Polski jestem tam tylko ja. Ale z Elbląga i okolic jest jeszcze kilku zawodników grających w polskiej lidze, których sam „zwerbowałem” (uśmiech). Ten sport naprawdę nadaje życiu sens.
- Kiedy po raz pierwszy wziął Pan udział w ogólnopolskich zawodach rugby na wózku? Podczas mistrzostw świata w Kanadzie Pana drużyna zajęła 8 miejsce. Jak wyglądała droga do tych prestiżowych zawodów?
- Po raz pierwszy w takich ogólnopolskich zawodach wziąłem udział już w 2002 roku jako początkujący zawodnik zespołu z Olsztyna. Potem potoczyło się to dosyć szybko. Kilka lat grałem jako zawodnik olsztyńskiego klubu Rolland. Potem powstała drużyna elbląskiego Ataku, którą prowadziłem. Wtedy udało nam się nawet grać w pierwszej lidze. Potem na 2 lata wyjechałem do Anglii i tam grałem dla drużyny z walijskiej - North Wales Dragons, dolatując na co ważniejsze turnieje kadry.
Po powrocie do kraju, od ponad dwóch lat poza graniem w kadrze gram też w drużynie firmowej BALIAN z okolic Poznania. W tym roku gramy o najwyższe cele: puchar i mistrzostwo Polski.
- Jak wyglądały przygotowania do tegorocznych mistrzostw w Szwajcarii? Jak trafił Pan do grona reprezentacji Polski?
- Żeby dostać się na Mistrzostwa Europy trzeba być w rankingu światowym co najmniej na 10 miejscu. Nam udało się wywalczyć 8 miejsce na ubiegłorocznych Mistrzostwach Świata w Vancouver w Kanadzie, więc nie musieliśmy już grać meczy barażowych, aby zakwalifikować się na te Mistrzostwa w Szwajcarii. Na te zawody jechaliśmy z wielkimi nadziejami i nastawieniem na przyszłoroczną paraolimpiadę w Londynie. Niestety, zabrakło nam trochę szczęścia. Obroniliśmy w wielkim stylu piątą pozycję w Europie pokonując dwukrotnie reprezentację Niemiec. Jednak 5 miejsce to o oczko za mało by pojechać do Londynu. Kwalifikowały się tylko 4 pierwsze drużyny... Było więc bardzo blisko, ale nie tym razem.
- Jak lubi Pan spędzać czas wolny? Jakie ma Pan plany i marzenia?
- Wolny czas poświęcam rodzinie, cudownej żonie i kochanej córeczce, bez których nie wyobrażam sobie wszystkiego, co dzieje się na co dzień. Rodzina to dla mnie priorytet i radość życia, razem uzupełniamy się na co dzień. Off Road, czyli pokonywanie ciężkiego terenu na sprzęcie motorowym typu quad, to moje teraźniejsze hobby i forma aktywnego spędzania czasu.... Plany i marzenia są więc sportowe i „życiowe” (uśmiech). A to temat rzeka... Nowe zwariowane pomysły, nowe wyzwania, ale przede wszystkim aktywizacja osób po urazach kręgosłupa jest tym, w czym się sprawdzam i do czego czuję powołanie. A może założę w naszym mieście drużynę na miarę mistrza Polski?
***
"Ciekawi elblążanie" to cykl artykułów na Info.elblag.pl
Elblążanie, którzy osiągnęli warte uwagi sukcesy, to nie tylko Ryszard Rynkowski czy Dominika Figurska. To szereg innych, równie ciekawych osobowości, które będziemy Wam prezentować.
Brawo Panie Rafale, życzę jeszcze więcej wytrwałości i sukcesów !
Podziwiam chłopaka wielkie Brawa!!!
,, Off Road, czyli pokonywanie ciężkiego terenu na sprzęcie motorowym typu quad, to moje teraźniejsze hobby i forma aktywnego spędzania czasu....\" Witam Rafał . Czy Karolina też śmiga quadem ??????????? Pozdrawiam i życzę sukcesów Marek
brawo Rafal oby tak dalej :)
Do YOOGI ..Karolina oczywiście śmiga quadem ze mną ;) na 2 quady bezpieczniej... w błocie ;) pozdr
Jak sie nie mylę to Pana Rafała chyba często można spotkać jak sie wspina pod górkę Aleją Jana Pawła... Tyle razy go mijałem nawet nie pomyślalem ze taki gość z niego ;) Pozdrawiam!
Coraz więcej osób z naszego rocznika w tym cyklu jest przedstawianych. Co znaczy że nie jesteśmy takim straconym pokoleniem :)) Pozdrowienia od byłego mieszkańca Armii L. Krzysiek D.
Super! Tak trzymaj braciszku! Buziaki i pozdrowionka z Cambridge!
czy pan Rocki jest zięciem pani Kluge ?
wszystkiego najlepszego - mama Alicji