Urodził się w Elblągu, ale ma białoruskie korzenie. Jest historykiem, prezesem Białoruskiego Towarzystwa Historycznego. Był aresztowany za działalność polityczną w podziemnych strukturach „Solidarności”. Trzy lata temu został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Nam opowiedział o swojej pracy, a także o wspomnieniach związanych z Elblągiem.
Antek Rokicki: - Jakie ma Pan wspomnienia związane z Elblągiem?
Oleg Łatyszonek: - Zachowałem wiele wspomnień, bo z Elbląga wyjechaliśmy, gdy miałem osiem lat. Mieszkaliśmy na ulicy Rawskiej, a potem na Bocianiej, w kamienicy nad kanałem. Obok była piekarnia, w której kupowaliśmy przepyszne placki amerykańskie. A ta nazwa! Chodziliśmy z dziadkiem do portu i bardzo chciałem zostać kiedyś marynarzem... No, przynajmniej żeglarzem udało mi się zostać. Niedaleko były ruiny kościoła Św. Mikołaja, zapamiętałem też ulicę Grunwaldzką i plac przed Ratuszem, nazywany Czerwonym ze względu na czerwoną nawierzchnię (uśmiech). Wspominam też przedszkole, Szkołę Podstawową nr 12, w której skończyłem pierwszą klasę. Pamiętam naszą prawosławną cerkiewkę na wzgórzu... Bardzo często odwiedzaliśmy Rubno Wielkie, gdzie moja rodzina osiedliła się zaraz po wojnie i gdzie nawet jest Góra Łatyszonka (tak naprawdę to jest to pagórek). Pamiętam też wyprawy do Suchacza nad Zalew Wiślany (co odważniejsi pasażerowie siedzieli nawet na dachu!), i dalej, do Krynicy Morskiej, gdzie jeździliśmy w każde wakacje. Burzę nad jeziorem Drużno. Jakże się cieszę, że odkryto wreszcie starodawne Truso (!), tym bardziej, że sam zajmuję się trochę Wikingami, (tyle tylko, że nad Dźwiną) i Kanał Ostródzki.
- Czy często odwiedza Pan te strony?
- Wyjechaliśmy z rodziną z Elbląga w 1965 roku. Jesteśmy Białorusinami, i ojca ciągnęło „do swoich”, a Białystok to w końcu stolica polskich Białorusinów. Ja, początkowo, obiecywałem babci, że wrócimy razem do Elbląga, ale czas ma swoje prawa. Na pewno wkrótce zajadę do rodzinnego miasta, muszę je w końcu pokazać mojej żonie. Myślę, że jej się spodoba, bo jest Łotyszką, więc w Elblągu znajdzie swojskie klimaty.
- Proszę powiedzieć, jak wygląda Pana codzienna praca.
- Mam to wielkie szczęście, że moja praca to moje jedyne hobby. Jestem historykiem, wykładowcą uniwersyteckim i wiodę odpowiednie temu życie: wstaję koło dziewiątej, piję kawę, potem idę na zajęcia ze studentami, do biblioteki albo wpadam do Białoruskiego Towarzystwa Historycznego, którego jestem prezesem. Tak naprawdę za prawdziwą pracę uważam zbieranie materiałów i pisanie książek. Kiedy wciągnie mnie praca nad rozwiązaniem jakiejś historycznej zagadki, zapominam o Bożym świecie. Taki stan może trwać długo, od kilku dni do nawet kilku miesięcy. Spać idę zazwyczaj około pierwszej po północy. Kiedyś sporo czasu poświęcałem na sport, grałem w koszykówkę, ale teraz już mi się nie chce (śmiech).
- Wiem, że może się Pan pochwalić Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Jak odebrał Pan to szczególne wyróżnienie?
- Byłem zaskoczony tak wysokim odznaczeniem. Pytano mnie często, czy nie za długo na nie czekałem. Tymczasem ja podczas uroczystości wręczenia orderów widziałem ludzi w bardzo podeszłym wieku, na wózkach inwalidzkich; ludzi, którzy walczyli o Polskę, przelewając krew. W porównaniu z nimi właściwie niczego nie dokonałem, a moi białostoccy przyjaciele, o wiele bardziej dla sprawy zasłużeni, wciąż na odznaczenia czekają. Swoją Polonia Restituta traktuję więc jako wyraz uznania dla mnie jako Białorusina, który walczył w miarę swoich możliwości o wolną Polskę. Nie było nas takich, Białorusinów, wielu, ale żadna inna mniejszość nie stworzyła własnego podziemia antykomunistycznego w latach 80-tych. Na mój wybór w 1980 roku na pewno miały wpływ związki mojej rodziny z Elblągiem - bardzo przeżywaliśmy na przykład wydarzenia 1970 roku na Wybrzeżu, tym bardziej, że moja młodsza siostra akurat pojechała do Elbląga na ferie…
***
"Ciekawi elblążanie" to cykl artykułów w Info.elblag.pl
Elblążanie, którzy osiągnęli warte uwagi sukcesy, to nie tylko Ryszard Rynkowski czy Dominika Figurska. To szereg innych, równie ciekawych osobowości, które będziemy Wam prezentować.
I tak można wywnioskować,że wszyscy młodzi,znani ludzie spier... z tego zadupia cywylizacji,zacofanego w rozwoju Elbląga.Czas na emerytów,którzy też wyjadą wkrótce...na cm.Dębice.Kto zostanie?Kto będzie robił na nierobów(urzędasy)?
no o mamy już jedną nazwę dla naszego "ogórka" :)
Wniosek z tego taki że kto odpowiednio młodo wyjechał z tej mekki bezrobotnych ten miał szansę wyjść na ludzi i uniknąć zwichnięcia psychiki .
kanal ostrodzki pamieta? w elblagu? historyk?
Białorusin z żoną Łotyszką prześladowany na Uniwersytecie Jagielońskim przez polskie komune - szkoda że dzisiaj tego uniwersyteta nie kończy, ciekawe gdzie by robił we wolnej Wolsce
powiem krótko - człowiek nauki