Już jutro rozpoczyna się w Elblągu wielkie taneczne święto – Międzynarodowy Festiwal Tańca Balic Cup oraz Mistrzostwa Świata Formacji Standardowych. O ciekawostkach zakulisowych, o strojach, dietach tancerzy, najlepszej elbląskiej parze, tanecznych programach telewizyjnych w rozmowie z Edytą Jasiukieiwcz opowiada Antoni Czyżyk – trener Formacji Standardowej LOTOS-Jantar i jednocześnie sędzia klasy międzynarodowej tańca towarzyskiego.
Stroje tancerzy są tym, co w pierwszej chwili najbardziej przyciąga uwagę widzów. Czy sędziowie przypatrują się strojom? Ile kosztuje sukienka, frak? Na ile występów się je wkłada?
Wszystko zależy od tanecznego poziomu pary. Bywa tak, że najlepsze pary potrafią w ciągu sezonu zatańczyć w jednym stroju dwa–trzy razy i są one sprzedawane. Elbląska para – Katarzyna Czyżyk i Mateusz Papużyński mają ten komfort, że sponsorowani są przez firmę Marabo z Wrocławia. Kasia projektuje sobie suknię, dobiera kolory, dopracowują ją w firmie Marabo i zdarza się , że wystarczy jeden dobry start i sukienka już ma na zachodzie kupca. W takim przypadku zostaje sprzedana. To bardzo komfortowa sytuacja zarówno dla sponsora, którego produkty zyskują uznanie w Europie, jak i dla pary, bo partnerka ma nowe stroje. Suknia potrafi kosztować od 2 do 10 tys. zł. Cenę kształtują materiały, z których kreacja została uszyta, dodatki. Trzeba pamiętać, że suknie szyte są zawsze na miarę. Strój tancerki S klasy kosztuje średnio 5 tys. zł. Młodsze tancerki, jeszcze bez bardzo znaczących wyników, tańczą w swoich sukniach ok. roku. Sukienki są sprzedawane po uwzględnieniu amortyzacji, bywa też tak, że jeśli sukienka „wytańczyła” jakiś znaczący tytułu cena, którą uzyskuje, jest wyższa, bo może przyciągnąć uwagę sędziów, którzy ją już wcześniej gdzieś widzieli.
Jest jakaś taneczna moda?
Dziś już nie ma znaczących trendów w modzie tanecznej. Kiedyś modne były boa, suknie plisowane… Dziś panuje tzw. free style, czyli różne aplikacje, dwu i trzykolorowe, malowane na jedwabiu. Najwięcej kosztują nie materiały, ale dodatki – szczególnie duże, opalizujące kamienie. Oczywiście z dodatkami trzeba uważać, nie można wyglądać jak „choinka” .
W męskim stroju zmienia się niewiele – kiedyś modne były koszule jedwabne, dziś są to specjalne trykoty, które tak jak u sportowców odprowadzają pot na zewnątrz. Kołnierzyk, muszka, frak – może trochę węższy, inaczej podcinany, z dodatkiem aksamitu, ale to jedynie drobiazgi. Ogólny szyk pozostał z dawnych lat i tancerz standardowy wygląda jak prawdziwy dżentelmen z lat 30. Trochę inaczej jest w przypadku tancerzy latynoamerykańskich. W tym środowisku mistrz świata kreuje to, co w danym sezonie będzie modne. Jeśli tańczył w wąskich spodniach, to tancerze na turniejach również założą wąskie spodnie, jeśli mistrz tańczył w szerokich, wszyscy będą tańczyć w szerokich. Oddzielną kwestią jest dopasowanie stroju do sylwetki, nie wszyscy tancerze mają proste nogi, dobrze uszyte spodnie mogę tuszować te mankamenty.
Pamiętam, że kiedyś panowie nosili czarne koszule, czarne spodnie. Dziś jest dowolność. Stroje mogą być kolorowe, często koszule dopasowane są do koloru sukienki partnerki. Wszystko zależy od tego, co kto chce osiągnąć poprzez swój image, bo strój to nie wszystko. Czasem para, czy partnerka „robi się”, np. na Marilyn Monroe - to już jest cała charakteryzacja - włosy, makijaż… Tancerze szukają sposobów, żeby czymś zachwycić sędziów, bo jeżeli pary prezentują wyrównany poziom taneczny, a często tak jest, to trzeba znaleźć coś, żeby spojrzenie sędziego przyciągnąć i utrzymać.
Czy tancerze mają jakąś specjalną dietę?
Tancerze muszą dostarczyć organizmowi bardzo dużo energii, ale w dniu zawodów te posiłki muszą być lżejsze – bezmięsne, oparte na makaronie, ryżu. Piją też napoje izotoniczne, żeby uzupełnić poziom minerałów. W czasie pozaturniejowym nie stosują żadnych diet. Dziewczyny tak wyglądają nie dlatego, że się odchudzają, ale dlatego, że ćwiczą, często po 4-6 godzin dziennie. Czasami, kiedy patrzę na to, ile potrafią zjeść, to sam się dziwię, że są takie szczupłe. Myślę, że ruch powoduje lepszą przemianę materii i dzięki temu trzymają linię.
Zdarza się tak, że po wakacyjnej przerwie troszeczkę przytyją, ale po powrocie do treningów szybko wracają do dawnej wagi. Sześciominutowy taniec formacji, jest, pod względem wysiłkowym, porównywalny do 3 km biegu. Wszystkim paniom życzę takiej kondycji, jaką mają tancerki!
Czy tancerze są zwartą, wspierającą się grupą? Na BALTIC CUP przychodzą całe rodziny…
Na parkiecie oczywiście rywalizują z sobą, nawet jeśli są z tego samego klubu, ale później już kibicują sobie nawzajem. Dziadkowie, rodzice chcieliby, żeby to ich pociecha zawsze wygrała z kolegą z klubu, nie zawsze jednak tak jest. Mimo to potrafimy naszym najlepszym parom kibicować i trzymać za nie kciuki oraz cieszyć się ich sukcesem. To jest zwarta grupa ludzi, swoistego rodzaju rodzina, która również sobie pomaga. Starsi tancerze często doradzają młodszym, jak się ubrać, uczesać, mówią o tym, jak się zachować na parkiecie.
Najlepsza elbląska para – Katarzyna Czyżyk i Mateusz Papużyński sklasyfikowani są na 69. miejscu w rankingu najlepszych par świata IDSF.
Na dziś tak, byli już na 55. miejscu, jednak przez występ na Mistrzostwach Polski Formacji Standardowych w Chełmie opuścili turniej w Gettyborgu, na którym wcześniej uzyskali największą liczbę punktów. Zostały one, przez te nieobecność, skasowane i dlatego para spadła na 69. miejsce. Teraz uczestniczą w większej ilości turniejów, nadrabiając te punkty, żeby dostać się do światowej 50. Jeśli się już jest w tej 50. to pary te oznaczone są gwiazdką, m.in. nie muszą one stratować w eliminacjach do turniejów.
Czy takie wyniki osiąga się dla własnej satysfakcji? To pasja, czy już zawód?
To jeszcze jest pasja, ale myślę, że pozostał już tylko krok do tego, aby stało się to zawodem. Tym bardziej, że i Kasia i Mateusz są instruktorami tańca wykształconymi na Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku. Pierwszy trenerski krok mają już za sobą i powolutku ich te umiejętności staramy się przekazać młodszym – jako instruktorzy asystują w moich zajęciach, czasami pojadą do Gdańska na zaproszenie jakiegoś klubu.
Dziś media pokazują nam takie programy, jak You Cane Dance, Taniec z Gwiazdami – to trochę inny rodzaj tańca niż ten turniejowy. Czy ludzie chcą jeszcze oglądać taki taniec? Czy ten taniec na turniejach zmienia się trochę pod wpływem takich programów?
Idea organizowania Tańca z Gwiazdami wyszła ze Stanów Zjednoczonych przez Anglię, ale tak naprawdę jest to przede wszystkim budowanie biznesu. W tej chwili bardzo modny jest w USA tzw. ruch pro-am (Professional – Amators), czyli zawodowy tancerz tańczy z amatorem. W Polsce powoli też staje się to popularne. Ludzie potrafią płacić naprawdę duże pieniądze za występ z mistrzem tańca na turnieju pro – am. Są to kwoty rzędu nawet 200 tys. funtów. Wcześniej tancerze trenują bogatych amatorów, czasem trzy miesiące, czasem dłużej, na tym również zarabiają. Muszą jednak mieć na swym koncie sukcesy w tańcu zawodowym lub amatorskim. Jeśli je mają to dzięki pro – am mogą liczyć na profity.
W Polsce z kolei, z wielkim smutkiem stwierdzam, że zawodnicy, zwłaszcza latynoamerykańscy przepadli, m.in. Rafał Maserak, który mógł być Mistrzem Polski, a dziś jest celebrytą. No ale cóż, w telewizji liczy się show, a nie taniec. Chcę zaznaczyć, że bardzo się cieszę, że te programy są promocją tańca, pokazują, że tańczyć może każdy - bez względu na wiek, że taniec może stać się pasją.
Edyta Jasiukiewicz, CSE "Światowid"
tragedia...
WYBORY,WYBORY, WYBORY, kilkanaście osób tańczy a LOTOS daje kasę dla działaczy. Wszędzie takie kluby zarabiają na swoje utrzymanie
elb. masz całkowita rację.Proszę o wykazanie sie za prywatna kase tak jak kluby na zachodzie np. Niemcy