- Marzyłem o tym, żeby poprowadzić muzykę ponad te nasze ksenofobiczne podziały, które zwłaszcza w Polsce, są dosyć silne. Łączenie się ludzi przy muzyce, a nie dzielenie. Dzisiaj jest najlepszy przykład spełnienia jednego z moich wielu marzeń. Byli skejci, ludzie w dresach, minister...To był odlot!- powiedział Łukasz L.U.C Rostowski w rozmowie z info.elblag.pl, tuż po koncercie pn. Pamiętam. Katyń 1940.
W miniony czwartek w CS Galeria El odbył się koncert Pamiętam. Katyń 1940. Więcej informacji o tym wydarzeniu wraz z galerią zdjęć można znaleźć w artykule: Fenomenalne widowisko, niezwykłe emocje – zobacz jak było! Po koncercie L.U.C znalazł czas na rozmowę z naszym serwisem. Z artystą rozmawiała Karolina Śluz, dziennikarka info.elblag.pl.
Jak doszło do powstania tego projektu? Najpierw zrodził się pomysł, a potem przyszła propozycja czy było odwrotnie?
O ile album 39/9 jest absolutnie autorskim pomysłem, związany – jak to u mnie – z chęcią zrobienia eksperymentu konceptualnego, o tyle ten spektakl był zleceniem. Po ukazaniu się 39/9 pojawiło się kilka tego typu próśb. Album 39/9 niespodziewanie trochę namieszał (śmiech). Teraz się śmieję, że dostałem patent na robienie widowisk muzyczno- historycznych i wiem, że w związku z tym muszę bardzo uważać. Tę propozycję dostałem od Narodowego Centrum Kultury, z którym łączy mnie swego rodzaju pasja do historii.
Przystałem na tę propozycje, bo temat jest ciekawy do zmierzenia się artystycznie. Nawet do 39/9 stosunkowo łatwiej było zrobić muzykę, chociaż to też wymagało wielu miesięcy pracy z głową w chmurach, albo w betonie.
Masz wrażenie, że zrobiłeś coś naprawdę wartościowego, i to na kilku płaszczyznach? W sensie artystycznym, ale też społecznym. W Galerii El bywam przy różnych okazjach, ale jeszcze nie widziałam tutaj tylu ludzi o tak odmiennych upodobaniach, także muzycznych i takiego skupienia. A potem ta owacja na stojąco...
Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, bo jeżeli odpowiedziałbym twierdząco to wyszedłbym na zadufanego gbura. Jeżeli zaprzeczę to wyjdzie na to, że robiłem to przeciętnie, byle tylko zrobić.
Odpowiem w ten sposób. Czuję, że zrobiłem ważną rzecz. Zmierzenie się z takimi sytuacjami, z takimi krzywdami, losami, które faktycznie miały miejsce, wygląda zupełnie inaczej niźli fajnie, i w jakichś sposób ważne, pisanie o kosmitach, co swego czasu solowo robiłem.
Reakcja publiczności była wspaniała i jestem tym bardzo zdumiony.
Kręci Cię to, że na Twój koncert przyszli – tak jak powiedziałeś na scenie – zarówno „ludzie w kapturze, jak i ludzie w garniturze”?
Tak. To jest spełnienie mojego marzenia, które miałem od bardzo długiego czasu. Marzyłem o tym, żeby poprowadzić muzykę ponad te nasze ksenofobiczne podziały, które zwłaszcza w Polsce, są dosyć silne. Łączenie się ludzi przy muzyce, a nie dzielenie. Dzisiaj jest najlepszy przykład spełnienia jednego z moich wielu marzeń. Byli skejci, ludzie w dresach, minister...To był odlot! Myślę, że takich rzeczy nie ma w Polsce zbyt dużo.
Czy są jeszcze, szczególnie bolące wątki z historii Polski, z którymi chciałbyś się zmierzyć?
W ogóle historia Polski jest przede wszystkim długa. Nie jest to historia Ameryki, mamy więc tysiąc lat do obgadania. Zawsze bardzo kręciła mnie II wojna światowa i czas PRL-u. To są rzeczy, które od zawsze mnie fascynowały, a od niedawna zacząłem je odkrywać na nowo. Fajnym okresem jest też czas mniej martyrologicznego patrzenia na Polskę, czyli XVI, XVII wiek, kiedy Polska była potęgą.
Ale nie chcę też przesadzać. Dla równowagi chciałbym zrobić „normalny” album. Jestem człowiekiem o mocno skrajnych emocjach i teraz tak naprawdę mam potrzebę pójścia do klubu i zagrania normalnego koncertu z mikrofonem.
W czasopiśmie „Czas Kultury” znalazł się komentarz Wojtka Bąkowskiego, który napisał, że: „Ludzie piszą podania, żeby dostać pieniądze z Ministerstwa albo z Unii i dopasowują idee do tych programów. To dobija sztukę, bo na przykład nagrywa się rapowe płyty o historii Polski.” Jak się do tego odniesiesz?
Płytę 39/9 robiłem z własnych pieniędzy i nie mam zamiaru się nikomu tłumaczyć. Gdy byłem gdzieś w połowie pracy nad tym albumem, pomyślałem, że żenujące jest to, że w kraju, który niby tak bardzo kocha swoją historię - ja od pół roku robię taki projekt- nikt nie chce mi pomóc i wszystko muszę robić z własnej kasy. W tym momencie uświadomiłem sobie, że wypadałoby, żeby instytucje kultury wsparły ten projekt. Miałem szczęście, bo na końcu, właściwie na zasadzie ostatniej próby, udało się pewne instytucje namówić i taka dotacja napłynęła. Także nie działało to w drugą stronę. No, ale przecież trzeba dopierniczyć jak się komuś coś udaje.
Moją pasją i chęcią było zrobienie czegoś takiego. Wynika to bezpośrednio z ewolucji moich płyt. Pierwsza i druga mówią o ludzkości, trzecia o Polsce, która mnie irytuje. Nie jest to temat, który dotyczy miłości czy tego, że wszystkim nam brakuje szczęścia. O tym śpiewają wszyscy. Ja zacząłem pisać o polskiej ksenofobii. Pojawiły się pytania: skąd to się bierze i dlaczego jesteśmy tacy zamknięci? Automatycznie, naturalnie zacząłem grzebać w historii. Więc jest to naturalny proces.
A takie zarzuty? Muszą się pojawić. I tak jestem zszokowany, że tak dobrze zostało to wszystkie przyjęte.
Co do tego koncertu. Ja nie widzę problemu w tym, żeby robić coś na zlecenie. Dla mnie największym szczęściem jest to, że świetnie się przy tym spełniam. W życiu zrobiłem też wiele reklam, chociażby po to, żeby kupić sobie nowego majka (red. mikrofon w slangu raperskim). Jestem teraz przeszczęśliwym człowiekiem, ponieważ okoliczności się tak poskładały, że mogę grać koncerty z całym składem. Mogę śpiewać o historii, która jest moją pasją. A na dodatek nie muszę naciągać muzyków i prosić ich, żeby zagrali, tylko mogę się z nimi lojalnie rozliczyć. Dla mnie jako dla człowieka, który stara się być fair wobec ludzi, jest to ogromne szczęście.
12 czerwca pojawisz się w Elblągu w ramach 7. Letnich Ogrodów Polityki. Co usłyszymy i zobaczymy?
Koncertową wersję albumu 39/9 z fotografiami towarzyszącymi nam w tym okresie. Tyle.
W takim razie do zobaczenia w czerwcu.
Do zobaczenia.