- Dziesięć lat grałem na ulicy i to nie było nic wygodnego. Przeszedłem przez piekło i dlatego prawdopodobnie już będę sobie radził do końca, bo w tej chwili nic już nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Mogę sobie siedzieć w garderobie, pić piwo i zarabiać dobre pieniądze. A jeżeli komuś się wydaje, że w wieku dwudziestu lat powinien już to wszystko mieć to może i dostanie, ale może jeszcze spaść z tego konia. – mówił Maciej Maleńczuk w rozmowie z Karoliną Śluz tuż po koncercie z okazji „IV Biesiady Specjala” w Elblągu.
Maciej Maleńczuk, jedna z najbardziej barwnych, kontrowersyjnych i charyzmatycznych postaci polskiej sceny muzycznej, był gwiazdą „IV Biesiady Specjala” w Elblągu. Zaprezentował projekt Psychodancing, czyli przeboje Młynarskiego, Klenczona, Niemena (Wakacje z blondynką, Kronika podróży, Płonąca stodoła) w nowych aranżacjach i po mistrzowsku zaśpiewane, a także utwory autorskie (Barman, Kaczory). Po koncercie znalazł czas dla swoich fanów oraz na rozmowę z info.elblag.pl.
Jest Pan cynikiem. Czy to jest jedyna forma wyrażania prawdy ?
Powiem tak, jestem cynikiem romantycznym. Jeżeli coś takiego w ogóle jest możliwe.
Co to znaczy?
To znaczy, że jednak nadal siedzę w sferach uczuciowych, w sferach artystycznych. Dla mnie tekst jest cyniczny. Cynicznie też potrafię traktować ludzi – to jest prawda. I nic więcej im się nie należy. Nie oszukujmy się.
Można odnieść wrażenie, że należy Pan do grona nielicznych polskich artystów, którzy się nie sprzedali…
Nie zrobiłem żadnej reklamy. Może właśnie dlatego nie jeżdżę jeszcze porsche.(śmiech)
A jednak funkcjonuje Pan w show-biznesie. Czy ciężko jest się utrzymać, docierać ze swoim przekazem do ludzi ?
Teraz już nie. Na pewno ciężko jest młodym ludziom, młodym zespołom. Ciężko jest kapelom, które próbują zacząć. Pozostaje im „Idol” i „Mam Talent”. Nie daj Boże nie przedostaniesz się przez ten program, ludzie zapamiętają, że byłeś i przegrałeś to już w ogóle leżysz. Bo jak wygrasz „Mam talent” czy „Idola” to może zrobisz karierę. Może, bo i to nie jest pewne. A jak przegrasz to już na pewno nie zrobisz.
Więc naprawdę, nie chciałbym być w skórze młodych ludzi. W czasach Karin Stanek, w czasach boomu rokendrolowego młodym ludziom było łatwiej.
Ale ja mam gdzieś młodzież, która ewentualnie chce wejść na moją gałąź. I ja ich będę z tej gałęzi zrzucał, bo nie chcę, żeby się złamała. Chyba, że jest to fajna dziewczyna, na przykład w postaci Pauliny Lendy. To wtedy ją wpuszczamy na tą gałąź.
Może młodzi dzisiaj są zbyt wygodni i niecierpliwi? Chcą wszystko mieć od razu. A przecież wiemy jak Pan zaczynał…
Dziesięć lat grałem na ulicy i to nie było nic wygodnego. Przeszedłem przez piekło i dlatego w tej chwili prawdopodobnie już będę sobie radził do końca, bo już nic nie jest mnie w stanie zaskoczyć w tej chwili. Mogę sobie siedzieć w garderobie, pić piwo i zarabiać dobre pieniądze. A jeżeli komuś się wydaje, że w wieku dwudziestu powinien już to wszystko mieć. To może i dostanie, ale może jeszcze spaść z tego konia.
Ja przeszedłem przez piekło i dlatego w gnieździe skorpionów czuję się jak ryba w wodzie.
Czy czegoś Pan żałuje z tego wszystkiego?
Z pewnością żałuję kilku libidalnych tang.
Jak wrażenia z dzisiejszego koncertu?
No, wspaniale. Zespół był pijany, mylił tonacje, ledwo pamiętał aranżacje...
Ale publiczność…
Publiczność szalała. Pod względem odbioru było super.
Czy to prawda, że będzie Pan gościł na Ogrodach Polityki w czerwcu przyszłego roku?
Jak dożyję to będę.
W takim razie, miejmy nadzieję, do zobaczenia w czerwcu.
Do zobaczenia.
Dzięki koncertowi Maleńczuka tegoroczna Biesiada Specjala ,,wyszła z twarzą''.Warto było przeczekać te 3 godz./ niekoniecznie na podzamczu ,bo tam raczej trudno było przy dżwiękach 2-óch zespołów młodzieżowych/ żeby potem oddać się nastrojowi w jaki wprowadził i młodych i starszych uczestników biesiady ten charyzmatyczny wykonawca.
Super facet świetnie śpiewa .Więcej takich zapraszać do naszego miasta. Basia