Wczoraj, podczas ostatniego koncertu w ramach 6th Summer of Jazz&Blues w Galerii El wraz ze swoim kwartetem wystąpił legendarny polski muzyk jazzowy Jan Ptaszyn Wróblewski. Z Ptaszynem tuż po koncercie, rozmawiała Karolina Śluz.
Gra Pan od kilkudziesięciu lat, a mimo to na scenie wciąż tryska Pan niesamowitą energią. Jak Pan to robi?
Grając inaczej się nie da. Jeżeli mi tej energii zabraknie to proszę mnie zrzucić z tej sceny.
Jest Pan legendą polskiego jazzu. Jak to jest być legendą?
Nie wiem jak to jest. Ja się nie czuję żadną legendą.
Pierwszy saksofon wziął Pan za pokwitowaniem ze świetlicy studenckiej Politechniki Poznańskiej. Ile saksofonów miał Pan od tamtego czasu?
Niewiele ich było. Pomijam ten pierwszy, który dostałem w strasznym stanie. Natępnie był jakiś tenor, a potem już ten, który mam do dzisiaj. Mam go już ponad 50 lat.
Jest Pan jednym z największych popularyzatorów jazzu w Polsce, dziennikarzem, krytykiem muzycznym...
Nie, nie.
Tak się o Panu pisze!
Ja wiem. Nazbierało się trochę tych działalności. Ale naprawdę - tak od początku do końca – jestem wyłącznie muzykiem. Nie zabieram głosu jako krytyk czy ktokolwiek. Jeżeli wypowiadam się na jakiś temat to jako muzyk, a nie jako żaden muzykolog, bo do tego mi daleko. Zresztą wcale mnie to nie interesuje. Nie wydaje mi się to potrzebne, bo na ogół muzykolodzy mówią bardzo głupio.
Po prostu, jeżeli się siedzi w środku tego grania, to wiadomo co słychać. A ja języka w gębie nie zapominam. Więc wszystko samo przyszło.
W związku z tym, że „siedzi Pan w środku”, zapytam, jak Pan ocenia kondycję polskiego jazzu?
Bardzo dobrze. Bardzo dobrze, pod względem muzycznym, o ludzi, których powiedziałbym, że jest nawet trochę za dużo jak na nasz możliwości rynkowe. Natomiast od strony ekonomicznej, to nie jest wesoło. Rząd nas nie rozpieszcza. Zwłaszcza ostatnio się jakoś na tę kulturę uwziął.
Jak ktoś jest samobójcą to proszę bardzo. Zapraszam do nas, do grania i wszystko będzie w porządku (śmiech). Ale muzyczka jest świetna. Gdziekolwiek się nie pojedzie to są świetni ludzie.
A dzisiaj jak się Panu grało?
Bardzo dobrze. I całe szczęście, bo ostatnie dwa koncerty, były takie, że lepiej o nich nie mówić.
Czy miał Pan okazję pozwiedzać Elbląg?
Tym razem nie. Ale parę razy już tu byłem i troszkę zobaczyć mi się udało. Aczkolwiek, ja głównie chodzę po starówkach i po kawiarniach – nie po zabytkach. Ale to chyba jest to co się najmilej wspomina z różnych miast, czyli klimat i atmosfera na ulicach.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.
Przypomnijmy, redakcja info.elblag.pl sprawowała patronat medialny nad Festiwalem. Jeszcze dzisiaj zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć z koncertu.
Sponsorami tegorocznego Lata Jazzowo-Bluesowego byli: Fabryka Okien PCV z Elbląga PPHU POL-PLAST, EPEC Sp. z o.o. oraz Agencja Reklamowa A&R Media Partner.