W całej Polsce 2,8 mln osób żyje poniżej minimum egzystencji. Najgorszej jest na Warmii i Mazurach, ponieważ w ten sposób żyje tu co szósty mieszkaniec. Natomiast na Śląsku co dwudziesty. Odsetek osób ubogich po trochu rośnie.
Najpowszechniejsza miara rozumienia bycia ubogim w Polsce określana jest przez minimum egzystencji. Jest to kwota określana przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych, wystarcza ona tylko i wyłącznie na podstawowe potrzeby tj. najtańsze jedzenie, a także dach nad głową. Jeśli i tego by zabrakło to jak zauważa gazeta wyborcza.pl mielibyśmy do czynienia z "biologicznym wyniszczeniem", czyli niedożywieniem, większą podatnością na choroby. W tym wszystkim niestety nie ma mowy o wydatkach na różnego rodzaju przyjemności, sport czy też kulturę.
W naszym kraju osób, których dochody nie pokrywają nawet absolutnie minimalnych potrzeb jest aż 2,8 mln. Stanowią 7,4 % całego społeczeństwa. Przez wiele lat odsetek spadał, ale poprzez kryzys, który przyniósł pogorszenie sytuacji, odsetek ubogich osób rośnie.
Kolejna miara ubóstwa w naszym kraju to tzw. ubóstwo ustawowe Jej granice określa poziom dochodów, który uprawnia do starania się o pomoc społeczną. Jak zauważa wyborcza.pl wystarczy, że przez kilka lat progi te nie są waloryzowane, a poziom ubóstwa jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki spada. I odwrotnie - podwyżka progów powoduje "wzrost" zasięgu ubóstwa.
Miarą porównawczą również można zbadać poziom ubogich w Polsce. Wówczas należy uznać, że do grupy ubogich zaliczają się osoby, których wydatki nie przekraczają połowy przeciętnych wydatków rodziny w Polsce. Jeśli w ten sposób będziemy to mierzyć, wówczas okaże się, że osoby biedne stanowią 16,2% społeczeństwa.
W związku z tym jak zauważa gazeta wyborcza.pl ujęcie relatywne wydawałoby się najlepsze, ale ma także swoje wady. Mianowicie im społeczeństwo jest bogatsze, tym granica ubóstwa stawiana jest wyżej. Nie można w żaden sposób porównać sytuacji pomiędzy krajami.
Zresztą w jaki sposób by nie mierzyć ubóstwa, zawsze są te same czynniki, które popychają ku biedzie. Są to bezrobocie, słabe wykształcenie, zamieszkiwanie na wsi, dużo dzieci w rodzinie (zwłaszcza więcej niż trójka).
- Wśród osób skrajnie ubogich ok. 60 proc. to mieszkańcy wsi (podczas gdy w całej populacji - prawie 40 proc.), a jedna trzecia populacji skrajnie ubogich to osoby poniżej 18. roku życia - wyjaśnia dla gazety wyborczej.pl biuro prasowe GUS.
W miastach najbiedniejsi stanowią tylko 1%, natomiast na wsi 12 razy więcej, całego społeczeństwa. Jeśli nawet jedna osoba w domu będzie bezrobotna, wówczas odsetek skrajnie ubogich w takiej grupie rośnie do 15%.
Najgorzej żyje się na Warmii i Mazurach, gdzie wskaźnik życia poniżej minimum egzystencjalnego wynosi ponad 14%, w świętokrzyskim jest to około 12%. Najlepiej jest na Śląsku tutaj poniżej minimum żyje około 4 % społeczeństwa.
źródło: wyborcza.pl
oprac.
Ten artykuł dotyczy warmii i Mazur czy Elbląga?
A i tak głosują na PO, Gajowego a teraz zagłosują na Nowoczesną PL, lipa lewe dochody ! A wymienieni pozwalają kombinować
Te k.... normalnych wykształconych zaradnych i bystrych ludzi w biedę wpędzają nie żadnych dzieciorobów, alkoholików czy nieuków. Przy korycie siedzą nieuki dziecioroby, nepoci i złodzieje dlatego takie "cuda Tuska" maja miejsce, rzeczy nie do pomyślenia w opresyjnej prześladowczej "komunie"
prawie wszędzie na stołkach patola, nienawidząca wykształconych, ambitnych i pracowitych ludzi z pogardą na nich patrzących i mających wielką jeszcze z tego satysfakcję
Największa bieda i bezrobocie w województwie olsztyńskim (my tu jesteśmy przypadkowo), a śmieszni politycy Elbląga dają "medale" tym fachoFcą z olsztyna za jakieś tam "lecie" samorządu w Elblągu. Komunistyczna szopka!?