Pomimo tego, że przepisy dotyczące sprzedaży internetowej uległy zmianie, e-przedsiębiorcy dalej próbują za wszelką cenę uniknąć kosztów .
Stosowanie tzw. klauzul niedozwolonych jest plagą w polskim e-commerce. Z badań serwisu RzetelnyRegulamin.pl wynika, że problem może dotyczyć aż 70 proc. sklepów internetowych. Co więcej, ich właściciele często nawet nie są świadomi popełnianych błędów.
Na dodatek 25 grudnia weszła w życie nowa ustawa o prawach konsumenta (Dz.U. z 2014 r., poz. 827), a to pociąga za sobą konieczność dostosowania do wprowadzanych przez nią zmian. W praktyce oznacza to, że przedsiębiorcy przez pewien czas powinni mieć na swoich stronach dwa regulaminy: stary, odnoszący się do zakupów dokonanych przed 25 grudnia, i nowy, który dotyczy transakcji zawartych po tej dacie.
Właścicieli sklepów internetowych może początkowo odstraszyć lektura rejestru UOKiK. Szybko jednak zauważą, że trafiające tam postanowienia w wielu przypadkach powtarzają się i dotyczą kilku zagadnień. Wynika to z faktu, że przedsiębiorcy wciąż popełniają te same grzechy.
– Do tej pory nadal najwięcej problemów sprawiają przepisy dotyczące odstąpienia od umowy, reklamacji oraz opóźnień w dostawie towaru. Częste są również błędne zapisy mówiące o zmianie treści regulaminu oraz – choć już coraz rzadziej – właściwości miejscowej sądu – wymienia Julia Mandel w serwisie forbes.pl, specjalistka ds. prawa i certyfikacji w firmie Trusted Shops.
I tak przedsiębiorcy bardzo często próbują ograniczać prawo do odstąpienia od umowy. Umieszczają w regulaminach niezgodne z prawem zastrzeżenia, że sklep internetowy nie zwraca kosztów dostawy towaru do klienta, przyjmuje tylko zwrot w oryginalnym opakowaniu (są od tego dopuszczalne wyjątki) i nienoszący śladów użytkowania.
– Tymczasem przedsiębiorca ma obowiązek zwrócić zarówno kwotę zapłaconą za towar, jak i cenę przesyłki ze sklepu do klienta. Jedyny wydatek poniesiony w tym wypadku przez klienta to koszt odesłania towaru – zaznacza Rafał Stępniewski w serwisie forbes.pl, prezes zarządu RzetelnyRegulamin.pl, twórca nowej platformy prawokonsumenckie.pl pomagającej w zrozumieniu przepisów.
Należy również pamiętać, by nie umieszczać w regulaminach zastrzeżeń mówiących o tym, że prezentowany na stronie towar, a także jego opisy, zdjęcia, kolory czy parametry techniczne mogą się różnić od tego, co ostatecznie dostanie klient. Powód? Klient musi zostać dokładnie poinformowany o tym, co kupuje.
Źródło : forbes.pl
Faktycznie, znów naganiace telefoniczni są na topie. Nie ważne , że prawo się zmieniło. Znów wydzwaniają do mnie z Cyfrowego Polsatu o róznych porach z numeru zastrzeżonego, bo...mi się za 4 miesiące umowa konczy. Co robić?
Dlaczego przedsiębiorcy muszą mieć wszystko gdzieś? Czy im nie zależy? Nie potrafią być choć odrobinę bardziej uczciwi? Nie wiem, czy robią to specjalnie czy nie, ale to jest już przesada. Jak najbardziej potwierdzam opisaną przez Państwa sytuację, bo sama dopiero co miałam przypadek nie przestrzegania nowych przepisów. Zakupiłam prezent, ale niestety, rozmyśliłam się po tym, jak do mnie przyszedł. Sprzedawca nie dość, że nie poinformował mnie o prawie do zwrotu to jeszcze nie chciał się na niego zgodzić. Dobrze, że natrafiłam na ten artykuł na blogu http://prokonsumencki.pl/blog/zwrot-towaru-zakupionego-przez-internet-przez-konsumenta-nowa-ustawa-konsumencka/ i pokazałam mu konkretny zapis w ustawie. Nie miał szans, musiał odpuścić. Zakichani oszuści...