Obietnice były, ale obowiązek meldunkowy nie zostanie zniesiony zbyt szybko. Powołano Międzyresortowy Zespół ds. Przygotowania Administracji Rządowej do Zniesienia Obowiązku Meldunkowego, jednak urzędnicy boją się chaosu.
Likwidacja meldunku to jedna z głównych obietnic Donalda Tuska z 2008 r. W efekcie cztery lata temu posłowie wprowadzili odpowiedni zapis w ustawie o ewidencji ludności. W artykule 74 zdecydowali, że: “Od 1 stycznia 2016 roku znosi się obowiązek meldunkowy”. Jeszcze ważniejszy jest kolejny z wprowadzonych artykułów, czyli 75: “Od dnia 1 stycznia 2016 roku likwiduje się rejestry mieszkańców oraz rejestry zamieszkania cudzoziemców”.
- Problem w tym, że nikt nie zastanowił się nad konsekwencjami tych obietnic. Oceniamy, że należy zmienić około 100 ustaw a dotąd nic w tym celu nie zrobiono – powiedział w wywiadzie dla tvn24.pl urzędnik z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Czego obawiają się urzędnicy wchodzący w skład zespołu? - Niewiele osób wie, że bez meldunku trudno wyobrazić sobie zorganizowanie jakichkolwiek wyborów. Kodeks wyborczy jasno mówi, że listy głosujących tworzone są na podstawie rejestru ewidencji ludności – wyjaśnia urzędnik MSW.
Na pilną konieczność zmian w Kodeksie już w 2011 roku wskazywała Państwowa Komisja Wyborcza. Zamiast nowelizacji prawa wyborczego posłowie przełożyli datę ostatecznej likwidacji meldunku: z początkowej 1 stycznia 2014 roku na 1 stycznia 2016 roku. I nic więcej nie zrobili.
Co więcej: stałe miejsce zamieszkania, to pierwsza spośród pięciu przesłanek dla stosowania przez sąd aresztu tymczasowego. Artykuł 258 kodeksu postępowania karnego ujmuje to tak: "Tymczasowe aresztowanie może nastąpić, jeżeli: zachodzi obawa ucieczki, ukrywania się oskarżonego zwłaszcza wtedy, gdy nie można ustalić jego tożsamości albo nie ma on w kraju stałego miejsca zamieszkania”.
Rejestry są wszędzie
- Brakuje odważnego, który powie, że to były obietnice bez pokrycia, bez przemyślenia ich konsekwencji. Już raz w pośpiechu nowelizowano ustawę, aby przesunąć termin likwidacji meldunku z 2014 na 2016 rok. Teraz nikt nie chce wziąć tego na swoje barki - przyznaje jeden z posłów rządzącej koalicji.
Fiaskiem zakończył się również, kosztujący europejskiego podatnika kilkaset milionów zł, projekt nowego elektronicznego dowodu osobistego, którym Polacy powinni się posługiwać już od roku.
Prawdopodobnie od 1 marca 2015 roku dostaniemy nowy dowód, ale bez warstwy elektronicznej, która ułatwiałaby załatwianie urzędowych spraw przez internet.
Źródło : tvn24.pl