Tragiczny lot prezydenckiego tupolewa nie był ubezpieczony – ustalił „Dziennik Gazeta Prawna”. Prawnicy nie mają wątpliwości: rodziny ofiar mogą się domagać odszkodowań od Skarbu Państwa. Lotami czterech najważniejszych osób w państwie: prezydenta, premiera oraz marszałków Sejmu i Senatu, rządzą specjalne zasady. – W przeciwieństwie do lotów cywilnych my swoich nie ubezpieczamy. Poza armią z tego samego przywileju korzystają m.in. policja, Straż Graniczna – przyznaje dyrektor departamentu prasowo - informacyjnego Ministerstwa Obrony Narodowej płk Wiesław Grzegorzewski.
MON opiera się na art. 2 prawa lotniczego, który z obowiązku ubezpieczania wyłącza „państwowe statki powietrzne”. – Nie mamy takich pieniędzy, aby ubezpieczać te loty. Już dawno wraz z prawnikami zastanawialiśmy się nad finansowymi konsekwencjami katastrofy. Uznaliśmy, że lot powinien ubezpieczać dysponent, w tym przypadku Kancelaria Prezydenta – mówi wysoki rangą oficer Sił Powietrznych.
W zgodnej ocenie prawników rodziny ofiar pozbawione ochrony ubezpieczyciela będą się mogły ubiegać o odszkodowania. Najprawdopodobniej krewni ofiar musieliby jednak składać własne pozwy w sądzie cywilnym. – W zakresie dochodzenia odszkodowania z tytułu szkód powstałych w związku z użytkowaniem państwowych statków powietrznych zastosowanie będą miały ogólne zasady wynikające z kodeksu cywilnego, czyli odpowiedzialność za szkodę na osobie lub mieniu ponosi posiadacz tego środka komunikacji – mówi Paweł Sowisło, partner w kancelarii Sowisło i Topolewski.
W praktyce oznacza to, że pozwy będą musiały być skierowane przeciw Skarbowi Państwa. – Armia jest tylko użytkownikiem tego samolotu, jak i każdego innego składnika majątku – przyznaje prawnik resortu obrony narodowej. Dziś trudno jest ocenić, ile mogą wynosić odszkodowania dla rodzin ofiar. – Z pewnością znaczenie będzie mieć efekt śledztwa prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Jeśli stwierdzi ona błąd załogi samolotu, odszkodowania mogą być naprawdę wysokie – przyznaje prawnik specjalizujący się w sprawach ubezpieczeniowych. Według jego słów, choć rodziny ofiar dzisiaj nie myślą jeszcze o ewentualnych pozwach, wkrótce należy się ich spodziewać. – To naturalny proces, widziałem to wiele razy – mówi nasz rozmówca.
Prywatne linie ubezpieczają swoje loty nie tylko dlatego, że mają taki ustawowy obowiązek. – To kombinacja litery prawa i zdrowego rozsądku. Po prostu taka katastrofa oznaczałaby bankructwo niemal każdego przewoźnika. Taniej jest się ubezpieczać – mówi przedstawiciel jednej z linii lotniczych.
to tak,że jak jadę samochodem służbowym to powinienem go ubezpieczyć? w tym MON-ie to im kompletnie odbija,