Kolejny wolny wieczór, w którym nie ma nic ciekawego do roboty. Człowiek siedzi przed komputerem przeglądając Facebooka, a z boku gra telewizor, który jest tłem przygniatającej nas nudy. Programy, które serwuje nam publiczna telewizja nie przyciągają naszej uwagi i tylko nas dobijają w nużącym dniu. Zamiast znalezienia ciekawego zajęcia, znajdujemy kolejny środek usypiający.
Zdecydowani, aby już nie robić nic pożytecznego w danym dniu siedzimy sobie przed telewizorem i przelatujemy między kanałami szukając czegokolwiek. Od godziny 10 do 20 na większości kanałów znajdziemy serial, telenowelę, bądź innego „mózgotrzepa”. Czego się dowiadujemy? Że Marysia znów się rozwodzi, Zenek ciągle pije, a Julka nie może znaleźć tego jedynego księcia z bajki. Te trzy wątki będą się przeciągały prawdopodobnie przez kolejne 142 trzymające w napięciu odcinki. Większość osób nie przyzna się otwarcie do oglądania takich programów, ale skoro jest ich cała masa i powstają kolejne, to muszą mieć dość sporą widownię. Nasuwa się pytanie: po co to oglądać? Czy ludzie nie mają wystarczająco dużo swoich problemów, że muszą się dowiedzieć jak ze swoimi problemami poradzą sobie Mostowiakowie czy inni mieszkańcy osiedla na Wspólnej? Może chodzi o to, żeby zobaczyć, że ktoś ma gorsze problemy, nieważne że jest to postać fikcyjna i problemy też są nieprawdziwe, ważne żeby podpatrzeć trochę i poprawić sobie nastrój. Jednak w tego typu programach wszystko kończy się happy endem. Scenarzyści nie wahaliby się posunąć do znalezienia lekarstwa na raka.. Wszystko po to, aby bohater przetrwał i dalej „cieszył” nas swoją obecnością w serialu. Czy patrzenie na fikcyjne życie pomoże nam rozwiązać nasze realne problemy?
Czekając na jakiś telewizyjny cud musimy się przebić przez kilkadziesiąt seriali i telenowel. Dopiero około godziny 22 możemy dopatrzeć się czegoś ciekawszego w telewizji. Wczoraj Polsat uraczył nas „Ojcem Chrzestnym”. Kultowy film, chyba mający na celu zadośćuczynienie beznadziei jaka była serwowana przez cały dzień. Proces ten powtarza się w każdej innej publicznej telewizji. Nam, biednym widzom, pozostaje podłączenie kablówki, aby choć w jakimś stopniu zmniejszyć te katusze. Telewizja jednak tylko na tym zarobi, a denne programy osiągną swój cel.
Maciek Traczyński
Lobbowanie "Vectry" słowami,cytuje z artykułu-" Nam biednym widzom,pozostaje podłączenie kablówki". I niby artykuł o beznadziejnej tv publicznej a na koncu przekaz podprogowy typu " musisz miec kablówke bo tylko VECTRA Cie zbawi". Ludzie,myślicie bez tv mozna zyc! Telewizor nie jest najważniejszy w domu!
Jak człowiek nie ma problemu, to... sobie go znajdzie. Teraz płacze że ma mało programów więc musi oglądać byle co, ale jak będzie miał więcej, to i tak będzie płakał że tyle kanałów a tam nic ciekawego. A czy nie prościej znaleźć sobie jakieś ciekawe hobby, ot choćby wyjść na spacer, zainteresować się historią, liznąć nieco astronomii lub po prostu chwycić za dobrą książkę? Jest tyle fajnych rzeczy, które można robić zamiast oglądania telewizji (tym bardziej że czytelnik sam stwierdza że nie ma w niej nic dla niego ciekawego), więc oglądanie tv na siłę nie ma po prostu sensu. Mówi się że człowiek inteligentny nigdy się nie nudzi (bo zawsze znajdzie sobie jakieś ciekawe zajęcie) - i chyba coś w tym jest...
w tej niby publicznej Tuskowizji to sam chłam i stronnicze programy,po milion razy kilka razy dziennie powtarzane powtórki, powtórek,powtórek kiedyś tylko były w wakacje,marnotrawione pieniądze za abonament w głupawych serialach i innych programach tylko aktorzy i eksperci miłujący do bólu POpaprańcówi guru Tuska i inne czerwone albo pedalskie partie.O Polsacie i szczególnie TVN nie wspomnę bo to ubeckie buraczane twory poniżej krytyki!!! ktoś musi być totalnym idiotą ,kretynem bez mózgu żeby to ogladac!!!!!!SZKODA NERWÓW I PIENIĘDZY ORAZ PRADU
przepraszam ale o co chodzi?? ;) brakuje mi w tym wszystkim puenty Ps. właśnie przeczytałem pierwszy komentarz i juz rozumiem puentę ;) No tak jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kase... eh... żenua...
Jak się wypije 4 browary albo więcej to telewizja staje się bardzie kolorowa i nawet "Świat wg Kiepskich" staje się wesoły :)
macku szukaj tematow bardziej elblaskich