Sąd Okręgowy w Elblągu po raz trzeci rozpatrywał będzie jeden z wątków śmierci Pawła M. pod Bowling Clubem w 2007 r. Sąd Apelacyjny w Gdańsku w stycznia uchylił bowiem już po raz drugi wyrok wymierzony Jackowi B. i przekazał znów sprawę do elbląskiego sądu. Pierwsza rozprawa odbędzie się już jutro.
Przypomnijmy, że Jacek B., razem z Marcinem P. i Varhuzanem M. zasiedli na ławie oskarżonych w głośnym procesie, jaki toczył się przez kilka miesięcy przed Sądem Okręgowym w Elblągu. Oskarżeni byli oni o pobicie ze skutkiem śmiertelnym pod Bowling Clubem Pawła M. w lipcu 2007 r.
Sąd Okręgowy w Elblągu skazał Marcin P. i Jacek B. na pięć lat pozbawienia wolności. Dodatkowo musieli zapłacić po 5 tysięcy złotych nawiązki na rzecz Fundacji Ewy Błaszczyk "A kogo", 400 zł tytułem kosztów sądowych oraz po 4 tysiące złotych na rzecz ojca zabitego Pawła M. - Andrzeja Sztuczki. Varuzhana M. sąd uznał winnym pobicia Marcina M., kolegi Pawła M., i skazał go na jeden rok i trzy miesiące więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Skazany miał zapłacić dwa tysiące złotych na rzecz Fundacji "A kogo" oraz 300 zł tytułem kosztów sądowych.
Jednak sędzia Marta Wiśniewska z Sądu Okręgowego w Elblągu, która jako pierwsza wydawała wyroki dla oskarżonych, przyznała, że był to proces poszlakowy. Przy wydaniu wyroku opierała się na dowodach pośrednich. Żaden świadek nie potwierdził, iż widział jak Marcin P. i Jacek B. bili Pawła M.
Obrońcy oskarżonych wnieśli apelację do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. W grudniu 2008 roku Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy zasądzone przez Sąd Okręgowy w Elblągu wyroki dla Marcina P. i Varhuzana M. Natomiast uchylił wyrok wobec Jacka B., zwolnił go z aresztu i nakazał ponowne rozpatrzenie tej sprawy przez elbląski sąd.
Sprawa była ponownie rozpatrywana pod koniec kwietnia ub.r. Jacek B. odpowiadał z wolnej stopy ponieważ wyszedł z aresztu za poręczeniem majątkowym w wysokości 20 tys. zł.
Sędzia Mirosław Tułodziecki przesłuchiwał w tej sprawie kilkunastu świadków zdarzenia. Wyjaśnień odmówił Jacek B., twierdząc iż nie przyznaje się do winy. Sędzia przytoczył mu jednak jego wcześniejsze zeznania, gdzie twierdził iż tej feralnej nocy bawił się w dyskotece Bowling Club. Oskarżony wypił pięć drinków, następnie odwiózł taksówką kolegę do domu. Sam wrócił znów do dyskoteki. Gdy ponownie wychodził z lokalu, zauważył iż jakiś mężczyzna uderzył w twarz Marcina P. Postanowił rozdzielić walczących, ale wtedy jakiś mężczyzna skoczył mu na plecy i zaczął uciekać. Jacek B. miał pobiec za nim w stronę stacji benzynowej. Nie dogonił napastnika. Kiedy wrócił pod dyskotekę, zauważył Marcina P., który wrócił do lokalu. Jacek B. udał się do domu.
- Nikogo nie uderzyłem. Nie widziałem żadnego człowieka leżącego na chodniku. Na wezwania policji nie stawiałem się, ponieważ bałem się. Byłem już wcześniej karany – mówił Jacek B.
Pod koniec sierpnia ub. r. Sąd Okręgowy ponownie skazał Jacka B. na karę 5 lat pozbawienia wolności, uznając go winnym pobicia ze skutkiem śmiertelnym Pawła M.
Sędzia Mirosław Tułodziecki w ustnym uzasadnieniu wyroku wskazywał, że w toku postępowania nie ujawniły się nowe dowody, ale wina Jacka B. jest bezsporna.
- Mimo braku bezpośrednich dowodów, ciąg poszlak nie pozostawia wątpliwości co do winy i sprawstwa Jacka B. - uzasadniał sędzie Mirosław Tułodziecki. - Paweł M. (red. kolega zabitego Pawła) rozpoznał Jacka B. Jego zeznania mogą wydawać się niespójne, jednak one wydają się tylko niespójne – dodał sędzia.
Obrońca oskarżonego Stanisław Borzdyński wniósł apelację.
7 stycznia 2010 roku Sąd Apelacyjny w Gdańsku na skutek apelacji ponownie uchylił wyrok wymierzony Jackowi B. i nakazał ponowne rozpoznanie tej sprawy przez Sąd Okręgowy w Elblągu.
- Sąd Okręgowy nie dość wnikliwie poczynił ustalenia w tej sprawie i nie do końca wykonał wytyczne zawarte w poprzednim uchyleniu wyroku. Z elementów stanu faktycznego nie wynika bowiem odpowiedzialność oskarżonego Jacka B. Sąd Okręgowy w Elblągu musi bardziej wnikliwie zbadać sprawę - powiedział rzecznik prasowy Sądu Apelacyjnego w Gdańsku sędzia Roman Kowalkowski.
Pierwsza rozprawa odbędzie się już w środę, 7 kwietnia.
Zabity jest tylko winnego nie ma. Co za sądy co za prawo. 4 tysiące złoty kary za zabitego człowieka a za niezapłacony mandat komornik prawie tyle ściągnie po 5 latach.Z tego wynika ze życie człowieka kosztuje 4 tysiące .Szkoda słów.