Drugi dzień świąt, zwany również lanym poniedziałkiem dla jednych jest dobrą zabawą, a dla innych powodem do zabarykadowania się w domu. Ta polska tradycja polega na polewaniu wodą innych osób. Wcześniej zabawa przewidywała polewanie przez panów wodą tylko panie. Jak do tego dnia podchodzą elblążanie?
Pan Wiesław: Jest to fajna tradycja naszego narodu. Raczej się nie boję tego dnia. W moich okolicach nie ma większych chuligańskich wyczynów. Dzieciaki ganiają się z wiadrami i nawet miło się na to patrzy.
Pan Rafał: Jestem nocnym stróżem, także odrobina wody na pewno mnie nie przestraszy. Z wiekiem tradycja ta zanika. Raczej mnie to już nie interesuje. Jak byłem mały to się bawiłem w takie rzeczy, teraz pozostawiam to młodszym.
Pani Ula: Fajna tradycja, ale bez zbytniego przesadzania. Symbolicznie pokropić jak najbardziej, ale jak widzę, że kogoś zlali od góry do dołu to nie jest to na pewno przyjemne. Ma to być miła zabawa. Dlatego boję się wychodzić w lany poniedziałek z domu.
Bogumił i Weronika: Jak najbardziej kultywujemy tą tradycję. W naszym domu każdy na każdego chce się przyczaić i oblać wodą. W lany poniedziałek szczególnie obrywa się naszej mamie, razem się na nią „rzucamy” z wodą. Co roku tak samo. Na naszym podwórku też się oblewają. Wtedy staramy się nie wychodzić z domu.
Pan Władysław: To już wyszło z mody. Kiedyś ludzie się mocno oblewali, ale teraz już tego nie widać. Chłopcy ganiali za dziewczynami z kubłami. Ja w tradycje nie bardzo jestem zapatrzony, spoglądam bardziej w przyszłość.
Natalia: Mam plan oblać moją koleżankę wiadrem lodowatej wody. Nie boję się tego dnia i chętnie uczestniczę w tradycji.
Iwona i Paulina: Nie boimy się tego dnia, ale raczej w nim nie uczestniczymy. Już z tego wyrosłyśmy chyba. Zostawiamy zabawę młodszym.
Pan Roland: Nie uczestniczę w tej tradycji tak aktywnie jak dawniej, ale zawsze staram się oblać brata rano, kiedy jeszcze śpi. Zawsze miło powspominać te dni, kiedy z kolegami latało się całymi dniami przed domem z wiadrami. Teraz mimo tego, że się nie boję wody, to jednak zawsze mam wyostrzoną czujność w lany poniedziałek, bo nigdy nie wiadomo kto się czai za rogiem.