Dżdżysty czwartkowy wieczór (05.11.), otulony niemal londyńską mgłą, mógł przyprawić o melancholię. Jednak najbardziej wytrwali melomani nie poddali się jesiennej aurze i spędzili go w ciepłej, wypełnionej przepięknymi dźwiękami, sali koncertowej ZPSM w Elblągu. Za sprawą Elbląskiej Orkiestry Kameralnej pod batutą Pawła Kotli oraz gościa wieczoru – Charlie’go Siema, przenieśli się w, otwarty dla ludzi wrażliwych i obdarzonych wyobraźnią, wielobarwny świat muzyki.
Listopad 2015, to dla Elbląskiej Orkiestry Kameralnej miesiąc bardzo pracowity. Zaledwie kilka dni temu zagrała przepiękny koncert z Leszkiem Możdżerem, a już zmierzyła się z kolejnym repertuarem towarzysząc brytyjskiemu skrzypkowi o światowej klasie – Charlie’mu Siemie.
Charlie Siem, jak każdy muzyk, na swój warsztat pracuje od najmłodszych lat, ale na firmamencie muzyki klasycznej zabłysnął zaledwie 7 lat temu debiutancką płytą, po której zagrał wiele ważnych koncertów na najważniejszych scenach Europy. W publikacjach medialnych, niekwestionowany talent artysty niesłusznie pojawia się na drugim miejscu, po wzbudzającym sensację zainteresowaniu muzykiem świata mody. Znane marki modowe angażują skrzypka jako twarz swoich kampanii przez co szerszemu gronu znany jest właśnie z tych „produkcji”. A szkoda. Bo artysta nie tylko perfekcyjnie wydobywa ze swego instrumentu aksamitne, subtelne dźwięki, ale również tworzy równie piękną muzykę.
Czwartkowy koncert podzielony był na dwie części. Na powitanie Elbląska Orkiestra Kameralna zagrała energetyczną „Suitę staropolską” Andrzeja Panufnika, a następie, w towarzystwie gwiazdy wieczoru, Charlie’go Siema, wykonała, „The Lark Ascending” Ralpha Vaughana Williamsa orac „Sæterjentens Søndag” Ole Bulla. Nie zabrakło też kompozycji gościa wieczoru. Utwór „Canopy” Charlie'go Siema zachwycił publiczność.
W drugiej części wieczoru Elbląska Orkiestra Kameralna zagrała jeden utwór - „Verklarte Nacht” Arnolda Schoenberga. Jak stwierdził dyrygent, Paweł Kotla, jest to kompozycja bardzo trudna i wymagająca ogromnego zaangażowania emocjonalnego wykonujących ją muzyków. Nasi kameraliści jak zwykle włożyli w jego wykonanie całe serce, dzięki czemu nastrój utworu udzielił się słuchaczom.
Choć według programu i zgodnie z założeniami dyrygenta, wyczerpująca prezentacja utworu Schoenberga miała być ostatnią, elbląska publiczność „wyklaskała” jeden bis i ukontentowana opuszczała gościnne mury Szkoły Muzycznej.
A już za tydzień kolejne wydarzenie muzyczne - recital Karoliny Nowotczyńskiej, koncertmistrzyni EOK.
ale przystojniak