W ostatnią sobotę października (31.10.), gdy jedni wybrali Halloweenową zabawę, elbląscy melomani zdecydowali spędzić ten wieczór w sali koncertowej Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych. Koncert z udziałem gwiazd sprawił, że bilety rozeszły się w błyskawicznym tempie, a wielu rozczarowanych odeszło od kasy jedynie z programem informującym o kolejnych propozycjach EOK.
Leszek Możdżer – fenomenalny pianista, od wielu lat cieszy się uznaniem na świecie, a elbląscy fani muzyki z najwyższej półki, z niecierpliwością oczekują kolejnego występu muzyka w naszym mieście. Nic więc dziwnego, że na pierwsze wzmianki o koncercie z jego udziałem, wielbiciele niekwestionowanego talentu Leszka Możdżera, stawili się tłumnie.
Zanim artysta pojawił się na scenie, jego występ zapowiadał jedynie czarny fortepian przesłaniający kolejne gwiazdy wieczoru - muzyków Elbląskiej Orkiestry Kameralnej oraz maestro Marka Mosia, który w ten szczególny wieczór poprowadził kameralistów. Dyrektor artystyczny Orkiestry wplótł w występ kilka humorystycznych akcentów nadających dodatkowego smaku tej muzycznej uczcie.
Koncert rozpoczęła Elbląska Orkiestra Kameralna energetycznym tańcem z baletu „Harnasie” Karola Szymanowskiego. I to był suport na miarę całego koncertu. W kolejnym utworze do muzyków dołączył Leszek Możdżer.
- Już graliśmy kiedyś z tą Orkiestrą. Wielokrotnie pytałem Marka kiedy będę mógł zagrać jeszcze raz? Wreszcie znalazła Orkiestra wolny termin – żartował Leszek Możdżer zasiadając przed klawiaturą fortepianu. - Serdecznie dziękuję za zaproszenie. Mam nadzieję, że będziecie Państwo zadowoleni po dzisiejszym koncercie – dodał kokieteryjnie pianista.
Muzyk, który już po raz trzeci wystąpił z elbląskimi kameralistami, rozpoczął swój występ od utworu Fryderyka Chopina „ Preludium e-moll” op. 28 w, jak to określił, jazzowej aranżacji. Wiolonczelista Orkiestry, Mariusz Mruczek, w tym utworze zamienił swój instrument na muzyczny shaker i … skradł tym występ, przykuwając uwagę dźwiękiem i samą grą na tej charakterystycznej grzechotce.
Podczas kolejnego utworu – „De de de”, muzycy Orkiestry kolejno opuszczali scenę tak, że z Leszkiem Możdżerem kończyło go już tylko trzech instrumentalistów.
- Ze Związkami Zawodowymi nam się świetnie współpracuje, ale Orkiestra ma swoje godziny pracy, też nie mogą na scenie być zbyt długo, więc teraz zagram Państwu trochę muzyki sam – żartował Leszek Możdżer, po czym dał popis swoich umiejętności w utworze „She Said She Was A Painter” i jednej z etiud Witolda Lutosławskiego.
W kolejnej części koncertu tym razem Elbląska Orkiestra Kameralna sama wykonała „Pięć melodii ludowych” Witolda Lutosławskiego. – Usłyszą Państwo pięć krótkich melodii ludowych – zapowiadał Marek Moś. - Pierwsza z łowickiego, druga z krakowskiego, trzy śląskie.
Następnie Orkiestra zagrała trzy części z kompozycji Benjamina Brittena „Simple Symphon” – Pozostawią nas one w nastroju wesołym – zapewniał Marek Moś. – Niesforny taniec z okresu baroku, później Figlarne pizzicata i Wesoły finał. A potem zobaczymy co stanie się dalej.
Potem stało się. Jeszcze raz pojawił się na scenie Leszek Możdżer, który brawurowo zaprezentował ostatni zaplanowany na ten wieczór utwór - „Koncert na fortepian i orkiestrę smyczkową” Henryka Mikołaja Góreckiego. Porywające wykonanie rozbudziło apetyty melomanów, którzy opuścili salę koncertową dopiero po dwóch bisach.
Świetny gość!
Koncert rewelacyjny! Oby więcej takich w Elblągu. EOK jak zawsze w formie. Brawo!
Piękny koncert, brawo i brawo , ją chcę takich emocji i poziomu.