Podczas wtorkowego (21.07) koncertu „Muzyka polska na Żuławach”, urokliwy kościółek pw. św.Barbary w Krzyżanowie (gm. Stare Pole) wypełniony był po brzegi. Dla chętnych wysłuchania repertuaru przygotowanego przez Elbląską Orkiestrę Kameralną zabrakło ław kościelnych, a także dostawionych ławek i krzeseł. Nie zniechęciło to jednak spragnionych spotkania z piękną, wartościową muzyką w wykonaniu elbląskich kameralistów oraz genialnych solistów - Iwony Sobotki (sopran) i Szymona Komasy (baryton).
Tradycyjnie artystów i przybyłych powitał proboszcz parafii w Krzyżanowie, Jerzy Młociński - Mamy przyjemność gościć dzisiaj w tych progach, u św. Barbary, Elbląską Orkiestrę Kameralną, ale także Państwa. Chcielibyśmy, by dzisiejszy koncert był jednocześnie dla nas wielką ucztą, jednocześnie wielkim wyróżnieniem. Bardzo serdecznie witam wśród nas maestro Marka Mosia – wielkie brawa dla dyrygenta.
- Ja chciałbym pożyczyć Państwu miłej atmosfery i miłego odbioru – dodał dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu, Tadeusz Burdyński. – Jestem niesamowicie dumny, że jest nas tylu, że musimy donosić krzesła. Chciałbym, żeby ten festiwal trwał jak najdłużej, a Orkiestra przyjeżdżała do nas co roku i rokrocznie nas tutaj przybywało.
Choć wielu słuchaczy po raz pierwszy brało udział w koncercie „na żywo”, nikt nie znalazł się na nim przypadkowo. Wszyscy w skupieniu słuchali kolejnych kompozycji, żywo reagując i gromko nagradzając solistów i Orkiestrę oklaskami. Aprobatą zareagowała też publiczność na żart dyrygenta, który zaproponował zagranie całego koncertu od początku. Ostatecznie Elbląska Orkiestra Kameralna zagrała na bis przepiękny, nostalgiczny utwór Fryderyka Chopina - Preludium e-moll Op.28 nr 4.
- Cóż mam powiedzieć? Jestem bardzo szczęśliwy, że po raz drugi gościmy w Starym Polu Elbląską Orkiestrę Kameralną – mówił po koncercie dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu, Tadeusz Burdyński. – Mam nadzieję, że stanie się to tradycją i będziemy spotykać się już co roku. Dzisiejszy koncert stał na bardzo wysokim poziomie. Jesteśmy szalenie zadowoleni, wzruszeni. Publiczność dopisała. Dzisiaj jest święto muzyki w gminie Stare Pole.
Jego entuzjazm podzielali również pozostali uczestnicy koncertu, bez względu na to, czy uczestniczyli w takim wydarzeniu po raz kolejny, czy był to ich pierwszy kontakt z muzyką klasyczną.
- Jestem już po raz drugi i bardzo mi się podobało – wyznaje p. Wiesława. - W ubiegłym roku też byłam. Naprawdę warto. Soliści super.
- Fantastycznie było! – podsumowuje koncert p. Joanna - Byłam zaszokowana, niezwykle urzeczona, szczególnie głosem pani Iwony Sobotki. Po prostu kupiła moje serce. Całe.
- Jestem zadowolona z tego koncertu – mówi p. Renata.- W zeszłym roku też byłam z mężem. To dla nas takie emocjonalne przeżycie. Ludzie muszą wyjeżdżać do filharmonii, a my to mamy na miejscu, bo orkiestra przyjeżdża do nas . Nie sposób było by nie skorzystać z takiej okazji. Nawet z ciekawości. A że nam się bardzo podobało w zeszłym roku dlatego też przyszliśmy w tym. Repertuar był inny, ale bardzo satysfakcjonujący. Dziękuję ślicznie.
- Pięknie było. Bardzo ładnie. Nie spodziewałam się, że tak, bo nie byłam jeszcze na takim koncercie- wyznaje p. Katarzyna.
- Bardzo ładny koncert – stwierdza p. Bożena. - Byłam po raz pierwszy i muszę powiedzieć, że emocje były takie wielkie. Pod wrażeniem jestem.
- Bardzo podobał mi się koncert. Dziękuję – łamiącym się ze wzruszenia głosem mówi p. Edward. – Miałem przyjemność po raz pierwszy słuchać Elbląskiej Orkiestry Kameralnej. Dziękuję za to.
Wśród przybyłych na koncert słuchaczy nie mogło zabraknąć pani Zuzanny Rodziewicz, emerytowanej nauczycielki muzyki, która wykształciła wrażliwość muzyczną wielu pokoleń Staropolan. Jej recenzja koncertu jak zwykle jest wyczerpująca i przepełniona fachowymi spostrzeżeniami.
- Było pięknie, wspaniale! – wyznaje emocjonalnie p. Zuzanna. - A co to znaczy „pięknie”? Przede wszystkim dla oka - piękno estetyczne: uroda i młodość muzyków oraz solistów; dla uszu - warsztat muzyczny najwyższej klasy, wprost doskonałe wykonanie; dla serca - każda usłyszana, muzyczna sekunda! Ale także krótkie, z elementem edukacyjnym, komunikatywne w odbiorze refleksje prelegenta z wzorową dykcją. Ładny dźwięk instrumentów, ciepłe, aksamitne smyczki w pierwszych kompozycjach, pokazały „pazur” w utworach Tadeusza Bairda, ale najwymowniej w „Harnasiowym” Tańcu, który tętni życiem, wręcz kipi ognistą energią. Te „wyższe” smyczki dowcipnie dialogowały z wiolonczelami (o ile dobrze pamiętam) w Romansie z Serenady Mieczysława Karłowicza. Od początku koncertu wyraźnie można było zauważyć, że orkiestra harmonijnie łączy się z solistą, nie stara się dominować, w zrównoważony sposób współbuduje dramaturgię pieśni. Dyrygent i artyści doskonale odczytują zamysły kompozytorów, wprost „czuje się” świadome wykorzystanie środków wyrazu. Na przykład soliści artystycznie pięknie wykorzystali umiejętność wyrażania emocji, przeżyć duchowych, stan wewnętrzny bohatera pieśni, można powiedzieć: wykonawca zanurza się w śpiewaną postać. Orkiestra zachwyca całą gamą emocji, interesującą głębią wyrazu, ekspresją wykonania (artykulacji i dynamiki ). Czuje się jakby zatapianie, wypływanie, falowanie, chwilami przyjemnie pulsująca, cudownie pełna oddechu muzyka! Orkiestra „akompaniuje”? Absolutnie NIE! To instrumentalna wirtuozeria! – kończy swoją wypowiedź p Zuzanna i dodaje - W imieniu wszystkich słuchaczy: za wielką przyjemność obcowania z MUZYKĄ jesteśmy niezmiernie wdzięczni - za to wyróżnienie i zaszczyt wspólnego spotkania.
Przed nami ostatni koncert tej edycji festiwalu. I choć dzisiejszy koncert w Jantarze dopiero przed nami, już słychać żal tych, dla których festiwal trwał za krótko, że kolejny dopiero za rok.
Projekt Festiwal ,,Muzyka polska na Żuławach” jest współfinansowany ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach Programu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Wydarzenia artystyczne, priorytet: Muzyka.
Byłem na koncercie, i mi się podobał. Jednak mam taką refleksję która może niektórych wzburzyć. Czy część utworów, dla tego odbiorcy, nie była za trudna? Np. to co zrobiono z prostej pieśni "Gdybym ja była..." to raczej aria operowa, a nie utwór znany z dzieciństwa, uczony w szkole...Nie obrażając nikogo, polska muzyka, o wiele lepiej, trafi do odbiorcy zwłaszcza takiego, który jest być może pierwszy raz na takim koncercie, gdy będzie mu znana i nie nadinterpretowana przez dyrygenta jak i solistę. Odniosłem wrażenie, że koncert był popisem niewątpliwie kunsztu dyrygenta i instrumentalistów, Do szczęścia, zabrakło tylko utworu Góreckiego...Myślę, że repertuar mógł być łatwiejszy niż Karłowicz i Szymanowski.