Niestety z roku na rok maleje zainteresowanie elbląskimi Jarmarkami Sztuki Ludowej – tak ze strony wystawców, jak również odwiedzających. Mimo to osoby, które przyszły do „Światowida” mogły obejrzeć i zakupić - za niewielkie pieniądze - nietypowe i wykonywane ręcznie przedmioty.
Nie zabrakło kolorowych pisanek, tradycyjnych ciast, miodów, serwetek... Jednak mnie najbardziej zabolało, że dzień wcześniej wydałem w hipermarkecie 17 zł na dwa koguty, kilka kurczaków i koszyczek, a podczas jarmarku za połowę ceny można było kupić gotowe stroiki, które prezentowały się świetnie.
Na jednym ze stanowisk oferowano także ręcznie wykonane kartki świąteczne, które na głowę biją tradycyjne, sprzedawane w kioskach. Wystawiano także obrazy i rysunki. Na jednym ze stanowisk sprzedawano nawet biżuterię, niestety mało związaną z tradycją wielkanocną – chyba, że sprzedawca chciał pokazać tradycyjne „chińskie” przedmioty.
Wśród wystawców panował raczej pogląd, że elblążan nie interesuje już sztuka ludowa i jeśli chcą mieć z nią kontakt to wybierają się do skansenów. Nie mają czasu na wykonywanie pisanek starymi metodami, kartki najlepiej, jak byłyby ze znaczkami i wypisanymi życzeniami, aby tylko podpisać się na nich.
Z kolei odwiedzający jarmark narzekali, że niewiele jest stoisk, a poziom sporej części wystawionych rzeczy jest niski i wystawcy nie prezentują nic specjalnego.
Można mieć jedynie nadzieję, że powróci zainteresowanie tradycjami wielkanocnymi i na kolejnych jarmarkach będzie, co oglądać i pokazywać.
Fot. d-ave