Przechadzając się ulicami Elbląga nietrudno zauważyć jak bardzo w przeciągu ostatnich lat miasto pnie się do góry, rozwija i bogaci w nowe obiekty, parki czy gładkie ulice.
Zaledwie kilka lat temu powstał pierwszy hipermarket, wtedy jeszcze Hypernova, a dziś mamy już E.Leclerc i Kaufland, a zamiast Hypernovej - Carrefour. Czynne siedem dni w tygodniu od rana do wieczora zachęcają dobrą jakością wyrobów, wabią klientów przystępnymi cenami i wielkimi promocjami. Niby to zachodnia moda, a proszę, jak pięknie przyjmuje się w naszym mieście. No bo komu dziś przeszkadza to, że może zjeść i zrobić zakupy w jednym miejscu, a znudzone dzieci posłać na plac zabaw czy wsadzić do pięknego zielonego BMW w wersji mini.
Hipermarkety stosują coraz to wymyślniejsze chwyty marketingowe, które objawiają się chociażby tym naszym zdziwieniem, kiedy opuszczamy wielkie centrum z pustym portfelem. Przypuśćmy, że przeciętny elblążanin wybiera się do Carrefoura w konkretnym celu. Ot, musi kupić mąkę i kawałek wędliny. A tu proszę, zanim dotrze do tej kiełbasy to przyjdzie mu zwiedzić cały sklep, obejść wszystkie stoiska od kosmetyków poczynając a na odzieży kończąc. A że towar pięknie zapakowany i w takiej promocji to czemu by się nie skusić na ten dodatkowy wydatek. Zwłaszcza, że miła obsługa gotowa jest zawsze służyć swą pomocą, a muzyka przyjemnie wpływa na tempo wykonywanych zakupów. W dodatku te zapachy... kto z nas oprze się woni świeżego pieczywa? Nie bez przyczyny też w nowo powstałym hipermarkecie Kaufland nie dostąpimy wygody zrobienia małych zakupów w małym, podręcznym koszu, bo wiadomo, że więcej wejdzie do olbrzymiego, pchanego wózka. Kolejna rzecz to te drobne gumy, kolorowe cukierki i batoniki przy kasach, bo jakże odmówić zmęczonemu i znudzonemu dziecku odrobiny przyjemności podczas stania w kolejce.
Przyznajmy szczerze - mimo, iż te nowe hipermarkety to potężne machiny do „wyskubywania” pieniędzy z naszych portfeli, to całkiem praktyczny i często mniej czasochłonny sposób na załatwienie tego, co się chce. Bo i poczta, kosmetyki, ubrania, salony operatorów sieci komórkowych, McDonald’s i piekarnia w jednym miejscu po prostu są!
Kolejny tekst o niczym... A tytul byl obiecujacy...
Tak - to racja, Elbląg wychodzi z marazmu spowodowanego idiotycznym podziałem administracyjnym.... Ale mamy naprawdę dobrego Prezydenta - przede wszystkim - mało mówi, a co robi - każdy widzi. Patrząc na tych oszołomów obiecujących wszystko, byle tylko dorwać się do władzy - Prezydent Elbląga jest ich totalnym zaprzeczeniem. I bardzo dobrze. Odnośnie tych supermarketów itd. Nie tym miasto się szczyci i nie jest to akurat dobry przykład - ludzie w tych marketach zarabiają po 600 złotych i są okazami białych niewolników w czystej postaci... Elbląg miał przed wojną 4 vice-konsulaty zagraniczne (Holandii, Estonii, Szwecji i Szwajcarii - dziś naprzeciwko tego ostatniego znajduje się tandetne przedstawicielstwo "dyplomatyczne" USA o nazwie McDonalds.
Artykul w stylu: " 50 lat temu w Elblagu". Fakt duzo dzieje sie ostatnimi czasy w anszym miescie, paradoksalnie - wtedy gdyz nasz zaborca Olsztyn nas ograbil. Niestety sa to "inwestycje" nieozowojowe, a pieniadze na mordenizacje ulic, starego miasta, pochoda z dofinansowan UE 75% (tutaj uklon w strone dobrze przemyslanych projektow). Natomaist giniemy na polu pozykiwania nowych inwestorow strategicznych (tu zupelna jak na razie cisza, choc prezydent zapewnia, ze sie znajda i sa omawiane szcegoly, cizko w to jednak wierzyc). Gwoli scislosci ostatnimi czasy, padla stocznia, hetman, zaklady napraw samochodow, zaklady miesne. Bezrobicie siega 37,6%, a praca jest podstawa wszystkiego, napedza gospodarke i przyczynia sie do rozwoju miasta. Droga redakcjo piszecie propagandowe artykuly o supermarketach, a zapominacie o tych podstawowych sprawach.
Kolejny artykul ktory powstal "z braku laku".Super bzdet o niczym
najlatwiej napisac ze o niczym a sproboj sam cos napisac, zapewne woogle byloby beznadziejne, pozdro dla autorki