Wczoraj przed elbląskim sądem odbyła się kolejna rozprawa byłej pracownicy Biedronki z Morąga. Katarzyna Wiktorzak, domaga się 130 tysięcy złotych odszkodowania za utratę ciąży i za przepracowane nadgodziny. Jak twierdzi Katarzyna Wiktorzak, poronienie było efektem ciężkiej pracy, codziennie musiała przenosić ciężkie paczki z towarem.
Zdaniem Anny Mazurek, rzeczniczki prasowej Jeronimo Martins Dystrybucja Sp. z o. o, nie ma żadnych dowodów, które mówiłyby o związku między poronieniem, a pracą w sklepie, ponieważ w momencie poronienia Katarzyna Wiktorzak od 40 dni była na zwolnieniu.
Rzeczniczka miała rację Ta pani była od 40 dni na zwolnieniu i nie mogła poronić w trakcie pracy.