W piątkowy wieczór , w wypełnionej po brzegi sali elbląskiego teatru, odbył się koncert inny niż wszystkie. Razem z powiększoną na tę okoliczność Elbląską Orkiestrą Kameralną wystąpiła wspaniała rodzina – Krzesimir Dębski, Anna Jurksztowicz i ich syn Radzimir Dębski.
Koncert był nietypowy, przypominający nieco biesiadę, angażujący publiczność do udziału. Rozpoczął się poważnie, dwiema kompozycjami do filmu „1920 Bitwa Warszawska”, po których w zabawny sposób, Krzesimir Dębski zaprosił na scenę żonę i syna. Żartem zapowiadającym pojawienie się Anny Jurksztowicz, kompozytor pokazał się jako człowiek nie tylko uzdolniony, ale również dowcipny. Cały koncert prowadzony pospołu przez głównych bohaterów wieczoru, przesycony był inteligentnym dowcipem, wirtuozerią gry, lekkością przekazu i znakomitą relacją pomiędzy występującą rodziną, muzykami EOK oraz publicznością.
Bardziej i mniej znane motywy z różnych filmów, będące kompozycją Krzesimira i Radzimira Dębskich, dopełniał śpiew Anny Jurksztowicz, okraszony informacjami na temat genezy lub okoliczności ich powstania. I tak dowiedzieliśmy się, że przygotowując się do pracy nad muzyką do filmu „W pustyni i w puszczy”, kompozytor z żoną wyjechali do Afryki. Ogrom biedy i problemów egzystencjalnych rodowitych mieszkańców tego kontynentu sprawił, że powstał utwór „Mama Afryka”. Artyści ubolewali, że nie był on rozpowszechniany w mediach, mimo zaproszenia do jego wykonania znanych wykonawców. Powodem była zapewne niekomercyjna treść wyrażająca troskę o losy czarnego lądu.
"Cywilizacja dalej mknie
I mało kto pamięta, że
Na mapie świata znika dziś
Jak oderwany z drzewa liść
Samotna, ale dumna trwa
Afryka, mama Afryka
Czy radę sama sobie da
Afryka, mama Afryka"
W dalszej części koncertu usłyszeć można było kompozycje Krzesimira Dębskiego do utworów Wisławy Szymborskiej („Allegro ma non troppo” i „Urodziny”), Jacka Cygana („Przyszli o zmroku, „Pieśń Heleny” z filmu „Ogniem i mieczem”) oraz tematy z filmów „Magiczne Drzewo”, „Na dobre i na złe”, a także kompozycję Radzimira Dębskiego - temat z serialu „Ranczo” („Bo tylko sny”). Dumna z syna mama podkreśliła, że motyw do „Rancza” Radzimir napisał mając zaledwie osiemnaście lat.
Na zakończenie Anna Jurksztowicz zaśpiewała najpierw po hiszpańsku piosenkę „Baile”, ze słowami Francisca Garcii Lorci oraz po angielski i francusku „Autumn Leaves” Vladimira Cosmy (z filmu „Piano Bar”). W tym ostatnim utworze towarzyszył jej syn, który pokazał, że dysponuje pięknym, niskim głosem.
Wisienką na torcie tego koncertu były bisy. Nienasycona publiczność gromkimi brawami zapraszała wykonawców na scenę, a oni ciesząc się z przyjęcia i wyraźnie kochający to co robią, odwzajemniali się kolejnymi wystąpieniami. Krzesimir Dębski genialnie bawił się z orkiestrą zachęcając ją do improwizacji, sam znakomicie jazzując na skrzypcach. Pojedynek na smyczki z jednym ze skrzypków naszej orkiestry nagrodzony został burzą oklasków. Dużo śmiechu było podczas wykorzystania przez muzyka naturalnych „instrumentów”. Wydając różne dźwięki „paszczą” zachęcał, najpierw członków orkiestry, a później również zgromadzoną publiczność, do ich odwzorowywania.
Ostatni bis tego wieczoru to, wykonana w języku hindi, oryginalna pieśń indyjska, którą Anna Jurksztowicz śpiewała również podczas występów w Indiach.
Żegnając gości i dziękując publiczności, Bożena Sielewicz zapraszała na kolejne koncerty, które odbędą się w listopadzie. Wśród nich występ Leszka Możdżera.
Było wspaniale. Mój pierwszy koncert z EOK..... już wiem, że będę na kolejnym.... :) Nie wiedziałałam, że dorosłam do słuchania takiej muzyki.. Dzięki !
UKŁONY dla Orkiestry i artystów.Jeśli na tym koncercie byli politycy to powinni być wykopani !!! ZA TO ŻE NADAL W ELBLĄGU NIE MA BUDYNKU FILHARMONII !!!!!!!!!!!!!!!!!
Wspaniały pomysł tego koncertu czułam sie miło . swobodnie , trochę wzruszenia ,trochę humoru i rodzinnej atmosfery !Brawo nasza Orkiestra.
Duże brawa dla skrzypka, który odpowiedział na wyzwanie Krzesimira Dębskiego i bez kompleksów zagrał z uznanym muzykiem. Poza tym fantastyczny koncert, a właściwie lekcja muzyki. Bez zadęcia, zbędnego sztywniactwa, znakomici goście pokazali rodzinne muzykowanie. Aż chce się należeć do takiej rodziny.
czy żeby napić się piwa trzeba od razu kupić browar? mamy dziurawe drogi, mnóstwo rozpoczętych bezsensownych a bardzo kosztownych słoninowych inwestycji, zaniedbania w budowaniu miejsc rekreacji dla dzieci i młodzieży w Elblągu, a tu ktoś pisze o filharmonii? na koncercie fortepianowym K. Góry było raptem kilkadziesiąt osób, a większość szkoła muzyczna, super że mamy taką orkiestrę i brawa dla P. Sielewicz za pomysły i organizację, ale potrzeby trzeba realizować racjonalnie i dla całego społeczeństwa, a nie tylko dość wąskiej grupy melomanów, liczmy koszty naszych pomysłów, bo św. Mikołaj nam tego nie sprezentuje :)
To prawda , gdzie się spojrzy to problemy ,tu, tego brak, tam czegoś innego, ale kultura to nasza przepustka do dobrego wizerunku miasta , najlepsza promocja , jeśli się będą działy takie sobie koncerty, spektakle to świadczy o mieście i o potencjale ludzi działających w kulturze.Ja myślę,że trzeba im kibicować i wspierać wreszcie mamy coś co jest nasze i rozwijające się w tempie jakim powinny rozwijać się inne sfery życia w naszym miasteczku.