W piątek ogłoszony został już pierwszy wyrok w aferze z prawami jazdy.
Pierwsza winna to lekarka, która wystawiała lewe zaświadczenia kandydatom na kierowców. Dzięki takim zwolnieniom przyszli kierowcy nie musieli zdawać egzaminu teoretycznego przy komputerze. Danuta S. przyznała się do winy i podczas posiedzenia sądu, które odbyło się w środę, poprosiła o karę bez przeprowadzenia procesu. Elbląski sąd skazał ją na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Danuta S. dodatkowo będzie musiała zapłacić 5000 zł grzywny i pokryć koszty postępowania sądowego.
Jeżeli lekarka sama się przyznała do popełnionego czynu to już jest decyzja sędziego. Ale właśnie takim sposobem trochę podyktowała swoje warunki, bo inaczej nigdy by do tego nie doszło. Zastanawia mnie 1 fakt, dlaczego samo ta pani odpowiada, przecież także winni są osoby które płaciły za tą usługę. Jeżeli osoba nie może pisać testu na komputerze to znaczyże nie powinna prowadzić wszelkich pojazdów. Wyjątkiem są obcokrajowcy, którzy muszą we własnym zakresie przyjść z tłumaczem.
Lekarka i inni oskarżeni to tylko płotki. Spiritus movens całego bałaganu to Jerzy Ł., który naśladując Rywina i Chim położył sie do szpitala. Wie co go czeka, ponieważ lekarka przyznała się i właśnie jego mocno obciążyła. Jak się czują jego wszyscy "wielcy" znajomi, z którymi np. polował? Ale - gdy zostanie skazany i wyrok się uprawomocni będzie miał z czego oddać. Niedowiarków (i komornika) należy zaprosić do Warszewa i tu "innocentia" Jerzego Ł. widoczna jest jak na dłoni.