Żyjemy w Polsce i mamy prawo domagać się, by informacje o towarach sprzedawanych we wszystkich sklepach bez wyjątku, były w języku polskim. Niestety, jak pokazują badania, prawo to jest nagminnie łamane.
Kupujący, zgodnie z obowiązującymi przepisami, ma prawo żądać, aby na towarach wszelkie napisy, ostrzeżenia i informacje były w języku polskim.
Wojewódzki Inspektorat Inspekcji Handlowej, za którego działalność odpowiada wojewoda Marian Podziewski, sprawdził ostatnio przestrzeganie przepisów ustawy o języku polskim w obrocie produktami nieżywnościowymi. Inspektorzy skontrolowali 22 placówki handlowe, w których sprawdzili 170 partii towarów.
Krytyczne uwagi zgłosili we wszystkich tych placówkach i zakwestionowali 160 partii wyrobów. Nieprawidłowości polegały na wprowadzaniu do obrotu handlowego produktów z wyłącznie obcojęzycznym nazewnictwem, z ostrzeżeniami też wyłącznie w obcojęzycznej wersji oraz z informacjami o towarze w języku obcym - informuje Edyta Wrotek, rzecznik prasowy wojewody warmińsko - mazurskiego. - Zakwestionowane towary zostały wycofane z obrotu do czasu ich prawidłowego oznakowania w języku polskim.
A może tak podacie nazwy sklepów, ponieważ ja w Elblągu nie spotkałem się z taką praktyką. Może w Olsztynie na targowisku takie występują.
a może by tak sprawdzić sklepy, które oferują chemię i słodycze z Niemiec?:)
pfff. za granica za to kupowalem produkty, ktory mialy oznaczenia w jezyku polskim, a nie mialy w zadnym innym...hehe:P
A gdzie są Elbląskie inspekcje i inspektorzy co nie mogą ruszyć tyłków zza biurek i kontrolować ciągle wszystkich i wszystkiego.Przecież za to biorą pensję i było by po problemie.
Największa żenada to jest wtedy gdy na opakowaniach jest tekst przetłumaczony przy użyciu translatora angielsko-polskiego. Tak przetłumaczonego tekstu nawet nie można zrozumieć bo wychodzi z tego niezrozumiany mix słów. Ostatnio kupiłem licznik rowerowy z takim żałosnym tłumaczeniem: "Licznik mocować rama do śrub, licznik predkosc jazdy szybkosci wskaznik obracać"