Tak powiedział w rozmowie z nami Robert Leszczyński, jeden z artystów, który w piątkowy wieczór wystąpił podczas Dni Elbląga. Elbląska publiczność polubiła jednak znanego dziennikarza i DJ-a, a także pozostałych muzyków. Tego dnia na scenie klubowej zobaczyliśmy:: Sofę, The Move Brothers’s.move & Haidamone oraz duet Lexus&Novika. Impreza cieszyła się sporym zainteresowaniem młodzieży i zakończyła się tuż po godzinie 4 rano.
Piątkowe koncerty rozpoczęły zabawę elblążan, która potrwa aż do niedzieli. Przybyłych na dziedziniec Galerii El przywitał prowadzący imprezę – Robert Leszczyński, a następnie Grzegorz Nowaczyk. Prezydent życzył, by tegoroczne święto miasta, tak jak pralinki (wykorzystane w promocji imprezy) były różnorodne i smakowały każdemu.
I tak też jako pierwszy wystąpił zespół SOFA. Artyści zaprezentowali m.in. materiał z niewydanej jeszcze płyty. Po koncercie muzyków na scenie pojawili się The Move Brothers’s.move & Haidamone. Następnie, elbląską publiczność rozgrzał Lexus&Novika.
- Dobrze, że takie imprezy są organizowane w naszym mieście – powiedzieli nam młodzi elblążanie przybyli na koncert: Ada, Wojtek, Marcin. – Nasza starówka nareszcie ożyła. Szkoda, że jutro i w niedzielę koncerty odbędą się daleko od centrum – zauważają. I jak zapewniają, wezmą też udział w pozostałych koncertach. Szczególnie czekają na występ Ani Dąbrowskiej, Varius Manx i De Mono.
Pod koniec piątkowego koncertu zagrał Robert Leszczyński, który zaprezentował m.in. remiksy znanych rockowych przebojów. Udało nam się z nim porozmawiać o tym, jak ważna jest dla niego muzyka, jak często bierze udział w takich imprezach i co sądzi o naszym mieście.
Antek Rokicki: - Ile razy był już Pan w Elblągu?
Robert Leszczyński: - Odwiedziłem to miasto wiele razy. Byłem jurorem na konkursach karaoke w Bowling Club. Dwa lata temu wziąłem też udział w sympozjum naukowym zorganizowanym przez Bibliotekę Elbląską. Rozmawialiśmy o kulturze obciachu, powstała z tego nawet ciekawa książka… W Elblągu mieszka też moja znajoma, którą co jakiś czas odwiedzam.
- Co wyróżnia nasze miasto na tle innych?
- Trzy lata temu zauważyłem, że miasto było… wielkim placem budowy. I dzisiaj też tak jest! To bardzo dobrze świadczy o Elblągu.
- Kiedy został Pan DJ-em?
- Zaczynałem od szkolnych dyskotek. Potem, ważnym wydarzeniem było pojawienie się w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych kultury klubowej w Polsce. Pierwszą z imprez, jaką zagrałem już jako klasyczny DJ, był sylwester w roku 2000. Grałem wtedy z gramofonów, byłem już ukształtowanym DJ-em należącym do pewnego odłamu kultury klubowej, którego w zasadzie dzisiaj nie ma. Byłem bardzo londyński. Elbląg wydaje się być niemiecki – jego klimat jest techno-transowy.
- Jakie kawałki zostaną dziś zaprezentowane?
- Zdecydowałem się dziś zagrać remiksy utworów rockowych. Nie jesteśmy w klubie, publiczność nie musi koniecznie czuć muzyki klubowej. Warto więc, by ludzie posłuchali bardzo znanych utworów… Często gram plenery. Zdarza się, że występuję po zespole Lady Pank, Budce Suflera, po Maanamie.
- A jak często prowadzi Pan koncerty?
- Robię to bardzo często. Od zawsze zajmowałem się prowadzeniem imprez, ich kreowaniem, jurorowaniem na różnych festiwalach. A poza tym często łączę to z grą. Przyznam, że to bardzo przyjemne. Mogę grać i jeszcze mi za to płacą (śmiech).
- Jak można się przygotować do prowadzenia takich imprez jak Dni Elbląga?
- Przed przyjazdem poznałem nieco… historię miasta. W prowadzeniu imprez ważne jest doświadczenie. Sztuka polega na tym, by nie być… sztywniakiem, nawet jak się zapowiada prezydenta. Ważne jest też, by odpowiednio rozkręcić publiczność. To, jak ludzie będą się bawić, zależy od prowadzącego. Trzeba też uważać, by nie być „za sympatycznym”. Ludzie po prostu mają się dobrze ze mną czuć…
- No właśnie, co niektórym nie kojarzy się Pan z… sympatycznym usposobieniem. W końcu wiele osób widzi w Panu „surowego krytyka muzycznego”…
- Rzeczywiście, mój PR jest jednak dosyć poważny. Jestem krytykiem muzycznym, tak więc co niektórzy mogą mnie nazwać sadystą. Nigdy nie chciałem, żeby ludzie mnie lubili, nigdy nie zabiegałem o sympatię. Zawsze jednak zależało mi na tym, by nie podważano moich kompetencji. To jest narzędzie mojej pracy. Można wspomnieć program Idol, zwłaszcza Kubę Wojewódzkiego (śmiech).
Czyż to nie palikotowiec?
człowiek mop
fajna osobowosc w naszym rodzimym show businessie
Panie Robercie- naprawdę dobry występ !
mi się nie podobało. Dlaczego tyle płacimy jakimś gwiazdom jak taka bida je w kraju i mieście naszym Elblągu? Lepiej by dziury połatali bo jak wczoraj jechałem moim rowerem i wpadłem w dziurę to mi koło odpadło. Na bilet nie mam i musiałem z rowerem isć na piechtę z Zatorza.
R. Leszczyński niedouczony "znawca muzyki", zadufany w sobie zwykły przeciętniak z W-wy, który nie tylko żadnej porządnej szkoły nie skończył, to nawet autem nie potrafi jeździć i m.in. w prowicjonalnym Pasłęku rozwalił naszemu koledze przydomowy płot. Jeszcze jeden z tych cieniasów warszawskich wykreowanych na celebrytów przez media sprzedające społeczeństwo codzienną sieczko-papkę.