Tego wieczora z największym aplauzem, zwłaszcza wśród młodych ludzi spotkał się Czesław Śpiewa. Starsi widzowie natomiast prosili o bisy Skaldów. Program oraz różnorodność artystów IV Deprecjacji Depresji zapewnił publiczności szeroką gamę humoru, trafiającą w różne gusta. Można by powiedzieć, że każdy znalazł coś dla siebie. Lecz czy tak było, to rzecz dyskusyjna. Dla młodszych ludzi „IV Deprecjacja Depresji” była okazją do zobaczenia co w kabaretowej trawie piszczy. Natomiast Ci, którzy są stałymi bywalcami tego typu imprez przyznawali, że czują niedosyt, bo spodziewali się czegoś więcej, czegoś nowego...
15 sierpnia br. w Elblągu na Dziedzińcu Muzeum Historyczno- Archeologicznego odbyła się IV Deprecjacja Depresji. W Elblągu symbolicznie otworzono „CUŚ” ROK 2012. CUŚ, czyli Codzienne Utulanie Świadomości. Rok 2012, bo jest to rok, który urósł już do rangi symbolu. Chyba nikomu nie trzeba przypominać z jakich powodów. Na Podzamczu bawiło się około tysiąc osób. Impreza skończyła się tuż przed godziną pierwszą w nocy.
W rolę konferansjerów wcieli się Andrzej Poniedzielski oraz Artur Andrus, którzy otwierali „CUŚ” 2012. Pomagała im przy tym „dziewczynka” albo „kobieta łudząco podobna do Madonny”, ubrana w regionalny strój, z warkoczami oraz wiankiem na głowie. W postaci te wcieliła się Elżbieta Okupska.
Jako pierwszy wystąpił kabaret Świerszczychrząszcz ze Szrzebrzeszyna, który wykonał trzy pantomimiczne skecze. Wykonanie „Kowbojów” czy „Piosenki” robiło wrażenie. Chociaż zabrakło w nich treści. Jedynie ostatni z zaprezentowanych przez kabaret skeczy - „Żółwie z Galapagos” wyróżnił się na tym tle.
Świetnie zaprezentowała się natomiast Joanna Kołaczkowska z Kabaretu Hrabi. Jej charakterystyczny głos, energia oraz specyficzny sposób bycia na scenie przypadł do gustu publiczności.
Elblążanie bardzo ciepło przywitali na scenie Stanisława Tyma, który niegdyś sprawował funkcję dyrektora Teatru Dramatycznego w Elblągu. W zamian za ciepłe przyjęcie, elblążanie usłyszeli kawał o jajku, zobaczyli skecz o programie telewizyjnym. A na końcu obejrzeli inscenizację znanego z filmu „Ryś” Hymnu Fundacji Serce Chopina.
Jednak największy aplauz wzbudził występ Czesława Mozila, znanego jako Czesław Śpiewa. Jest to artysta nietuzinkowy. Zapada w pamięć dzięki zupełnie niebanalnym tekstom, które z pozoru wydają się chaotyczne i bez sensu. Czesław Śpiewa ma swój niepowtarzalny, niewymuszony styl przez co nie ma możliwości by zlał się z twórczością kogoś innego, albo został z kimś pomylony. Warto też zwrócić uwagę, że tego wieczora był to jedyny artysta, który miał bardzo dobry kontakt z publicznością.
Całość skończyła się koncertem Skaldów tuż przed godziną pierwszą w nocy. Bracia Zielińscy przypomnieli swoje największe przeboje takie jak: „Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał”, „Medytacje wiejskiego listonosza” czy „Prześliczna wiolonczelistka”. Panowie śpiewali na bis.
Oprócz wspomnianych artystów, podczas IV Deprecjacji Depresji zobaczyliśmy Piotra Bukarta oraz Kabaret Dasza von Yock. O oprawę muzyczną zadbał zespół muzyczny pod kierownictwem Wojtka Steca oraz Elbląska Orkiestra Kameralna.
Podsumowując, podczas IV Deprecjacji Depresji artyści uwypuklili polskie przywary i kompleksy. Śmialiśmy się więc z polskiego umiłowania do wszelkich uroczystości czy choćby z homofobii. Tradycyjnie, nie zabrakło dowcipów inspirowanych sceną polityczną. Było też trochę o relacjach między mężczyznami i kobietami. Występy jedne lepsze, inne mniej, okraszone dowcipem Poniedzielskiego i Andrusa , jeżeli nie na dłużej, to chociaż na ten wieczór pozwoliły nam zapomnieć o depresji.
Cieszy też fakt, że organizatorzy pomyśleli także o młodszej publiczności przygotowując dla nich wejściówki w cenie biletu do multikina. Cieszy tym bardziej, że nie jest to zwyczaj powszechnie przyjęty w naszym mieście, a ceny wejściówek na tego typu imprezy często przekraczają możliwości licealistów, o studentach już nie wspominając.
Humor - no, cóż to kwestia gustu, ale ten humor to poprawia ten wasz fotograf! do d..y z takim fotografem!
czekam na peany Wacława. No i znajomych - organizatorów...
sarkazm przez was przemawia
Przyznam, dziwne , najpierw,że coś nowego a potem piszą o wykonawcach,którzy pojawili się po raz pierwszy w E-gu i jak interesująco się zaprezentowali.Było świetnie i ciekawy pomysł AAi AP. Zwykła złośliwość piszącego
Mieszane uczucie to ja mam czytając taki artykuł, zgadzam się ,że pomysł i wykonawcy super, bardzo dobrze się bawiliśmy i cena biletu na taki program ,bardzo super
różni widzowie, różne gusta