Instytut Badań Wodnych Polskiej Akademii Nauk przedstawił liczące ok. 200 stron wyniki badań skutków budowy kanału przez Mierzeję i toru wodnego na Zalewie Wiślanym. Badano wpływ falochronów na stabilność brzegów Mierzei, obecność metali w osadach dennych Zalewu Wiślanego i groźbę zasypywania toru wodnego w poprzek Zalewu Wiślanego. Wyniki są jednoznaczne: zagrożeń nie stwierdzono!
Prezentujący wyniki badań doc. Marek Szmytkiewicz na początku rozprawił się z mitem o wpływie kanału na warunki hydrologiczne. – Kanał o głębokości 5 m i szerokości 25 m stanowi zaledwie 2,47% powierzchni przekroju Cieśniny Bałtijskiej. Nawet gdyby nie było śluz i żadnej kontroli przepływów, jego wpływ na wody Zalewu będzie znikomy – stwierdził prelegent.
Groźba rozmywania Mierzei ma związek ze zmianami falowania, będącymi skutkiem pojawienia się nowej przeszkody: falochronów, chroniących wejście do Zalewu Wiślanego. „Pole falowania” przeanalizowano na podstawie analizy danych z okresu od 1958 roku. System badania falowania na Bałtyku to już 385.440 jednostek badawczych. Wybrano te, które mogą mieć wpływ na brzegi Mierzei, gdy pojawią się falochrony kanału. Efektem falowania są ruchy rumowiska (osadów dennych). Występują one w odległościach do 50 m od linii brzegowej i jeszcze intensywniej ok. 160 m. od brzegu. W odległości ok. 400 m. ruchy rumowiska ustają. Ponad to, w odległości 450 m od brzegu głębokość morza jest wystarczająca i nie ma potrzeby budowania i utrzymywania toru wodnego. Stąd sugestia, by falochrony sięgały 450 m. wgłąb morza.
Wielkość osadów dennych – po zbilansowaniu osadów przenoszonych w jedną i drugą stronę (na zachód i na wschód) – według naukowców IBW wynosi ok. 16 tys. m sześciennych rocznie (Wisła rocznie wyrzuca ok. 2 mln m. sześc. osadów). To ponad dwukrotnie mniej niż zakładali autorzy Studium Wykonalności. W efekcie tych ruchów w ciągu 10 lat na zachód od kanału ubędzie ok. 20 metrów Mierzei, a na wschodniej tyle samo przybędzie. To bardzo małe wielkości, nie zagrażające stabilności Mierzei i jej plażom, możliwe do bieżącej (zdaniem naukowców: wystarczy raz na 10 lat) korekty.
Ruchy rumowiska będą odczuwalna dla brzegów w promieniu zaledwie jednego kilometra od kanału.
Naukowcy pobrali 10 próbek z dna Zalewu wzdłuż toru przyszłego kanału. Szukano w nich metali: arsenu, chromu, cynku, miedzi, kadmu, niklu, ołowiu i rtęci – czyli tych, które ustawowo są w takich sytuacjach badane. Wyniki są jednoznaczne: w osadach są jedynie śladowe – wielokrotnie poniżej norm – ilości metali.
To otwiera drogę do dyskusji nad wykorzystaniem tych osadów. Szkodliwe, nie mogłyby być użyte w żadnej formie. Naukowcy się tą kwestią nie zajmowali, ale dyskusje w innych gremiach (m.in. w zespołach zajmujących się programem zabezpieczenia ppow. Żuław) mówiono m.in. o ziemi dla podnoszenia wałów przeciwpowodziowych. Pojawiają się także pomysły budowy sztucznych wysp na Zalewie.
Na dziś ważniejsze jest inne badanie, które wykazało, że dno Zalewu jest „mało ruchliwe”. Co to oznacza w praktyce? Ano, że raz wykopany tor wodny przez wiele lat nie będzie musiał być pogłębiany. Z jednej strony wynika to z niewielkich ruchów wody w strefie przydennej, z drugiej strony ze struktury osadów. Poza strefą przybrzeżną, gdzie jest bardziej lotny piasek, są to namuły gliniaste i gliniasto-pylaste. Ruszyć ich może tylko woda pędząca z prędkością ok. 1 m. na sekundę. Rzeczywiste, zmierzone prędkości nie przekraczały 0,5 m./sek., a w osi kanału 0,2 m./sek.
Naukowcy, dodając tzw. margines błędu stwierdzają, że:
- falochrony powinny wychodzić w morze na odległość 450 metrów,
- zmiany linii brzegowej będę występowały w promieniu jednego kilometra od kanału, a ich głębokość wyniesie od 10 do 40 metrów,
- na torze wodnym na Zalewie Wiślanym będzie powoli osiadała zawiesina, którą trzeba będzie raz na 10 lat usuwać,
- urobek z dna Zalewu Wiślanego nie zawiera szkodliwych metali.
W dyskusji po przedstawieniu raportu dyskutanci – najczęściej naukowcy i praktycy z różnych instytucji – podnosili, że wybrany model dla badania falowania nie jest zbyt adekwatny do sytuacji na Bałtyku (bardziej sprawdza się na większych akwenach). Nie badano też obecności w osadach dennych np. węglowodanów chlorowanych. Badanie nie obejmowały rzeki Elbląg.
Tu można znaleźć ciekawe informacje o tym projekcie: http://www.baltic-ukraine.com/pl/index.php?section=a0_1