Nawet do 15 lat pozbawienia wolności może grozić 37-letniemu mężczyźnie, który w nocy przy ulicy Jaśminowej w Elblągu został zatrzymany przez policjantów prewencji pod zarzutem usiłowania włamania do samochodu. Jeżeli podejrzenia policjantów się potwierdzą, niewykluczone, że mężczyzna będzie odpowiadał za usiłowanie włamania w warunkach recydywy. Wówczas kara może ulec podwyższeniu.
Około godziny 2.30 w nocy, do oficera dyżurnego zadzwoniła anonimowa osoba zgłaszając usiłowanie włamania do Forda Galaxy. Samochód był zaparkowany przy ulicy Jaśminowej. Sprawca wybił boczną szybę w tylnych drzwiach auta i próbował wejść do środka.
- Po krótkim przeszukaniu terenu funkcjonariusze zauważyli w pobliżu ulicy Robotniczej i Jaśminowej idącego mężczyznę. Został zatrzymany i wylegitymowany. Podejrzenie policjantów zwróciły ślady butów na śniegu, które odpowiadały śladom, które zostawił zatrzymany mężczyzna – mówi Izabela Niedźwiedzka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie. - Po bliższym sprawdzeniu okazało się, że zatrzymany niemalże połowę życia spędził w więzieniu, między innymi właśnie za włamania do samochodów. Po badaniu na zawartość alkoholu okazało się, że miał blisko 1 promil. Został przewieziony do policyjnego aresztu.
W kieszeni 37-latka policjanci znaleźli metalowy sekator, który mógł mu posłużyć w dokonaniu przestępstwa. Na miejscu pracowali policjanci z grupy dochodzeniowo-śledczej. Czynności w tej sprawie trwają. Jeżeli podejrzenia policjantów się potwierdzą, niewykluczone, że 37-letni Krzysztof K. będzie odpowiadał za usiłowanie włamania, działając w warunkach recydywy. Wówczas górną granicę kary sąd może zwiększyć mężczyźnie o połowę, czyli nawet może mu grozić do 15 lat pozbawienia wolności.
to jest chore, za próbę włamania może mieć 15 lat, a zabujcy chociażby pod Bowlingiem dostali 1/3 tego...
Arti co ty wypisujesz. Jakie zabójstwo!Nie masz kompletnie żadnej wiedzy. Oskarżeni do sprawy spod Bowlinga mają zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym, więc są zupełnie inne widelki niż do zabójstwa. A z tego co wyczytałem w artykule to Pani sędzia przyznała, że opierała swój wyrok na poszlakach, a nie na niezbitych dowodach.