- Zniszczyć, zepsuć, pomalować. Wszystko, co jest nowe w tym mieście, wzbudza zainteresowanie, niekonieczne pozytywne - mówi Arkadiusz Kulik, komendant Straży Miejskiej w Elblągu. Nic dziwnego, że coraz więcej miejsc objętych jest monitoringiem. Nadal jednak mało jest strażników do obsługi systemu. Aktualnie na zmianie tylko jedna osoba obserwuje obraz z blisko 300 kamer. Marzeniem komendanta są dodatkowe etaty.
Dzisiejsze (24 listopada) posiedzenie Komisji Bezpieczeństwa i Spraw Samorządowych odbyło się w Departamencie Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego przy ul. Orzeszkowej, gdzie mieszczą się m.in. stanowiska miejskiego monitoringu wizyjnego. Funkcjonowanie tego systemu było jednym z tematów, który podjęli radni.
Obecnie miejski monitoring w Elblągu obejmuje ponad 300 kamer. Kolejne są systematycznie montowane m.in. przy nowych inwestycjach. To konieczność, bo jak podkreśla komendant straży miejskiej, miejsca te wzbudzają szczególne "zainteresowanie" wśród elblążan.
Wszystko, co jest nowe w tym mieście, wzbudza zainteresowanie, niekonieczne pozytywne. Zniszczyć, zepsuć, pomalować. Tak było, gdy zmodernizowano Park Dolinka. Tam mamy ponad 30 kamer. Na początku interweniowaliśmy niemal non stop. Były dewastacje, wyrywanie urządzeń, picie alkoholu. Teraz to się uspokaja, bo elblążanie nauczyli się, że tam są kamery. Później na Starym Mieście postawiliśmy figurki Piekarczyków. Co rusz ktoś próbuje każdego Piekarczyka kopnąć, zniszczyć. Tak jest wkoło przy każdej nowości, do momentu, kiedy ludzie się przyzwyczają
- mówił Arkadiusz Kulik, komendant Straży Miejskiej w Elblągu.
Są również lokalizacje, na które strażnicy najczęściej kierują oczy. - Bez monitoringu w niektórych miejscach byłoby ciężko. Tak jest np. na Starym Mieście. W sezonie letnim tam naprawdę dużo się dzieje. Bardzo często musimy reagować. Tylko ostatnio mieliśmy przypadek, gdy w nocy mężczyzna poprzewracał bloki reklamowe znajdujące się między katedrą a Ratuszem Staromiejskim. Dzięki monitoringowi patrol policji go namierzył - podkreśla komendant.
Monitoring to nie tylko kamery, to również inne możliwości, które sprawiają, że system jest wydajniejszy. - Dużo pracowaliśmy nad wykorzystaniem potencjału monitoringu, który on ma sam w sobie. Przykładem są alerty, które mamy np. w Parku Dolinka. Tutaj alert ustawiony jest na wszystkich wejściach od godz. 23. Gdy ktoś wchodzi do parku, informacja od razu wyskakuje na ekranie. Widzimy co się tam dzieje i możemy wcześniej reagować. Takie alerty mamy również na Starym Mieście w newralgicznych miejscach, czy przy ul. Wiejskiej - w pobliżu skrzynek elektrycznych, które cały czas były niszczone i okradane. Ten system ma możliwości, które mogą ułatwić pracę strażnikom - dodał Arkadiusz Kulik.
Nadal problemem jest niewielka obsada stanowisk monitoringu miejskiego.
Obsługujemy 290, spośród ponad 300 kamer miejskich. To jest ogrom. Na stałe robi to czterech strażników w systemie zmianowym 12-godzinnym. Wytyczne dotyczące monitoringu mówią jasno, że aby to było efektywne, powinien być jeden strażnik na 16 kamer, my mamy jednego na prawie 300. Dążenie nasze jest takie, żeby zwiększyć obsadę monitoringu. Moim marzeniem jest, aby w dzień było dwóch strażników - tyle mamy miejsca, a w nocy jeden, ewentualnie tę obsadę można by zwiększać w okresie letnim, kiedy odbywa się dużo imprez
- dodał komendant.
Nie każdy lubi podglądać innych -:)) są co prawda pasjonaci tego typu spraw ale nie wszyscy-:)
W samym Londynie w ostatnim okresie mieszkańcy zlikwidowali 49% kamer, mieli dosyć podglądania.Albo jest demokracja , albo jej niema?
Londyn jest stolicą Wielkiej Brytanii, a więc państwa o innych przekonaniach i przyzwyczajeniach. Zresztą jest to kraj, który posiada największą organizację bandytów stadionowych zwanych nie wiadomo dlaczego kibicami futbolowymi, ale ta banda nie działa w W.Brytanii tylko na zagranicznych wyjazdach. Bo po prostu tam nie mają takich możliwości i wyeliminowano takie zagrożenie. Stąd tam mogą likwidować kamery, bo niekoniecznie wszędzie są potrzebne. Ale skąd taka informacja, że zlikwidowano 49% kamer (dlaczego np nie 51%, czy 70%). Przecież wystarczy się przejść przez centrum Londynu, aby stwierdzić, że takich kamer jest tam mnóstwo, a w wielu przypadkach są tak zamontowane, że zwykły osobnik ich nie dostrzega. Więc nie porównywujmy naszego państwa do tamtego, bo niestety w Polsce chuliganerii i wandali , nie mówiąc o bandytach, jest znacznie więcej niż funkcjonujących kamer monitoringu.
Jest wiele osób niepełnosprawnych,w tym też wózkowiczów którzy by pracowali na miejskim nonitoringu. Ale nieoekbosorawnym aue oferuje tylko sprzątanie lub cieciowanie na parkingach. A to nie są głupi ludzie. Bo...niepelnosprawni ?
Komendant ma rację, w tym mieście wszystko co nowe musi być połamane, zniszczone lub chociaż poddane testom na wytrzymałość, jak się nie podda za pierwszym razem to spróbują za drugim. To dzicz i swołocz, która żąda nowych inwestycji, a następnie je niszczy.
UBecka inwigilacja za prl-u, to przy obecnej mały pikuś! A najlepsze, że jak wszystko ciemnemu ludowi wciskają, że to dla ich dobra - zmniejszenie odwiedzających w szpitalu, maski, szczypawy preparatem testowym nawet malutkie dzieci, zamykanie wszystkiego (łącznie z lasami), podsłuchiwanie, nagrywanie, dążenie do likwidacji gotówki, do likwidacji samochodów spalinowych, inwigilacja - TO WSZYSTKO W TROSCE O WAS CIEMNA MASO Ps. jak się wychylicie, staniecie nieodpowiedniej osobie niechcący na odcisk, powiecie swoje zdanie niezgodne z głównym przekazem, to to wszystko (i jeszcze więcej) rzucą przeciwko wam! A jak wy będziecie potrzebowali pomocy szczególnie w kontekście do nieodpowiednich osób, to akurat kamera nie nagrała, osoba szczytująca zapis "pomyliła się" i szczytała inną date itp.
Sadowa , Słowackiego , kolejowa , Kochanowskiego , Komeńskiego, i okolice nadal bez kamer !!!
Do ~ Mozliwosci jest wiele: masz sto procent racji. Chociaż chodzi mi po głowie uzupełnienie. Niepełnosprawni mogliby zająć się przeglądaniem zapisów z monitoringu z ostatniej doby np. i to z tych kamer, które są umieszczone w miejscach szczególnie niebezpiecznych. Emeryci mogliby dorobić do skromnej emerytury. Za swe odkrycia przestępstw mogliby także otrzymywać nagrody.
Roman - czyli chcesz aby emeryci dorabiali na donosicielstwie? Jakie uważasz by odkryli wielkie przestępstwa? Włamania? NIE, bo jak ktoś miał włamanie to już sam złożył o tym zawiadomienie i policja wtedy z urzędu powinna zabezpieczyć nagrania (no chyba ze tych włamań dokonywał donosiciel policji, to wtedy okaże się, że kamery akurat miały "awarie")./ Bójki? NIE - tak jak z włamaniami./ Malowanie po ścianie? Może, ale trudne do namierzenia sprawcy./ Kierowców co np. okazali się ogromnymi "przestępcami", że nie zatrzymali się na zielonej strzałce a tylko zwolnili i się rozejrzeli? TAK - i do takich draństw chcesz zatrudniać emerytów!
Czytam komentarze i nie dziwię się wcale. SB"ckie "miasto" pełne skryto~i jawnobanerowców, lewaków wszelkiej maści i w ogóle oszołomów każdej możliwej frakcji. Za to jacy wszyscy mundrzy. Aż głowa mała! Stadionowe chuligaństwo zostało w UK zlikwidowane. Od wielu lat problem stanowią przybysze z innych kultur i to oni odpowiadają za wysoki wskaźnik przestępczości. Monitoring nie poprawia bezpieczeństwa, jedynie zwiększa szanse na wykrycie. I to słabo, oraz głównie w przypadkowych, niegroźnych "zbrodniach" takich jak przypadkowe uszkodzenie szlabanu na parkingu, albo pokazanie środkowego palca funkcjonariuszowi, który akurat nie patrzył. No i oczywiście nagrywa samochody. Nie jeden dostał mandat za wjechanie tyłem w pustą jednokierunkową. Bo nie wiedział, że ktoś (coś?)się przyczepi.