W 1710 roku miał miejsce szturm Elbląga, w wyniku którego Rosjanie odbili miasto zajęte kilka lat wcześniej przez Szwedów. Inscenizacja tej potyczki była jedną z atrakcji, które w sobotę, 12 lutego czekały na elblążan na dziedzińcu muzeum.
Historia Truso, czasy krzyżackie to są wydarzenia z lokalnej historii, które elblążanie znają najlepiej. O historii Elbląga w czasach nowożytnych, także o losach miasta w trakcie wielkiej wojny północnej, mieszkańcy wiedzą trochę mniej. Chcemy tę wiedzę poszerzyć, stąd to wydarzenie. W Gdańsku działamy od 17 lat i prawie co tydzień coś organizujemy, zmiany warty przy bramach, różnego typu pokazy. Idea jest taka, żeby coś takiego rozruszać również w Elblągu. W dawnych czasach I Rzeczypospolitej Elbląg, Toruń i Gdańsk to były trzy siostry, które nawzajem sobie pomagały i tak staramy się robić dzisiaj
- mówi Krzysztof Kucharski, prezes Stowarzyszenia Garnizonu Gdańsk.
W sobotę, 12 lutego w Elblągu odbyła się inscenizacja historyczna, będąca opowieścią o losach miasta w czasie wielkiej wojny północnej. Wydarzenie działo się na dziedzińcu Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu, ale rekonstruktorzy historyczni pojawili się również na ulicach Starego Miasta.
Przeszliśmy na ul. Stary Rynek, gdzie można było zobaczyć, jak to Szwedzi zajmowali w 1703 r., w czasie wojny północnej, Elbląg, jak zmusili burmistrza do tego, żeby wydał kontrybucję. Potem przeszliśmy na dziedziniec muzeum i tutaj odbyła się inscenizacja szturmu Elbląga w 1710 r.
- dodaje Krzysztof Kucharski.
8 lutego 1710 r. o świcie, korzystając z faktu, że miejska fosa zamarzła, Rosjanie przystąpili do oblężenia. W tym czasie w mieście stacjonował szwedzki regiment garnizonowy. Pomimo zaskoczenia Szwedzi szybko podjęli walkę. Jednak po trzech godzinach zaciętych bojów miasto zostało zdobyte. Szturm na Elbląg uznaje się za ostatni w historii atak na ufortyfikowane europejskie miasto, który został przeprowadzony bez wsparcia artyleryjskiego, przy pomocy drabin, i odniósł sukces, przypominają organizatorzy inscenizacji.
Wydarzenie "Elbląg 1710" odbyło się w naszym mieście już po raz drugi. Jednak w minionym roku, ze względu na obostrzenia związane z pandemią, elblążanie nie mogli w niej uczestniczyć. Tym razem nie było takich przeszkód i mieszkańcy chętnie skorzystali z zaproszenia do muzeum.
Fajnie jest zobaczyć rekonstrukcję tego co działo się kiedyś. Bardzo mi się to podoba. Cieszę się, że tu przyszedłem
- przekonywał ośmioletni Ksawery.
Jesteśmy elblążanami od ośmiu lat. Pochodzimy ze wschodu Polski i tamta kultura jest nam bliższa. Ta elbląska jest całkiem inna, cały czas ją poznajemy. Dziś mieliśmy okazję spojrzeć na historię Elbląga z innej perspektywy. Myślę, że fajnie byłoby, aby ta impreza się rozrosła. To może być atrakcja turystyczna dla Elbląga, a dla samych elblążan szansa, aby lepiej poznać historię swojego miasta. My jesteśmy tu dzisiaj - nawet nam nie przeszkadza, że jest trochę zimno i pewnie będziemy za rok
- przekonuje Anna Ekiert-Kowalczuk, mieszkanka Elbląga, uczestniczka wydarzenia.
Organizatorzy inscenizacji Muzeum Archeologiczno-Historyczne w Elblągu we współpracy z Garnizonem Gdańsk zapowiadają, że wejdzie ona już na stałe do elbląskiego kalendarza imprez. - Udało nam się urządzić tę imprezę dwa razy. Podczas pierwszej inscenizacji było nas 16, a ze względu na obostrzenia nie mogliśmy zaprosić i była tylko sesja fotograficzna. Tym razem było 30 osób, - rekonstruktorzy z Gdańska, Bydgoszczy i Warszawy, a elblążanie licznie przybyli do Muzeum. Mamy nadzieję, że co rok w lutym będziemy się spotykać w Elblągu, w coraz większym gronie. Być może nawet międzynarodowym, bo koledzy ze Skandynawii, a także Litwy, Łotwy i Estonii, już dopytują się o możliwość przyjazdu do Elbląga. Ta inscenizacja może być znacznie większa, liczymy, że do 100 - 200 osób - dodaje prezes Stowarzyszenia Garnizon Gdańsk.
Super.