Żołnierze 43 batalionu lekkiej piechoty w Braniewie, wchodzącego w skład 4. Warmińsko-Mazurskiej Brygady Obrony Terytorialnej, pamiętali o swoich poprzednikach, którzy walczyli o to, byśmy dziś mogli żyć w niepodległym i suwerennym kraju. O ludziach, którzy swoim życiem dali świadectwo tego jak służyć Polsce, jak Polskę kochać i jak być Jej wiernym. O tych, dla których Bóg Honor Ojczyzna stanowiły największą wartość do końca życia.
Na nekropoliach w Elblągu, Braniewie, Bartoszycach i Lidzbarku Warmińskim spoczywa ponad stu naszych Bohaterów. Żołnierze uporządkowali ich mogiły, zapalili znicze i wymienili biało-czerwone wstęgi.
Nie na każdym z pomników widniała informacja, kim była pochowana tu osoba, że walczyła w szeregach Armii Krajowej, brała udział w Powstaniu Warszawskim.. dlatego już w poprzednich latach żołnierze Zespołu ds. Kombatantów 4W-MBOT utworzyli listę osób pochowanych na nekropoliach Warmii i Mazur, która jest sukcesywnie modyfikowana i uzupełniana. Te mogiły zostały oznaczone biało-czerwonymi wstęgami. W ten sposób każdy odwiedzający cmentarze, może zapalić symboliczny znicz Bohaterom, dzięki którym żyjemy w Wolnej Polsce. – opowiadają żołnierze.
Braniewscy Terytorialsi odwiedzili miejsce spoczynku gen. bryg. Bolesława Nieczuja-Ostrowskiego, który walczył w kampanii wrześniowej. Po ucieczce z niewoli niemieckiej działał w konspiracji, gdzie organizował „Polską Organizację Lwów". Tropiny przez NKWD uciekł do Krakowa, gdzie w kwietniu 1940 r. został szefem uzbrojenia i organizatorem produkcji konspiracyjnej broni Okręgu ZWZ-AK Kraków kryptonim „Ubezpieczalnia". Od sierpnia 1943 r. w randze majora pełnił obowiązki inspektora Inspektoratu Rejonowego AK kryptonim „Michał-Maria" . W lipcu 1944 r. został mianowany dowódcą 106 Dywizji Piechoty AK kryptonim „Dom", utworzonej w ramach Inspektoratu „Maria". Działania wojenne zakończył w stopniu podpułkownika ze starszeństwem od 11 listopada 1944 roku. W 1949 r. po uciążliwym śledztwie w Krakowie skazano go dwukrotnie na śmierć. Po apelacjach zmieniono wyrok na dożywocie. Siedział 7 lat, w tym 9 miesięcy w celi śmierci w więzieniach: w Krakowie, Sztumie i Wronkach. Po wyjściu na wolność w 1957 przez cały czas pozostawał w zainteresowaniu SB. Zmarł w 2008r. w Elblągu.
Na elbląskiej ziemi spoczywa także Roman Sulima-Gillow, odznaczony Virtuti Militari za odrzucenie granatu, który oberwał mu rękę. Został ranny odłamkami 2.08.1944 podczas ataku na Stację Pomp Rzecznych przy ul. Czerniakowskiej. W wyniku odniesionych ran stracił lewe przedramię i rękę. Uratował wielu swoich kolegów.
Po roku 1945 do Elbląga przeniósł się także Stefan Brzozowski, ps. „Fiat", który za przynależność do Armii Krajowej od roku 1946 był prześladowany i prawie rok przesiedział w więzieniu. Jak opowiadał przed laty: "Wyszedłem na mocy amnestii z 1952 roku. Dowiedziałem się, że mój dowódca z powstania - mjr Bolesław Kontrym ps. „Żmudzin", dowódca 4. kompanii zgrupowania Bartkowiaka, został skazany na śmierć po czteroletnim śledztwie i torturach. Wyrok wykonano w styczniu 1953 roku Byłem bezsilny, nic nie mogłem zrobić, więc postanowiłem, że nigdy nie zapomnę o swoim dowódcy i uczynię wszystko, by świat też nie zapomniał. Na Powązki przynosiłem transparent z napisem: „Mjr Bolesław Kontrym, „Żmudzin" zamordowany przez UB". Mjr Bolesław Kontrym był odznaczony Krzyżem Srebrnym Virtuti Militari oraz trzy razy Krzyżem Walecznych. „Fiat" w swoim testamencie napisał, by kolejne pokolenia nie zapomniały o Nim i o powstaniu. Spełniamy ten obowiązek.
Damy i Rycerze Niepodległej Rzeczypospolitej odchodzą niemalże każdego dnia. W tym roku pożegnaliśmy wielu naszych przyjaciół, żołnierzy Armii Krajowej, z którymi spędzaliśmy urodziny, święta i mnóstwo niesamowitych chwil. Na Wieczną Wartę odszedł mjr Józef Rusak ps. „Bylina", kpt. Adam Jaworski ps. „Czapla", Józef Bacia... Zbliża się także pierwsza rocznica śmierci mjr. Lucjana Deniziaka i Witolda Tracewicza.
„Bardzo serdecznie dziękuje za pamięć! Było dla mnie wielkim wzruszeniem kiedy zobaczyłam na krzyżu wstążeczkę biało-czerwoną. Moje wielkie podziękowanie za wszystko co teraz i za pomoc i pamięć wcześniej. " – tymi słowami zwróciła się do nas córka żołnierza Armii Krajowej, który odszedł w tym roku.
Mając flagę na mundurze, musimy mieć świadomość, dzięki komu możemy ja dziś nosić. W ten symboliczny sposób chcieliśmy oddać hołd i podziękować naszym Bohaterom, że zachowali polskość w sercach i przekazali ją kolejnym pokoleniom. Zaszczytem dla nas, żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej, jest kontynuacja tradycji Armii Krajowej, największej i najlepiej zorganizowanej armii podziemnej w okupowanej Europie.
To jeden z piękniejszych cytatów. Widnieje na bramie Pęksowego Brzyska a pochodzi prawdopodobnie z Francji. Przypomnijcie to Wróblewskiemu i Konertowi, którzy zabiegają o pamięć dla sprawców zbrodni i pomijają , lekceważą, ich ofiary. Tam , na Wołyniu, do dzisiaj nie ma grobów polskich ofiar upowców. Jest pamięć, w Elblągu mocno skierowana na uznanie dla "pana szuchewycza". Wy zapominacie o nich, o ofiarach ukraińskich zbrodni, to o was , mówię o w/w, zapomnimy jeszcze szybciej.
Panu inspektorowi Konertowi coś się w główce pomieszało, plotąc bzdury, że jego bohater, zwyrodniały morderca Polaków Roman Szuchewycz, nigdy nie został skazany prawomocnym wyrokiem przez żaden sąd Ukrainy, dlatego według inspektora Konerta, nie wolno tego bandziora nazywać ludobójcą. Ależ można panie Konert, nie tylko nazywać Szuchewycza zwykłą szumowiną, którą był od początku swojego nędznego, nikczemnego i szubrawego życia, ale należy go nazywać po imieniu, czyli tym, kim był zawsze, a mianowicie mordercą, zwyrodnialcem i ludobójcą bezpośrednio i osobiście odpowiedzialnym za bestialską śmierć ponad 250 tysięcy Polaków!
Więcej panie inspektorze Konert, pana bohater, morderca Polaków - Roman Szuchewycz został skazany prawomocnym wyrokiem na karę śmierci przez Sąd Najwyższy II Rzeczypospolitej, za osobiste zorganizowanie i udział w zbrodniczym zamachu na ministra spraw wewnętrznych II RP Bronisława Pierackiego. Wprawdzie kara śmierci została mu później zamieniona na dożywocie, i ta szumowina zgniłaby w ***lu, gdyby we wrześniu 1939 roku, nie uwolnili go z więzienia jego niemieccy przyjaciele z gestapo. Tak więc proszę najpierw dobrze odrobić lekcje z historii Polski, której najwyraźniej nie zna pan ani w ząb, bo nie kompromitowałby się pan opowiadając takie brednie!
no nie znowu pani porucznik od grobów - ludzie do szkolenia a nie cyrkować na cmentarzu. Powaołania i parę stówek wpadło za lans na grobach.
A co Rebinin i Godlewski maja wspólnego z wojskiem i Armią Krajową - przypomnę zostali zamordowani w grudniu 1970 przez wojsko milicję na rozkaz PZPR.