Elektroniczne podręczniki mogą odciążyć tornistry. To jednak, jak planuje resort edukacji, dopiero za rok. Do tego czasu uczniowie muszą "problem" zbyt ciężkich plecaków unieść na własnych barkach. Rodzice młodych elblążan podkreślają, że często jest to naprawdę duży ciężar. Trochę inaczej do sprawy podchodzą dyrektorzy podstawówek w Elblągu. Wielu z nich przekonuje, że problem rozwiązują szafki w szkołach, a do obciążenia plecaków, przykładają się same dzieci, nosząc w nich zabawki, książki i wiele innych niepotrzebnych rzeczy na lekcjach.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami dyrektor szkoły ma obowiązek zapewnienia uczniom możliwości pozostawienia podręczników, ćwiczeń w szkole, bez potrzeby codziennego ich noszenia. Jak to wygląda w Elblągu? Podstawówki rzeczywiście je zapewniają. Z reguły są to wydzielone miejsca w klasach albo szafki, choć te ostatnie najczęściej są płatne.
W naszej szkole dodatkowym rozwiązaniem, oprócz miejsc w klasach, są szafki, ustawione na korytarzach szkolnych. Od rodzica jednak zależy, czy zechce, aby jego dziecko korzystało z takiej możliwości i za nią zapłaci. Koszt szafki to 80 zł, oczywiście, gdy dziecko kończy szkołę, rodzic może taką szafkę odsprzedać. To rozwiązanie jest coraz popularniejsze. Na początku tego roku zamawialiśmy 20 nowych szafek, a teraz domówimy kolejne. Oprócz tego cyklicznie przeprowadzamy akcję ważenia tornistrów, aby wiedzieć, jak sprawy się mają w naszej szkole. Teraz też czeka nas takie ważenie
- mowi Katarzyna Wyżlic, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 4.
- Mamy szafki, miejsca w klasach, gdzie uczniowie mogą zostawiać podręczniki, ćwiczenia. Dodatkowo nasze dzieci, bez względu na to, czy chodzą na obiad, czy nie, mogą pójść na stołówkę i napić się, nie muszą więc już nosić ze sobą butli z napojami czy wodą. To wszystko odciąża ich plecaki - wylicza Ewelina Bagdziun, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 19 w Elblągu.
Co jakiś czas ważymy tornistry, a dzieci bada pielęgniarka, myślę, że nie jest źle, dodaje wicedyrektor "dziewiętnastki".
Takiego optymizmu nie przejawiają rodzice. Podkreślają, że szafki owszem są, ale dzieci często i tak zabierają do domów większość książek, po to, aby np. odrobić zadanie domowe, czy nauczyć się na sprawdzian.
Zazwyczaj tornister mojego syna jest ciężki, ale zdarzają się dni, że jest koszmarnie ciężki. Tutaj nawet nie trzeba ważenia. Wystarczy sobie wyobrazić, że dziecko ma pięć, sześć lekcji. Musi więc zapakować do plecaka piórnik, zeszyty, a także podręczniki i ćwiczenia do każdego przedmiotu, a czasami również strój na wf. Do tego jeszcze dochodzi śniadaniówka z jedzeniem i butelka z piciem, bo przecież trudno wyobrazić sobie, aby cały dzień nie jadł czy nie pił. W efekcie mamy kilka dobrych kilogramów do dźwigania
- mówi pani Klaudia z Elbląga, mama czwartoklasisty.
Dyrektorzy, podkreślają, z kolei, że na ciężar plecaka wpływają nie tylko szkole przybory i podręczniki. Sporo "dodają" sobie sami uczniowie.
- W tornistrach lądują też książki, albumy z kartami, maskotki i wiele innych rzeczy - przyznaje Ewelina Bagdziun.
Staramy się, szczególnie te młodsze dzieci, uwrażliwiać na to. Aby miały świadomość, że każda dodatkowa rzecz ma wpływ na ciężar ich tornistrów
- dodaje Katarzyna Wyżlic.
Temat zbyt ciężkich tornistrów wraca każdego roku szkolnego. Czy wreszcie uda się go rozwiązać? Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiedziało wczoraj (1 października), że przygotowywane jest rozporządzenie, które wzmocni obowiązujący obecnie przepis obligujący dyrekcje szkół do zapewnienia uczniom miejsca, którym mogli zostawiać podręczniki.
Kończymy pracę nad projektem rozporządzenia w sprawie bezpieczeństwa i higieny w szkołach. Apeluję do dyrektorów i nauczycieli o to, aby przypominali uczniom, żeby nie nosili w tornistrach książek czy ćwiczeń, które nie wynikają z zajęć lekcyjnych w danym dniu
– powiedziała Anna Zalewska, szefowa MEN, podczas inauguracji obchodów 1 października - Ogólnopolskiego Dnia Tornistra.
Prawo oświatowe obliguje dyrektorów szkół, aby przy planowaniu zajęć dydaktyczno-wychowawczych uwzględniali oni równomierne obciążenie zajęciami w poszczególnych dniach tygodnia, potrzebę zróżnicowania zajęć w każdym dniu, biorąc pod uwagę możliwości psychofizyczne uczniów do intensywnego wysiłku umysłowego uczniów w ciągu dnia.
Zgodnie z nowelizacją ustawy Prawo oświatowe, która została przyjęta przez Radę Ministrów, od 1 stycznia 2020 r. podręcznik w postaci papierowej powinien być dostępny również w wersji cyfrowej, stanowiącej proste odwzorowanie treści zawartych w podręczniku papierowym, zamieszczonej na nośniku elektronicznym lub w Internecie. Wprowadzenie tego wymogu ma na celu umożliwienie szkołom / uczniom wyboru dogodnej dla nich wersji podręcznika. Dostęp do cyfrowej wersji podręcznika służyć będzie również uczniom niepełnosprawnym dla których, z uwagi na daną niepełnosprawność, cyfrowa wersja podręcznika jest dogodniejsza do odczytu aniżeli papierowa, czytamy w informacji prasowej MEN.
Dzieci za mało wynoszą ze szkoły, muszą dużo siedzieć nad lekcjami w domu, a tam często nie ma kto im pomóc bo rodzice w pracy do późna...
Gadu gadu- szafki w szkole owszem I co z tego skoro dziecko ma do domu zadane ze wszystkiego co możliwe - jak ma odrobić lekcję z książką w szafce??????? Szafki są tylko po to żeby nie chodzić ze wszystkim po szkole bo ksiazkę do domu i tak trzeba wziąć.
To jest tragedia ile te dzieciaczki dzwigaja i jeszcze na dodatek maja za duzo godzin szkolnych moze pani minister i dyrektorzy aie przyjzeli tym problemom
Przecież ten temat już znacie od lat, wszyscy i nikt z tym nic nie robi.
Pani dyrektor SP 4, jaką wartość będzie przedstawiała szafka po 8 latach? I co ogłosi pani przetarg? Chyba można problem szafek rozwiązać bardziej racjonalnie i w cywilizowany sposób.
Zaraz zaraz, czy np : 30 lat temu tornistry były lżejsze? Rolą rodziców jest pracować, a dziecka (w tym przypadku ucznia) dźwigać tornister.
Myślę być laptopy,tablety dla dzieci w szkołach. I były laptopy. Co się z nimi stało ? Radni za Nowaczyka sobie pobrali a dzieciom gówno.
Co z tego, że są szafki, które stoją w szatni i podczas przerw nie ma do nich dostępu. Ponadto remont szatni trwa, a rok szkolny trwa.
Sądzę, że problem ciężkich plecaków u dzieci będzie występować do momentu aż jakiś odważny polityk przeciwstawi się lobby wydawniczemu. Dzisiaj do wszystkich przedmiotów jest książka, ćwiczenia, zeszyt. Ćwiczenia zwykle są na ciężkim i drogim papierze kredowym, podobnie jak książki. Aktualnie podręczniki dla młodszych klas kupowane są z budżetu państwa, więc im więcej meteriałów dydaktycznych upchnie się w plecakach naszych dzieci tym większe kwoty wpływają do wydawnictw. Nie uważam się za starego, jestem przed cztwrdziestką, ale za moich czasów do matematyki był pitagoras i zeszyt. I to starczyło na tyle, że skończyłem studia z matematyką. Najcieższa była historia z uwagi na grubą książkę, ale tam też nie było ćwiczeń. Polski - książka, zeszyt i mała książka do gramatyki. Religia - zeszyt