Od kilku lat rozgrywa się batalia o sześciolatki. W Sejmie, co chwilę pojawiają się nowelizacje i zmiany ustawy, która mówi o tym, że wszystkie sześciolatki, obowiązkowo miałyby rozpocząć naukę w podstawówce 1 września 2014 roku.
Zgodnie z podpisaną przez Prezydenta RP, Bronisława Komorowskiego, ustawą z 2012r. wszyscy podopieczni zerówek, mieliby rozpocząć obowiązkową naukę, w pierwszej klasie szkoły podstawowej, 1 września 2014 roku. Wywołało to głos sprzeciwu rodziców.
W tej kwestii wypowiedział się, podczas konferencji zorganizowanej 19 kwietnia, Premier Donald Tusk. Jak podaje PAP - Będziemy proponowali, aby w 2014 r. do szkoły obowiązkowo poszły sześciolatki, które urodziły się między styczniem a lipcem (2008r.), natomiast ta druga połówka sześciolatków (urodzonych od lipca do grudnia 2008r.) będzie miała ten obowiązek w 2015 r. - zapowiedział premier.
Ta zmiana jest wynikiem obaw rodziców, o różnicę wieku między sześcio- i siedmiolatkami, które po 1 września 2014 miałyby uczyć się w tych samych klasach. -Sytuacja, kiedy w klasie będzie sześciolatek z grudnia i siedmiolatek ze stycznia, oznacza dwa lata różnicy. To jest trauma dla rodziców i ja tę traumę rozumiem – zapewnił w rozmowie z PAP Donald Tusk.
Zgodnie z obowiązującą obecnie ustawą o systemie oświaty, 1 września 2014 r. do szkół miały pójść wszystkie dzieci urodzone w 2008 r., czyli ok. 400 tys. sześciolatków. Tej reformie sprzeciwia się m.in. Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców. Zbiera ono podpisy pod wnioskiem o ogólnopolskie referendum edukacyjne, które ma zapobiec obowiązkowemu posyłaniu sześciolatków do szkół.
Reforma budzi wiele kontrowersji. Prowadzone są kampanie, zarówno namawiające do poparcia reformy, jak i przeciwne. Zdanie elblążan w tej kwestii są podzielone. - Obecne 6-latki w szkołach to jednostki naprawdę zdolne. Rodzic, który wysyła dziecko do podstawówki po konsultacji z nauczycielem jest pewny, że nie zrobi mu krzywdy – mówi Krzysztof, 32-letni rodzic. - Co innego jeśli taki wybór zostaje nam zabrany i wszyscy pod hasłem większego dobra trafiają do kurortu zwanego szkołą.
Jednym z najczęściej występujących argumentów przeciw jest to, że dzieciom odbiera się dzieciństwo, nakazując im wcześniej iść do pierwszej klasy. – Uważam, że szkoły nie są odpowiednio przystosowane, aby umieścić w nich sześciolatki. Każde dziecko jest inne. Moim zdaniem to rodzice powinni decydować o tym, czy dziecko puścić wcześniej do szkoły czy nie – podkreśla Barbara, babcia 3-letniej Wiktorii i 6-letniego Norberta.
Wśród elblążan opinie są często skrajne. Jedne aprobują przyjęte przez Rząd rozwiązania, inne stanowczo je krytykują - Sama zostałam posłana do szkoły w wieku 6 lat, bo czytać nauczyłam się w domu. I wcale nie czułam, że zabrano mi dzieciństwo. Przeciwnie, czułam się dumna, że jestem już duża, bo mam książki i zeszyty, uczę się pisać i rozwiązuję zadania – mówi Karolina, studentka PWSZ w Elblągu.
Posłanie 6-latków do szkół miało być sztandarowym przykładem reformy polskiego szkolnictwa. Ustawodawcy postanowili wziąć pod uwagę głos społeczeństwa, wyrażający sprzeciw. Na tę chwilę, w 2014 r. do szkoły powinny obowiązkowo pójść sześciolatki urodzone między styczniem a lipcem. Do 1 września zostało jeszcze dużo czasu, więc nie wiadomo, czy w tej kwestii nie będzie kolejnych zmian.
Zmienia zdanie bo i jego można zamienic na innego.
płemieł niech sam idzie do szkoły!Pokazaliśmy że można odwołać po w Elblągu,to odwołajmy ich z rządu.Dość mam tych popaprańców!ŚMIERDZI CZOSNKIEM!!!