We wtorek w trasę wyruszy kolejny tramwaj "ogórek" z nazwą patrona. Tym razem będzie to "Czesław Klimuszko". To już czwarty tramwaj z nazwą patrona. Czesław Klimuszko w głosowaniu elblążan zajął 5 miejsce (264 głosy), dlatego też jego imieniem i nazwiskiem przyozdobiony zostanie tramwaj nr 405.
Czesław Klimuszko (ur. 23 VIII 1905 Nierośno – zm. 23 VIII 1980 Elbląg) kapłan, franciszkanin, jasnowidz i zielarz.
Przyszedł na świat w niewielkiej wsi Nierośno, w Diecezji Wileńskiej. Jego rodzice to Wincenty i Zofia z Maciulewskich. Pochodził z niezamożnej rodziny, wychowywał się w niełatwych warunkach wraz z dwoma braćmi trzema siostrami, z których dwie szybko zmarły. Wychowywał się na wsi i miał częsty kontakt z przyrodą. Już wtedy dużo czasu spędzał na spacerach, bacznie obserwując przyrodę. „Ciągnęło mnie do chmur, do lasu, do samotności” – wyznawał.
W 1924 r. podjął naukę w gimnazjum w Grodnie, gdzie poznał nauki św. Franciszka z Asyżu. Tu zetknął się z o. Fordonem, który wywarł duży wpływ na Cz,. Klimuszkę i jego decyzję o przeniesieniu się do Lwowa i wstąpieniu do zakonu franciszkańskiego. Od 1925 r. rozpoczął nowicjat w Kalwarii Pacławskiej, gdzie otrzymał imię zakonne Andrzej. W dniu 6 maja 1934 r. otrzymał sakrament święceń w stopniu prezbitera.
Zgodnie z zakonnym zwyczajem co kilka lat przenosił się do innych klasztorów – do Gniezna, Wilna, Łagiewnik koło Łodzi, Warszawy. W stolicy zastał go wybuch wojny. O. Andrzej we śnie zobaczył już wcześniej hitlerowską napaść. Wraz z mieszkańcami Warszawy musiał uciekać i udał się na południe, a w 1940 r. znalazł się w Wierzbicy koło Radomia. Tam zetknął się z hitlerowskimi represjami, został pobity i okaleczony. Miało tam miejsce wydarzenie, które, jak sam opisywał, wpłynęło na późniejsze jego życie. Po wojnie znalazł się z innymi zakonnikami w Prabutach, gdzie zaczął odnawiać zniszczony kościół.
Tam spotkał księdza biskupa Maksymiliana Kallera, przedwojennego ordynariusza diecezji warmińskiej. W Prabutach zaczęła rosnąć sława o. Andrzeja, jako wizjonera – pomagał odnaleźć zagubione w czasie wojny osoby, potrafiąc wskazać miejsce ich przebywania lub spoczywania ciał. Otrzymywał masę listów, coraz więcej też ludzi przyjeżdżało osobiście. To nie podobało się władzom komunistycznym i o. Andrzej w przebraniu kobiecym uciekł w grudniu 1848 r. na południe Polski. Przebywał w klasztorach w Lubomierzu, Wyszogrodzie i Nieszawie. Tu poznał o. Lucjusza Chodukiewicza, z którym przyjaźnił się aż do śmierci. Kiedy ten został gwardianem i proboszczem w Elblągu, zaproponował o. Andrzejowi, by i ten przeniósł się do tego miasta. W roku 1961 o. Andrzej zawitał w Elblągu, w parafii św. Pawła. Pozostał tu aż do swej śmierci.
Od momentu przybycia do Elbląga wielokrotnie wyjeżdżał na różnorakie sympozja, spotkania, konferencje, które odbywały się w różnych miejscach Polski, ale także poza jej granicami. Jego książka „Moje jasnowidzenie świata” odbiła się głośnym echem w Polsce, mimo różnych przeszkód ze strony cenzury. Miał wielu przeciwników, a w tym gronie znaleźli się m.in. Krzysztof Teodor Toeplitz, Ludwik Jerzy Kern i przede wszystkim Jerzy Urban. Ten ostatni atakował go szczególnie zjadliwie, obrażając i wyśmiewając.
Życie o. Andrzeja toczyło się potrójnym rytmem, była to pomoc potrzebującym w Elblągu, osobiste spotkania, rozmowy, porady (słynne mieszanki ziołowe), diagnozy, pomoc w odnalezieniu zaginionych i posługa duszpasterska w kościele mocno ograniczona czasem.
Od 1975 r. Cz. Klimuszko zaczął chorować na płuca. W1980 r. czuł się już bardzo słabo. W sierpniu poszedł do szpitala, tam przyjął sakrament namaszczenia chorych. W dniu 23 sierpnia 1980 r., w obecności o. Lucjusza, który od długiego czasu był jego pomocnikiem i sekretarzem, o. Andrzej, na łożu śmierci, powiedział: “Ja nie umieram, spełniłem tylko wolę Bożą…”
Czesław Klimuszko mawiał o sobie: “Nie jestem ani uzdrawiaczem, ani cudotwórcą, ani nieomylnym. (…) Ilekroć słyszę ten wyraz jasnowidz pod swoim adresem, zawsze odczuwam zażenowanie. (…) Chciałbym tylko przynajmniej odrobinę mojej zdobytej wiedzy i doświadczenia przekazać ludziom oraz przedstawić to ogromne bogactwo, jakie nam daje żywa przyroda dla ludzkiego zdrowia”.
Jego pogrzeb, który odbył się 28 sierpnia w Elblągu, był widocznym znakiem wdzięczności wobec zakonnika, który poświęcił się pomocy potrzebującym. Na cmentarzu zgromadziło się kilka tysięcy osób, w tym ponad pięćdziesięciu prezbiterów zakonnych; homilię wygłosił o. Klemens Śliwiński, przełożony spowiedników w Bazylice św. Piotra na Watykanie; obrzędom pogrzebowym przewodniczył ks. Bp Jan Obłąk. Oto fragment jego przemówienia pożegnalnego (…) Była to postać znana, piękna, prawdziwie chrześcijańska. Gdyby się tak zastanowić, jaka była najważniejsza cecha jego życia, to byśmy powiedzieli, że chciał służyć z miłości.
Święty Franciszek, założyciel zakonu, do jakiego należał o. Andrzej, był najpiękniejszym człowiekiem, jakiego wydał Kościół, przez jego miłość do Boga, do ludzi i wszystkich stworzeń. To był anioł miłości. Śp. o. Andrzej naśladował swojego mistrza. Franciszek chciał być dla wszystkich dobry, chciał wszystkim służyć i o. Andrzej służył uśmiechem, czynem, radą, modlitwą. Całe jego życie było służbą miłości. (…) To był człowiek, który kochał. Prawdziwy syn świętego Franciszka i chluba zakonu franciszkańskiego (…)
Biuro Prasowe UM Elbląg
,,Otrzymywał masę listów, coraz więcej też ludzi przyjeżdżało osobiście. To nie podobało się władzom komunistycznym i o. Andrzej w przebraniu kobiecym uciekł w grudniu 1848 r. na południe Polski." Poprawcie
Szkoda tylko że te nazwiska są umieszczone w złym miejscy NA SZYBIE na dodatek obok napisu trasy i wygląda to jak dalsza część trasy.A DLACZEGO nie ma herbu Elbląga obok nazwisk co wstydzicie sie barw Elbląga.
za ten sukces PO kazało nam zapłacić dużoooo drożej http://biznes.onet.pl/zorganizowalismy-impreze-w-stylu-iscie-bizantyjski,18494,5183662,1,news-detal
kiedy trambalus z wabieniem - staranczaki wel swencickie gwiazdy milicji napływowi ze wsi, ?
W 1924 r. podjął naukę w gimnazjum w Grodnie, gdzie poznał nauki św. Franciszka z Asyżu - to się k.. wykształcił. Przystanek proponuję nazwać "Klimuszko kontra Kacmajor - kto był kim i dlaczego?"
Przeżyliśmy germanizacje, rusyfikacje, przeżyjemy i tę watykanizacje.