- Kluczowym problemem jest to, na ile kolej jest przygotowana do zaspokojenia rosnącego popytu, z którego rzecz jasna należy się cieszyć. To jest zasadnicza sprawa - jak kolej sobie poradzi, żeby tych wszystkich ludzi móc przewieźć w odpowiednich warunkach, punktualnie, żeby ich podróż po długiej przerwie nie była ostatnią” - mówił w Rozmowie w południe w RMF FM Karol Trammer, ekspert kolejowy i autor książki „Ostre cięcie. Jak niszczono polską kolej”.
Rekordowe tłumy w pociągach. Trammer: Kolej jest nieprzygotowanaPiotr Szydłowski / RMF FM
Mamy taki problem, że kolej jest trochę nieprzygotowana na wzrost popytu. Nawet prezes PKP Intercity przyznał, że na duże opóźnienia wpływa to, że jest więcej pasażerów. Wysiadanie i wsiadanie trwa dłużej. Jak mamy postój dwuminutowy, a pasażerowie wsiadają dłużej, to tworzą się wydłużenia, które się kumulują
- zauważył gość Rocha Kowalskiego.
Kolejnym problemem jest m.in. mała liczba lokomotyw dwusystemowych, które mogą jeździć po polskiej i niemieckiej sieci kolejowej. PKP Intercity nie ma odpowiedniej liczby lokomotyw. Trzeba je wymieniać na trasie, co nie jest przewidziane w rozkładzie jazdy. Kolejne pociągi muszą czekać, dlatego domino opóźnień się zwiększa
- podkreślił Trammer.
Co spowodowało problemy z przewozem węgla?
To jest zemsta tej szkodliwej polityki kolejowej, czy raczej antypolityki kolejowej, która była prowadzona od końca lat 80. Zezłomowanie wagonów towarowych, ograniczenie przepustowości linii kolejowych czy po prostu likwidacja wielu linii kolejowych, które teraz by były na wagę złota, bo mogłyby stanowić alternatywne ciągi - mówił w internetowej części Rozmowy w południe w RMF FM Karol Trammer, ekspert kolejowy i autor książki "Ostre cięcie. Jak niszczono polską kolej".
Zdaniem gościa RMF FM, gdyby nie likwidacja alternatywnych, kolejowych ciągów, dziś nie mielibyśmy problemu ani z przewozem, ani dystrybucją węgla w kraju.
Gdy na głównym ciągu mamy duży ruch pasażerski i pociągi towarowe właściwie się nie mieszczą, to wtedy mogłyby jeździć alternatywnymi ciągami
- tłumaczył Trammer.
Działania rządu lekiem na rosnące ceny biletów?
Roch Kowalski pytał swojego gościa również o wzrost cen biletów kolejowych. Zdaniem Trammera, pomóc mogłaby polityka rządu.
Przewoźnicy borykają się z bardzo dużym problemem wzrostu kosztów eksploatacyjnych. O ile pieniądze na inwestycje są, to pieniądze na bieżące utrzymanie ruchu kolejowego, utrzymanie taboru, energię elektryczną czy olej napędowy są problemem dla przewoźników. Niestety, pierwsze co przychodzi na myśl to podwyżka, czyli przerzucenie tych kosztów na klientów
- mówił autor książki "Ostre cięcie. Jak niszczono polską kolej".
I oczywiście to też nie jest tak, że w dobie inflacji kolej nagle ma być wyłączona z tego. Wszyscy podwyższają ceny, to dlaczego kolej ma być z tego wyłączona? Ale należy zadać pytanie, czy nie należałoby na przykład doprowadzić do końca trwającej kilka lat sprawy, której rząd nie umie przepchnąć przez Unię Europejską, czyli obniżenia podatku VAT na bilety kolejowe do poziomu zero procent. I to już by było jakieś zniwelowanie tego problemu
- dodał.
A czy rozwiązaniem mogłoby być wprowadzenie jednej ceny biletu, podobnie jak zrobili to Niemcy? - Na pewno jest to ciekawy pomysł jakiegoś takiego wybadania jak dużo ludzi chce jeździć koleją. Ale to nie jest rozwiązanie systemowe. To jest taka promocja, która w polityce niemieckiej nie została wcale wyjęta z kapelusza. To jest element reagowania na wysokie ceny paliw, próba zmniejszenia popytu na paliwa - mówił Trammer.
Uważam, że w polskich warunkach dużo ważniejszą kwestią od tego, czy będzie bilet za 9 złotych czy za 99 złotych jest to, żeby kolej doszła do europejskiego poziomu oferty przewozowej. Chodzi o to, żeby pociągi wreszcie na wielu liniach przestały kursować trzy lub cztery razy dziennie, a zaczęły kursować raz na godzinę. A w najgorszym przypadku raz na dwie godziny. To jest to, co najbardziej nas różni od kolejowej Europy
- dodał ekspert rynku kolejowego.
kupiliśmy bilet na kl-1 i co z tego jak do przedziałów i wagonów 1ki pchali sie ci z kl2.
obługa danego pociągu powinna chodzić po pociągu nie siedziec.za co tym nierobom płaciocie.Nic nie słychać co mowią przez głośniki to ma miejsce w kl1 intercity. Cofamy sie do PRLu.nieroby kolejarze.
Nie można cofnąć się do czasów PRL. Obecna sytuacja, dotycząca nie tylko funkcjonowania kolei, nie ma żadnego przełożenia na tamten system. Takie skojarzenia są niesprawiedliwe wobec tamtego państwa. Przecież obecne problemy powstały i nadal powstają z całkiem innych przyczyn. To właśnie błędy polityczne i gospodarcze państwa powstałego po sierpniu 1989 roku są powodem tych trudności. To właśnie nowy system uznał, że trzeba likwidować wszystko co stworzono w PRL, nawet to co można było odpowiednio dostosować do nowego systemu. Teraz ta głupota polityczna mści się na wszelkich przejawach codziennego życia naszego społeczeństwa. Co gorsza w dużej mierze dotyczy to bezpieczeństwa mieszkańców. Stąd tylko w ciągu jednej doby mamy śmierć czlowieka po pobiciu, gwałt i morderstwo kobiety miejskim parku czy atak z nożem na przypadkowych przechodniów i to w centrum stolicy kraju.
W tym kraju zarządzanym przez stropianowo -czosnkowa holote. Od lat trwa dziwny zwyczaj przekształcania lokalnych lini kolejowych w drogi dla rowerów. Jak ten transport ma być konkurencją dla transportu samochodowego skoro od lat 90 trwa proces likwidacji kolei zarówno normalnotorowej jak i tej wąskotorowej.
dalej pozwalajcie jeździć ukrom za darmo