Pierwszy celny strzał w 26 minucie i w sumie dwa w tej części spotkania. Oprócz tego strzał, przepraszam podanie Adriana Paluchowskiego do bramkarza gospodarzy. W pierwszej połowie akcje bramkowe były taką rzadkością niczym oazy na pustyni. Potem było z tym lepiej jednak to i tak nie zamazało słabego poziomu rywalizacji. Można stwierdzić, że goście byli jednym z najsłabszych zespołów jaki czarował swoją postawą miejscowych kibiców.
Niedokładne akcje, próby indywidualnych popisów, głównie przeszkadzanie, dośrodkowania w pole karne, które nie stwarzały zagrożenia. Tak prezentowała się pierwsza połowa. Trochę mało jak na druga ligę. Od Concordii nie wymagamy zbyt dużo. Zespół mało doświadczony, bazujący na kontratakach. Jednak Znicz nie zaprezentował się jak faworyt rozgrywek. Trudno się dziwić, znajduje się na odległym miejscu w tabeli w drugiej lidze. Nie ma w nim elementu zaskoczenia rywala, akcje były schematyczne.
Zespoły nie potrafiły stworzyć dogodnych okazji. Największym zagrożeniem były stałe fragmenty, po których popisywali się dobrymi wybiciami bramkarze i obrońcy.
W 37 minucie najlepsza sytuacja Znicza do momentu zdobycia bramki. Rzut wolny ze skrzydła i zagranie wzdłuż pola karnego, piłkę przepuszcza zawodnik gości a strzał łapie bramkarz. W 43 minucie Kiełtyka znalazł się w polu karnym minął obrońcę gości jednak nie zdołał strzelić.
Druga połowa rozpoczęła się od gola dla Concordii. Akcja, w której Damian Szuprytowski rozegrał podania z pierwszej piłki, wbiegł w pole karne za obrońców, podał do Kiełtyki, który z bliska posłał piłkę do bramki była najładniejszą jaką podziwiali kibice na trybunach. Jak powiedział trener Wojciech Grzyb to była Barcelona i trochę to przypominało akcje mistrza Hiszpanii. Potem Znicz bardziej zaatakował, strzelał z różnych pozycji na bramkę Zocha jednak zazwyczaj niecelnie. Concordia mimo, że się broniła to sprawiała lepsze wrażenie, rozgrywając groźne kontrataki, w których Szuprytowski, czy Marcin Martynowicz podawali niedokładnie.
W 70 minucie Znicz po sporym zamieszaniu zdobył gola. Piłka dośrodkowana z rzutu rożnego, przed bramką było kilkunastu zawodników, a strzały były blokowane przez defensywę gospodarzy. Jednak Michał Kucharski zdołał trafić do bramki Hieronima Zocha. W końcowych minutach okazje po podaniach z rzutu wolnego czy strzałach z dystansu miała Concordia Elbląg i Znicz, który prezentował się solidniej jednak spotkanie nie zostało rozstrzygnięte.
Concordia Elbląg - Znicz Pruszków 1-1 (0-0)
Bramki: Michał Kiełtyka 48. – Michał Kucharski 70.
Żółte kartki: Korzeniewski, Uszalewski, Szuprytowski - Niksiński
Concordia Elbląg: Hieronim Zoch - Łukasz Uszalewski, Bartosz Broniarek, Michał Lepczak, Adrian Korzeniewski (58' Patryk Galeniewski), Krzysztof Niburski, Jakub Zejglić, Radosław Stępień (69' Łukasz Nadolny), Damian Szuprytowski, Michał Kiełtyka, Marcin Martynowicz (75' Adrian Stępień).
Znicz Pruszków: Paweł Pazdan - Rafał Kosiec (63' Marcin Rackiewicz), Igor Biedrzycki, Arkadiusz Jędrych, Kamil Tomas, Michał Kucharski, Sebastian Olczak, Maks Banaszewski (77' Bartosz Niksiński), Krzysztof Kopciński, Maciej Machalski (54' Mariusz Zawodziński), Adrian Paluchowski.
Chyba redaktor był na innym meczu!
Panie Libuda nie bierz sie za sprawozdania meczy bo nie umiesz tego robic kompletnie !! A wywiad z Panem Matzem to wielki chaos !!