Utworzenie Centrum Kobiet w Elblągu to jeden z pomysłów Elżbiety Straszkiewicz, kandydatki PO na radną Rady Miejskiej w Elblągu. W rozmowie z Karoliną Śluz, dziennikarką Info.elblag.pl Straszkiewicz podkreśla, że chciałaby się zaangażować w sprawy elblążanek oraz rodzin, które potrzebują szczególnego wsparcia.
Z pierwszego albo drugiego miejsca na liście startuje się po to, żeby wygrać. A po co się stratuje z miejsca ostatniego, dziesiątego?
Ostatni mogą być pierwszymi. Może się tak zdarzyć, że osoby, które zagłosują na mnie stwierdzą, że to był strzał w dziesiątkę. Miejsce nie ma tu znaczenia, chodzi o to, że w ogóle się startuje.
Do Rady Miejskiej startuje się z określonym celem. Jaki ma Pani cel?
Jest wiele spraw w naszym mieście, które mi się nie podobają.
Jakie to są sprawy?
Jako kobieta, działaczka Kongresu Kobiet Polskich, osoba pracująca i znająca problemy pomocy społecznej oraz osób uzależnionych - widzę zaniedbania w tych obszarach. Nie można wszystkich spraw problemowych zrzucać na pomoc społeczną. Trzeba stworzyć trochę inną atmosferę dla rozwiązywania problemów społecznych w mieście, trzeba dać szansę organizacjom pozarządowym zajmującym się sprawami społecznymi mieszkańców, którzy znaleźli się lub znajdą w trudnej sytuacji, głównie ekonomicznej i nie radzą sobie z problemami.
Co można zrobić, żeby to zmienić? Czy ma Pani konkretne propozycje?
Mam pewne pomysły. Na pewno nie można wyłącznie mówić, że władze miasta wspierają trzeci sektor, ale trzeba rzeczywiście realizować współpracę z organizacjami pozarządowymi, zlecać i przekazywać im zadania, przypisane miastu.
Rozumiem, że gdy zostanie Pani radną w obszarze Pani zainteresowań będzie rodzina znajdująca się w trudnej sytuacji?
Nie tylko. Myślę, że w ogóle w naszym mieście jest mało osób szczęśliwych ze swojego życia. Mieszkańcy chyba nie mają takiego poczucia, że mają wsparcie we władzach miasta. Mało jest instytucji, do których można się zwrócić o pomoc w momencie kryzysu. Nie chodzi tutaj wyłącznie o pomoc finansową. Wiele osób nie radzi sobie z problemami codziennego życia, są to kwestie związane z wychowaniem dzieci, z zaburzeniami w relacjach rodzinnych, „uciekaniem” w uzależnienia, czy też przemoc.
Z racji swojego zawodu bywam w wielu ośrodkach gminnych i widzę, że w tych mniejszych środowiskach ludzie potrafią wykorzystać obecne możliwości, potrafią pisać i realizować świetne programy, potrafią uaktywniać lokalną społeczność. Wiem, że tam w małych społecznościach można łatwiej zauważyć problemy mieszkańców, ale takie miasto jak Elbląg ma inne atuty, które moim zdaniem nie do końca są wykorzystane w tych sferach życia społecznego. Owszem promuje się projekty inwestycyjne - mówi dużo o budowaniu boisk, dróg, mostów. Programy nastawione na rozwiązywanie problemów społecznych to co innego - tu rezultatem są tzw. efekty miękkie.
Efekty miękkie, to znaczy?
To znaczy, że tych efektów nie widzimy gołym okiem, trudno jest zmierzyć na przykład rezultat pracy profilaktycznej z młodzieżą, ale wszyscy wiemy, że programy takie należy realizować. Po prostu efekty takich działań nie są tak spektakularne jak otwarcie nowej pięknej szkoły czy drogi. Rozwiązywanie problemów społecznych nie jest tematem tzw. medialnym, ale jest równie ważne i nie można go lekceważyć.
Co radny może zrobić, żeby pomóc rodzinom, które potrzebują tej pomocy?
Radny może lobbować na rzecz pewnych pomysłów. Jest sporo osób, organizacji, które chciałyby robić konkretne rzeczy. Nie można gasić tych pomysłów w zarodku, trzeba pomóc, wskazać źródło finansowania, wspomóc merytoryczne, organizacyjnie osoby, które mają pomysły i z pasją chcą pomagać innym. Można tworzyć różne ośrodki, sama mam pomysły w tym kierunku.
Jakie to są pomysły? Proszę się pochwalić.
Zarażam kilka koleżanek tym, żeby stworzyć w Elblągu centrum kobiet, czyli punkt, w którym pomoc otrzymywałyby kobiety, które usunęły się z życia zawodowego, społecznego, najczęściej wypadły z rynku pracy, ponieważ zajęły się dziećmi a obecnie trudno im jest znaleźć pracę.
Jak to centrum mogłoby zadziałać?
Wzmacniałoby kobiety, pokazywałoby im, że mają potencjał, że nie można rezygnować z realizacji siebie. W takim centrum kobiety miałyby opiekę psychologów, wskazówki ekspertów w różnym zakresie na przykład obsługi komputera i Internetu, spraw fiskalnych, uczyłyby się przedsiębiorczości, poruszania w różnych instytucjach, urzędach, rozwijały talenty artystyczne itp.
Jako członkini Kongresu Kobiet Polskich działa Pani na rzecz zwalczania nierówności pod względem płci. Czy w Elblągu ta nierówność jest widoczna?
Jest to widoczne w całym kraju. Ja osobiście radzę sobie, ale wiele kobiet nie zdaje sobie sprawy z dyskryminacji i nierównego traktowania.
Gdzie Pani zauważa te nierówności? Jakie jest Pani doświadczenie w tym zakresie?
Przede wszystkim w zatrudnieniu. Mniejszy odsetek kobiet piastuje kierownicze stanowiska, funkcje związane z zarządzaniem. Kobiety wykonują zawody trudniejsze, niżej opłacane, wymagające poświęceń. Typowo kobiece sfery to pomoc społeczna, oświata, służba zdrowia. Dyskryminacja widoczna jest również w sferze polityki. Jest to na pewno uwarunkowane „wielowiekowym” podejściem do kobiet. Niestety stereotypy wciąż są żywe – wg wielu kobiety powinny pełnić role matek, opiekunek ogniska domowego, a nie angażować się zawodowo czy politycznie. Takie myślenie funkcjonuje powszechnie, choć kobiety naprawdę potrafią dzielić wszystkie im przypisane role. Potrafią sobie dobrze radzić, są bardziej odporne na stres co zauważa się szczególnie teraz – w dobie światowego kryzysu. Bo życie je tego nauczyło, kobiety ciągle żyją pod jakąś presją, w stresie.
Niedopuszczalne jest aby kobiety były dyskryminowane przez mężczyzn w sprawach, które dotyczą nas. Często nie pyta się kobiet o zdanie, kiedy rozpatruje się kwestie ich dotyczące.
Myśli Pani, że jako radna będzie miała taką siłę przebicia, żeby walczyć o swoje z mężczyznami w Radzie Miejskiej?
Nie o walkę tu chodzi, bardziej o moc przekonywania, większą siłę przebicia, niż mam teraz. Nasz ruch Kongres Kobiet Polskich, zrobił wiele. Jesteśmy zauważalne i rozpoznawalne, ale tak trzeba działać - mówić głośno o naszych potrzebach. Już wiele się zmieniło, mężczyźni widzą, że jesteśmy zdeterminowane, uwrażliwiliśmy społeczeństwo na kwestię równości płci w różnych sferach życia. Kolejnym krokiem jest większy udział kobiet we władzach, w polityce. To jest nasz kolejny cel.
Rodzina, sytuacja kobiet - czy to będą główne sprawy, którymi będzie chciała się Pani zająć?
Oczywiście. Bez kobiet i ich dobrej kondycji, rodzina też nie będzie dobrze funkcjonowała. W Elblągu trzeba się zastanowić nad infrastrukturą opiekuńczą i wychowawczą oraz sensowną polityką prorodzinną. Niedopuszczalne jest by w tak dużym mieście jakim jest Elbląg funkcjonowały tylko 4 żłobki. Dostępność przedszkoli też pozostawia wiele do życzenia, szkoły funkcjonują nie tak, jak byśmy chcieli. To są tematy, gdzie zdanie kobiety jest ważne i potrzebne, tu mogłabym wspomagać, liczniejszych zazwyczaj w Radzie Miasta, mężczyzn.