Chora na nowotwór elblążanka przez przypadek dowiedziała się, że operacja, którą miała mieć w Szpitalu Miejskim św. Jana Pawła II pod koniec października, została odwołana. Gdy zadzwoniła do szpitala, aby potwierdzić informację i zapytać, co powinna zrobić dalej, usłyszała opryskliwe: "Skąd ja mam wiedzieć, niech pani dzwoni do wojewody". - Niczego więcej się nie dowiedziałam. Nie rozumem jak można w ten sposób potraktować pacjenta. Myślę, że takich kobiet czekających tam na zabiegi jest więcej, ciekawe czy ktoś je powiadomił, że to już nieaktualne - mówi pani Karolina.
Sytuacja związana z pandemią jest coraz poważniejsza. W tej chwili w elbląskim szpitalu miejskim przebywa 41 osób, u których zdiagnozowano COVID-19. Takich pacjentów przybywa z dnia na dzień. Natomiast personelu medycznego zaczyna brakować. Lekarze i pielęgniarki pracujący na pierwszej linii frontu mają być prawo coraz bardziej zmęczeni i sfrustrowani. Trudniej jednak zrozumieć sytuację, gdy nerwy puszczają również pracownikom administracji szpitali. O takim zdarzeniu mówi pani Karolina, elblążanka chora na raka szyjki macicy.
Drugi miesiąc czekam na operację w Szpitalu Miejskim w Elblągu. W sierpniu wyznaczono mi termin na 26 października. Sam lekarz powiedział, że to trochę długo, ale rozumiem, że mamy czasy covida, więc czekałam cierpliwie. W poniedziałek, oglądając konferencję poświęconą połączeniu oddziałów ginekologiczno-położniczych, zorientowałam się, że być może szpital przy ul. Żeromskiego znów nie funkcjonuje. Postanowiłam dowiedzieć się, co z moim zabiegiem. Najpierw próbowałam dodzwonić się na oddział, ale to mi się nie udało. W końcu zadzwoniłam do sekretariatu. Pani powiedziała mi, że nie będzie mojej operacji, że nie ma żadnych operacji. Zapytałam się, co w takim razie powinnam zrobić. W odpowiedzi usłyszałam: Skąd ja mam wiedzieć, niech pani dzwoni do wojewody. Tylko taką informację uzyskałam od tej pani. Załamałam się. Bardzo zależało mi na tym, aby mieć ten zabieg jak najszybciej, abym mogła wrócić do opieki nad dziećmi, pracy, a obawiam się, że znów będę musiała czekać
- opowiada elblążanka.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy rzeczniczkę szpitala, która jednocześnie jest pełnomocnikiem praw pacjenta. Przedstawicielka szpitala przyznaje, że zachowanie pracownicy było niedopuszczalne.
Chciałabym przeprosić pacjentkę za niefortunną, a właściwie niegrzeczną informację, którą uzyskała od naszego pracownika, o możliwości leczenia operacyjnego w oddziale ginekologii Szpitala Miejskiego św. Jana Pawła II w Elblągu
- mówi Małgorzata Adamowicz, pełnomocnik ds. praw pacjenta elbląskiego szpitala miejskiego.
Na szczęście pani Karolina nie będzie musiała czekać na zabieg. Po tym, gdy z kolejnym skierowaniem od swojego ginekologa zgłosiła się do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu, tam udało się wyznaczyć termin jej operacji na 28 października. Elblążanka nie ukrywa, że przykro jej z powodu tego, jak potraktowano ją w szpitalu miejski, zastanawia się również, czy inne kobiety czekają na zabiegi wiedzą, że te mogły zostać odwołane.
Mam raka szyjki macicy, na szczęście nie jest to nowotwór inwazyjny. Diagnoza jednak wywróciła całe moje życie do góry nogami. Mój pracodawca, którego poinformowałam o swojej chorobie, potraktował mnie bardzo nieładnie. Efekt jest taki, że po zabiegu i rehabilitacji najpewniej będę musiała szukać nowej pracy. To wszystko mnie podłamało. Mam jednak dwójkę dzieci i powiedziałam sobie, że dla nich muszę być silna, chcę żyć. Jednak to, jak zostałam potraktowana w szpitalu, bardzo mnie podłamało. Nie rozumiem, jak można w ten sposób odnieść się do pacjenta, praktycznie zostawić go samemu sobie. Myślę, że takich kobiet jak ja może być więcej, część z nich może jeszcze nie wiedzieć, że ich zabiegi, operacje są już nieaktualne
- mówi pani Karolina.
O to, jak obecnie wygląda sytuacja na ginekologii w szpitalu miejskim, zapytaliśmy rzeczniczkę. Dowiedzieliśmy się, że rzeczywiście wszystkie planowane w najbliższym czasie zabiegi zostały odwołane. Pacjentki, które miały wyznaczone terminy, powinny zgłosić się do swoich lekarzy prowadzących i szpitala przy ul. Królewieckiej, gdzie takie usługi są wykonywane.
W tej chwili przygotowujemy oddział ginekologiczny do przyjęcia pacjentów z COVID-19. Znajdzie się tam dla nich 16 dodatkowych łóżek. To oznacza, że będziemy dysponowali 69 miejscami dla osób, u których potwierdzono zakażenie koronawirusem. Czekamy w tej chwili na dodatkowy personel. Skierowano do nas 10 lekarzy
- wyjaśnia Małgorzata Adamowicz.
W tym szpitalu leżał mój tata niestety sprawy onkologiczne powiem krótko NAJGORSZY szpital w jakim byliśmy wliczając wszystko lekarzy , pielęgniarki obsługę np. co dwa dni wozili go po innych szpitalach na badania itp zaorać i powiększyć park
mam wrażenie że ze względu na cowid wszystkie choroby zostały zapomniane. Drodzy lekarze ludzie chorują również na inne dolegliwości,a wy zachowujecie sie jak by nic innego już nie było.Społeczeństwo bez cowida umiera.Brawo panowie i panie doktorzy.Lekarze rodzinni zabarykadowali się że nie można sie do nich dostać,a gdzie przysiega którą składali
"Skierowano do nas 10 lekarzy"- ale zostali oni zabrani z POZ...
W tych czasach Covida jak widać dla naszej służby zdrowia inne ważne choroby przestały istnieć, a pacjent jest lekceważony i wszystko zostaje zamiecione pod dywan. Jak zwykły człowiek może w tych czasach walczyć o swoje zdrowie - życie! Wcale niestety zostaje pominięty...
Macie obronę oddziału ginekologii w szpitalu miejskim...
Kultura obsługi pacjenta od lat niezmienna, zawsze jest ktoś kto zepsuje Dobry wizerunek.
Powiem tak, ta Pani - wręcz nazwę ją szmatą - powinna być od razu przykladowo przeniesiona na stanowisko gdzie ma kontaktu z klientem. Jezeli ma swoje wywody co do Wojewody to niech sobie do niego dzwoni, a nie odbija swojej flustracji na kliencie (pacjencie).
Elblążanin- weż na uspokojenie nie wiem ile masz lat ale gdybyś miał trochę rozsądku to byś wiedział że ocenia się po wysłuchaniu dwóch stron -nie bronię pielęgniarki ale ty delikatnie mówiąc wypowiadasz się jak BURAK-miłego dnia "pozdrowienia od Szumowskiego" "
Czyli nie chodzi o łączenie oddziałów a o przekształcenie Żeromskiego w szpital zakaźny. O tym decydenci wiedzieli dawno ale grali zaskoczonych i publikowali odważne pismo Nowaka do wojewody. Teraz pojawiła się "Pani Karolina" której się nie można dziwić - zdrowie i zaufanie. Dlaczego WSzZ nie przejął wszystkich pacjentów Żeromskiego, także tych czekających? Prawda i jasny komunikat władz miasta i obydwu szpitali załatwił by sprawę i oszczędził zdrowia wszystkim. Po licho była ta "konferencja" w kantorku z Elą i Missanem skoro miała na celu bajerowanie a nie prawdę o szpitalu. Chorzy na wirusa też potrzebują miejsc w szpitalu, ale bajdurzenie wznieca gniew wszystkich przeciw wszystkim.
Niestety,w szpitalu na Królewieckiej nie jest lepiej, tak się złożyło,że miałam baaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo duży kontakt z róznymi oddziałami i poradniami w tymże i mogłabym napisać esej ,a może nawet nowelę nt. jak ch.....wo byłam potraktoawana przez lekarzy,pielęgniarki, pracowników administracyjne, oprócz pań salowych,one zawsze były spoko :) o błędnych diagnozach zagrażających życiu nie wspomnę.