Milan Zientara „Lick The Poison”
03.04.2025 – 08.06.2025
Duet kuratorski: Emilia Orzechowska, Karolina Połom
Otwarcie wystawy: 03.04.2025 o godz. 18:00
Milan Zientara to artysta wizualny młodego pokolenia, który wiosną 2024 roku wygrał piątą edycję Ogólnopolskiego Studenckiego Konkursu Malarskiego im. Wojciecha Fangora. W ramach nagrody specjalnej, artysta realizuje swoją indywidulaną wystawę „Lick The Poison” w przestrzeni krużganka Galerii EL. Zientara prezentuje swoje najnowsze prace malarskie i obiekty przestrzenne, które, będąc w bezpośredniej relacji pomiędzy sobą, wzajemnie rozbudowują i multiplikują swoje znaczenia. Malarstwo z rzeźbą pozostają w nieustannym dialogu, który pozwala odnaleźć ukrytą w dziełach wieloznaczność. Z “rozmowy” tej powstaje pewnego rodzaju napięcie, które ma bezpośredni wpływ na emocje odbiorczyń i odbiorców, wzbudzając w nich rodzaj niepokoju, a w skrajnych przypadkach, wręcz obrzydzenia. Pomimo dyskomfortu, “lekkiego chłodu w relacji” i dystansu, jaki wytwarza się pomiędzy dziełem a odbiorcą, artysta, w sposób bardzo świadomy i błyskotliwy, dba o doświadczenia swojej publiczności, tworząc również możliwości utożsamiania się̨ i odnajdywania własnej przestrzeni w jego twórczości, co świadczy o niezwykle inteligentnym i dojrzałym procesie kreacji. Praktyka artystyczna Milana cechuje się̨ rozbudowaną warstwą symboliczną, która sprzyja płynności interpretacji. Zientara działa mocno autoterapeutycznie, analizując sytuacje dziejące się̨ bezpośrednio obok niego, badając problematyki relacji międzyludzkich, męskiej cielesności i seksualności, zdrowia psychicznego, rytuałów, przemocy fizycznej i psychicznej. W swojej twórczości skupia się nad wpływem systemu patriarchalnego na osoby socjalizowane do roli mężczyzny, czerpiąc również ze swoich osobistych przeżyć i, jak mówi w wywiadzie: “Nie mógłbym opowiadać o swoich doświadczeniach, zmyślając. Nie znoszę nieszczerości w sztuce i wszędzie indziej”. Ale daje też sobie przestrzeń dla niedopowiedzeń i zmyśleń, mówiąc “zdarza się, że odpływam w fantazje o sobie. Jak większość z nas, wyobrażam sobie to, jaki mogę się stać, jakie chcę, żeby były moje ciało, mój umysł, moja energia.”*
* cytaty pochodzą z rozmowy Milana Zientary z Emilią Orzechowską pt.: “Proponuję, abyście skosztowali”, która zostanie opublikowana w Magazynie “FORMAT” (nr 94/2025)
autorka tekstu: Emilia Orzechowska
„Nie wiedział, co się dzieje, skąd napływają te przerażające dźwięki, trudne do rozpoznania. Starał się wsłuchiwać we wszystko, co docierało do jego uszu, głowy, ciała. Był huk, pisk, krzyki, a potem cisza. Cisza okazała się zdecydowanie bardziej przerażająca od silnych dźwięków, które poruszały każdą część jego ciała. Hałas był pewniejszy, oznaczał działanie, a kiedy nastał spokój, zrozumiał…, że to koniec. Koniec tego co znał, kochał, a często nienawidził. I w jednej chwili skończył się świat.
Mimo strachu i lęku zaczął szukać, wiedział, że tylko bezpieczne miejsce może dać mu schronienie. Miejsce, w którym się uspokoi, a jak to się już stanie, to będzie wiedział co zrobić. Mimo, że świat nie istniał, on z całych sił wierzył i czuł, że istnieje przestrzeń, w której będzie mógł przeżyć. Czołgał się w zgliszczach, walczył z burzą i gradem, sztormem i piorunami, cały czas zbliżając się do resztek przeszłości. Pragnął dotyku, pragnął dźwięku głosu człowieka. Nie wiedział jak długo trwa ta podróż, ile godzin, a może dni, tygodni. Nagle poczuł chłód i cichy dźwięk, a może to pisk? I poczuł spokój, odnalazł krużganek. A w nim ludzi i zwierzęta, byli tacy jak on i zupełnie różni. Ta granica się zatarła, stracił poczucie czasu i jasność odbioru. Wiedział, że choć na chwilę odnalazł spokój, ale czy tego oczekiwał? Czy rozumiał, że musi zbudować świat na nowo?
Po dłuższej chwili nabrał sił, nie był już sam. Postapokaliptyczna przestrzeń stała się jego domem, a może laboratorium, w którym wraz z innymi ocalałymi zbuduje nowy świat. Chłonął historie, układał w głowie to co go spotkało, walczył z emocjami. Przechadzał się po krużganku i szukał przedmiotów, znajdował je, zbierał i z nich tworzył. A tworzył różnie, raz chaotycznie, raz obficie. Odpłynął w świat fantazji, gdzie wyobrażał sobie swoje ciało i umysł w idealnych ramach. Wymyślał siebie na nowo, a do tego używał zaschniętych farb, żrącego kleju, skroplonej terpentyny, potłuczonego szkła. Gdy szukał ideału, odnalazł truciznę. Wiedział co z nią zrobić, odpowiednio wykorzystana dodawała mu witalności, wzmacniała zmysły. W niedostosowanej ilości wywoływała bolesny głód i pragnienia, nad którymi nie mógł zapanować. To on decydował w jaki sposób jej użyje. Z końca i pustki wytworzył formę, która stała się wszystkim tym, czego pragnął, futurystyczną wizją idealnego ciała i umysłu.
Choć świat się skończył, zespolony z malarstwem, odpłynął ze skrajności w skrajność.”
autorka tekstu: Karolina Połom