Wczoraj, 26 sierpnia rozpoczęła się XIII edycja Elbląskich Nocy Poezji i Teatru. Sala kina „Światowid” wypełniona była niemal w całości i to głównie przez młodą publikę. Tegoroczną edycję imprezy zainaugurowała projekcja filmu "Gabinet doktora Caligari" z muzyką na żywo w wykonaniu zespołu Tymon & The Transistors.
Obecnie, gdy w Polsce wciąż nie jest łatwo o dobry film, a my jesteśmy już znużeni wałkowaniem podobnych schematów, wracamy do tego co stare, zapomniane i odkurzamy na własny sposób. I chociaż w Polsce projekcje kina niemego z muzyką na żywo mają już swoją publiczność, w Elblągu są one czymś nowatorskim.
Trudno powiedzieć, co przyciągnęło, aż tak dużą liczbę młodych ludzi na projekcję filmu, bądź co bądź, zupełnie innego od tego, którym są zalewani na co dzień. Czy była to ciekawość, jak wygląda występ zespołu, który ma stanowić jedynie tło muzyczne? A może to nazwisko „Tymański” przyciągnęło ich kina „Światowid”? Może jedno i drugie, w połączeniu z niską ceną biletu (5 złotych) dało ten efekt? Pewne jest tylko jedno – widzów było więcej niż przewidywali sami organizatorzy. To znak, że takich imprez powinno być więcej. A pomysł „Światowida” na przypominanie najstarszych filmowych pereł jest trafiony.
Wczoraj, podczas pierwszego dnia XIII Elbląskich Nocy Teatru i Poezji zaprezentowano film pt. „Gabinet Doktora Caligarii”. W wikipedii przeczytamy o nim, że jest to przełomowy film niemy z 1920 roku, wyreżyserowany przez Roberta Wiene. Jedno z najwcześniejszych dzieł niemieckiego ekspresjonizmu filmowego, które wywarło duży wpływ na rozwój kinematografii. Jest też jednym z pierwszych filmów grozy w dziejach kinematografii.
Znawcy kina, podkreślają, że film Wienego to nie tylko kunsztowny, wysmakowany obrazek, ale także jeden z pierwszych filmów wprowadzających do niemieckiego kina postać demonicznego tyrana", bez niego dzisiejszy horror z pewnością nie byłby taki sam. Z kolei Filip Kalinowski z magazynu filmowego „Movie" stwierdza, że „postać somnambulika Cesara spaja w sobie cechy wielu przyszłych wampirów i zombie."
Muzyka zaproponowana przez zespół Tymon & The Transistors z pewnością odświeżyła i ożywiła ten film. Przez co widz mógł go na nowo odkryć, zinterpretować na nowo.
My- współcześni, oglądając „Doktora Calligari” wiemy więcej o świecie niż wiedzieli twórcy filmu, dlatego też mamy warunki ku temu, żeby dostrzec więcej. Z pewnością zauważymy, że chociaż minęło 90 lat, a ludzkość zrobiła w tym czasie wiele milowych kroków, to pewne zachowania wciąż wśród nas funkcjonują. Któż z nas nie zna lub nie słyszał o jakimś „doktorze Caligarim”, który zaślepiony własną ambicją lub fascynacją zapomina o tym, co jest właściwym celem pracy? Podobne zachowanie ludzi na jarmarku jest nam znajome. Przychodzą nie tylko po to, żeby coś kupić czy sprzedać, ale także po to, żeby się trochę rozerwać i dostarczyć sobie tanich wrażeń i przez własna głupotę dają się nabrać tytułowemu bohaterowi. Dziś tą funkcję jarmarków spełniają chociażby plotki, i plotkarskie portale jak np. pudelki i inne.
Ekipa INFO chyba nie była na tym przedstawieniu skoro pisza o pelnej sali... Zalosne, ze kolejny portal odstawia taka prowizorke. Na widowni bylo sporo wolnych miejsc.