W niedzielny wieczór Teatr im. A. Serwruka wypełniły rockowe dźwięki, młodzieńcza żywiołowość i egzystencjalne pytania, a to wszystko za sprawą spektaklu „Jesus Christ Superstar” w wykonaniu Teatru Muzycznego w Łodzi.
Musical „Jesus Christ Superstar” autorstwa Andrew Lloyda Webbera (muzyka) i Tima Rice’a (libretto), traktuje o ostatnim tygodniu życia Jezusa Chrystusa z punktu widzenia jego zwolenników i przeciwników. Tematyka biblijna sztuki z mocną, rockową muzyką i współczesną scenografią tworzą ciekawe widowisko, którego forma nie przytłacza treści. Pada wiele pytań, na które od wieków ludzie poszukują odpowiedzi. Judasz, Maria Magdalena, Piłat – patrzą na Jezusa w sposób pozbawiony bogobojności. Widzą w nim człowieka z charyzmą, prawego, ale też człowieka zmęczonego, wątpiącego, tracącego wiarę w człowieka i sens swojej ofiary.
Spektakl, który Teatr Muzyczny w Łodzi wystawia od półtora roku, w całości zagrany jest w wersji oryginalnej (po angielsku) z polskim tłumaczeniem wyświetlanym nad sceną.
- Aktorzy bardzo czysto i wyraźnie śpiewali swoje kwestie, dlatego nie miałem problemu ze zrozumieniem o czym śpiewają – wyznał p. Roman. – A czego nie zrozumiałem, to doczytałem – dodaje ze śmiechem.
- Obawiałam się trochę, że mój angielski jest za słaby, żeby wysłuchać spektaklu w tym języku, ale informacja o napisach dawała szansę na zrozumienie treści wypowiadanych przez aktorów – przyznała p. Elżbieta. – Chociaż migające nad sceną napisy kusiły, żeby na nie zerkać, to to, co działo się na scenie było tak zajmujące, a jednocześnie tak zrozumiale zagrane, że w zasadzie nawet bez tekstu można było nie tylko zrozumieć, ale również przeżyć przedstawianą fabułę. Na przykład duże wrażenie zrobili na mnie policjanci, którzy w pierwszej scenie otoczyli śpiewającą młodzież i uderzali pałkami w tarcze.
- Fantastyczny spektakl – mówi p. Bożena. – To pierwsze co mi przychodzi do głowy. Teraz wracając do domu, poza nuceniem „Hosanny” będę porządkowała myśli. Wiele ważnych i trudnych pytań padło ze sceny, pytań na które chcielibyśmy poznać odpowiedź, ale rzadko zgłębiamy ich istotę. Cieszę się, że dzięki Elbląskiej Wiośnie zatrzymałam się na chwilę i pochyliłam nad tymi zagadnieniami.
- Dużo emocji, świetna, przejmująca muzyka znakomicie podkreślająca treść, bardzo dobrze zagrany spektakl – podsumował p. Jan. – Były zabawne momenty, ale przede wszystkim dużo okazji do zastanowienia się.
Publiczność długo dziękowała artystom za dostarczone wrażenia, na stojąco wysłuchała dwukrotnego bisu i wyraźnie nie miała ochoty opuszczać sali teatru. Na szczęście kolejna dawka świetnego aktorstwa i dużych emocji już we czwartek (7.04), kiedy Krystyna Janda wystąpi w monodramie „Danuta W.”.