Nagrody za teatralne role roku są przyznawane w Elblągu od 2001 roku. Początkowo były to nagrody pieniężne, ale po trzech latach laureaci zaczęli otrzymywać również statuetki "Aleksandra". Nawiązują one do postaci Aleksandra Sewruka. To z jego inicjatywy usamodzielniła się elbląska scena teatralna.
Najważniejszą dla aktorów statuetkę przyznają widzowie. W marcu na info.elblag.pl rozpocznie się głosowanie, za pośrednictwem którego elblążanie będą mogli typować najpopularniejszego aktora lub aktorkę. Aby ułatwić wybór, przedstawimy wszystkich aktorów naszego teatru, którzy brali udział w spektaklach podlegających ocenie.
Maria Makowska – Franceson - Absolwentka Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi – 1975. Pracowała w Teatrze Dolnośląskim w Jeleniej Górze, Teatrze im. Wilama Horzycy w Toruniu, Teatrze im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku. Znana z m.in. z roli Babci Cajtla w "Skrzypku na dachu" Josepha Steina, w reż. Artura Hofmana, Manczkina w "Czarnoksiężniku z krainy Oz" Lymana Franka Bauma, w reż. Jerzego Bielunasa czy Tadrachowej w "Moralności Pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej, w reż. Mirosława Siedlera.
Jak zaczęła się Pani przygoda z aktorstwem?
Bardzo późno. Przed pójściem do klasy maturalnej zdobywałam nagrody w konkursach recytatorskich i moja wspaniała nauczycielka języka polskiego powiedziała „a może byś zdawała do szkoły teatralnej”. Zdawałam do łódzkiej filmówki. Za drugim razem się dostałam i szczęśliwie ją skończyłam.
Jak i kiedy trafiła Pani do naszego miasta?
Płynęłam jachtem z moim ówczesnym narzeczonym po Zalewie. Wysiadłam w Elblągu Zdrój. Pierwszego człowieka na kei zapytałam, czy tu jest teatr. Dowiedziałam się, że właśnie powstał, a dyrektorem jest pan Jacek Gruca. To było lato. Poszłam do teatru i porozmawiałam … z portierem. Wróciłam do Płocka i otrzymałam telefon od dyrektora elbląskiego teatru, że chce się ze mną natychmiast spotkać. Spotkaliśmy się i bardzo szybko znalazłam się w Elblągu. To był listopad 1976 r.
Jakie było Pani pierwsze wrażenie, kiedy przyjechała Pani do Elbląga?
Było dziwne. Miasto było dość rozległe, tramwaje jeździły z jednego końca do drugiego. Od razu zauroczyła mnie Starówka. Poza tym teatr mnie zafascynował. Trafiłam na cudownych ludzi.
Która rola stanowiła dla Pani największe wyzwanie?
"Ballada Łomżyńska" Ernesta Brylla, w reż. śp. Jacka Grucy. Muzykę napisał Czesław Niemen. To było bardzo fajne przedstawienie i duże wyzwanie. Nawet zdobyliśmy nagrodę w Warszawie. Bardzo miło wspominam "Balladynę" Juliusza Słowackiego, w reż. Józefa Jasielskiego czy "Damę z walizką" Agnieszki Osieckiej, w reż. Konrada Szachnowskiego.
W kogo chciałaby się Pani wcielić, o jakiej roli Pani marzy?
Zagrałam tyle, że już w tym wieku nie mam specjalnej ochoty, żeby coś specjalnego zagrać. Albo już mnie to ominęło, bo jestem za stara, albo jest to rola, która nie jest na rynek elbląski.
Proszę dokończyć zdania mówiąc pierwsze, co Pani przyjdzie na myśl:
Jestem... szczęśliwa.
Marzę o... żeby jeszcze trochę popracować i zdrowiu i szczęściu.
Autorytetem jest dla mnie... ludzie mądrzy, którzy coś wnoszą w moje życie.
Nie mam czasu na... bzdury.
Zawsze uśmiecham się, gdy.... jestem zadowolona z życia.
Wzruszam się gdy... jeżeli coś miłego zobaczę.
W wolnych chwilach... czytam, chodzę z kijkami, biegam, chodzę na siłownie.
"Aleksander" jest dla mnie... już dostałam dwa.
Z Marią Makowską – Franceson rozmawiała