W kawiarnianej atmosferze, przy herbacie i dźwiękach saksofonu, korzystaliśmy z okazji do chwili refleksji po minionej, burzliwej kampanii wyborczej. Tę okazję dała nam ostatnia premiera tego sezonu, która miała miejsce wczoraj o godzinie 19.00 w Teatrze im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. Tym razem zobaczyliśmy spektakl muzyczny pt. „A my…róbmy swoje” w reżyserii Andrzeja Ozgi. Była to miła odmiana po „przedstawieniach politycznych”, którymi byliśmy bombardowani w ciągu ostatnich kilku tygodni.
Nie przemawiają do mnie piosenki Wojciecha Młynarskiego. Są zbyt sztampowe i już nieaktualne, ze sztandarowym „Jesteśmy na wczasach” na czele. Tak mogłabym napisać jeszcze kilka dni temu. Cóż się okazało po wczorajszym spektaklu?
Po pierwsze, słusznie przekonywał reżyser Andrzej Ozga, że w piosenkach Młynarskiego wciąż możemy odnaleźć komentarz współczesnej rzeczywistości. Wykonanie oraz aranżacja twórców wczorajszego spektaklu potwierdziły jego słowa.. A po drugie, dowiedzieliśmy, że są teksty Młynarskiego, które znamy…tyle, że nigdy do głowy by nam nie przyszło, że są napisane właśnie przez niego.
Można powiedzieć, że spektakl „A my…róbmy swoje” jest lekki, zabawny i wprowadza nas w wakacyjny klimat. Są piosenki o miłości, marzeniach….itp. Śmiejemy się też słuchając piosenek o cudach politycznych, sztabie kryzysowym, o polityce miłości czy o komercyjnych małpach. Przecież tak dobrze to wszystko znamy. Lecz w pewnym momencie łapiemy się na tym, że nasz śmiech jest zabarwiony sarkazmem.
Spektakl „A my róbmy swoje” nie odbyłby się bez panów. To oni wypiekli dla nas ten smaczny przedwakacyjny tort z polewą o smaku lukrecji;) Aktorzy Tomasz Czajka, Tomasz Muszyński oraz Leszek Andrzej Czerwiński niczym panowie z Kabaretu Starszych Panów przybliżali nam kolejne smaczki-aluzje, w które obfitują teksty Młynarskiego.
Pośród nich najbardziej przekonywający wydał mi się Leszek Andrzej Czerwiński. Miał rację dyrektor Mirosław Siedler mówiąc, iż piosenka pt. „A wójta się nie bójta” była jego numerem popisowym. Widać, że postaci przez niego grane były dopracowane w szczegółach. Po raz kolejny zauważam, że Czerwiński ma plastyczną twarz. Jedną miną czy gestem potrafi wydobyć esencję swojej postaci.
Panie Teresa Suchodolska-Wojciechowska i Marta Masłowska stanowiły wisienkę na tym torcie wypieczonym przez panów. Szczególnie interesująca była interpretacja piosenki „Jesteśmy na wczasach” w wykonaniu Teresy Suchodolskiej. Umiejętności aktorskie i wokalne tej aktorki, sprawiły, że zupełnie inaczej spojrzeliśmy na tę piosenkę. Natomiast Marta Masłowska wcieliła się w różne przeobrażenia kobiet. Zobaczyliśmy więc Masłowską jako kobietkę flirtującą, która ma świadomość swoich uroków i umiejętnie oddziałującą na mężczyzn. A także kobietę kochającą czy kobietę porzuconą.
Aktorom towarzyszył zespół w składzie: Dariusz Łapkowski (pianino), Piotr Lewańczyk (kontrabas), Patryk Giedziun (gitara basowa), Leszek Ligęza (perkusja), Szymon Zuehlke (saksofon).
Podsumowując, nie był to spektakl, po którym nie można było potem zasnąć z wrażenia, ale warto się na niego wybrać. Chociażby po to, żeby podelektować się nieco ambitniejszym komentarzem polskiej sceny politycznej i rozrywkowej, niż ten, którym jesteśmy atakowani na co dzień.
Kolejne spektakle: 8, 9, 10 czerwca o godz. 19.00. Cena biletu: 25 zł (normalny), 20 zł (ulgowy).
byłam i gorąco polecam to przedstawienie, zrealizowane na bardzo wysokim poziomie artystycznym
Byłam. Widziałam. Polecam. Naprawdę warto! To dowód, że nie trzeba "wielkich" tytułów znanych sztukm, a wystarczy nawet kilka piosenek i wierszy, złożonych w ręce właściwych twórców, żeby stworzyły piekną całość. Gratuluję Panu dyrektorowi i twórcom. Oby więcej było takich spektakli.