Premiera „Szatana z siódmej klasy” w Dniu Święta Teatru w Teatrze im. Aleksandra Sewruka w Elblągu była ukłonem w stronę najmłodszej publiczności. Jako, że formuła spektaklu zezwalała na interaktywność, młodzi widzowie mieli okazję z bliska posmakować sztuki dramatycznej. Sądząc po ich reakcjach – smakowało. Czyżby w dniu swojego święta Melpomena zyskała kolejnych miłośników?
Starszym widzom nie trzeba opowiadać o czym jest „Szatan z siódmej klasy”. Niegdyś Makuszyńskiego się czytało. Podobnie jak Nizurskiego czy Maya. Te książki były źródłem, z którego czerpało się wzorce przyjaźni, miłości, na nich kształtowały się wartości.
Oczywiste jest, że dla tych, którzy wychowali się na wspomnianych książkach, premiera „Szatana z siódmej klasy” była sentymentalną wycieczką. Wielu przypomniało sobie podwórkowe przyjaźnie i zabawy. Spektakl z założenia miał być czymś lekkim i przyjemnym, bo właściwie ważniejsze było to co miało nastąpić później, czyli wręczenie Aleksandrów. Lecz czy to przypadek, że właśnie w dniu Święta Teatru przypomniano o takich wartościach, jak lojalność, czyste zasady, dobro ogółu i praca w zespole? Wszak jak sami aktorzy tego wieczora wiele razy podkreślali - ich role nie byłyby tym czym są bez partnerów, scenicznych rzecz jasna ;)
Obecnie nie czyta się w ogóle, albo bardzo mało. I może dlatego coraz trudniej jest o dobre i trwałe relacje międzyludzkie?
Tym cenniejsze są tego typu próby dotarcia do najmłodszych. Ta sztuka pokazuje, że jest to możliwe. Trzeba tylko znaleźć odpowiednią drogę. Aczkolwiek ta droga zupełnie może się różnić od naszych zasad, wyobrażeń i w ogóle od tego, co było dotychczas. Świat ewoluuje, Teatr też.
Warto zwrócić uwagę na bogatą i pomysłową scenografię. Niebywałe, że w dużej mierze to właśnie na niej opierało się czytanie pamiętnika księdza Koszczyka przez Adama Cisowskiego (Tomasz Muszyński). Zygmunt Prończyk po raz kolejny zaskoczył pomysłowością.
Bezdyskusyjnie Tomasz Muszyński tego wieczora był głównym bohaterem. Wrażenie zrobiła też gra Leszka Czerwińskiego, który wcielał się w dwie postaci (ucznia i bandyty) To niesamowite, iż pojawiając się na scenie zaledwie w kilku scenach, Czerwiński wbija się widzowi w pamięć już jednym gestem (i bynajmniej nie jest to gest Kozakiewicza;). Przy czym jest niesamowicie wiarygodny.
Podsumowując, przytoczę słowa Ludwika Flaszena, którego orędzie wygłoszono podczas obchodów Święta Teatru.
Czy na pewno teatr przejdzie przez ten swój Rubikon? A może istotnie zbliża się chwila, kiedy całkiem stanie się niepotrzebny? I będzie tylko wyrafinowaną rozkoszą wielbicieli rzeczy dawnych i maniaków? –pyta Flaszen.
Mając na uwadze wczorajsze wypieki na twarzach widzów, podekscytowanie i fakt, że dla kilkunastolatków zaszczytem było wejście na scenę i wręczenie kwiatów aktorom, podejrzewam, że wizja Flaszena nie jest, aż tak bardzo prawdopodobna. Dobrze, że w Teatrze im. Aleksandra Sewuka w Elblągu podkreśla się istotę obecności młodych widzów. Wszak „Czym skorupka za młodu…”